Do CERTINY mam niesamowity sentyment. Obiecałem sobie, że za pierwszą dobrą wypłatę kupię wymarzoną Certinę DS Podium Big Size GMT +1 na bransolecie. Kilka lat temu stało się, wypłaciwszy około 2 200 zł poszedłem do sklepu i kupiłem. Ręce mi się trzęsły przy wydaniu takiej kwoty na zegarek w wieku nastoletnim. Jednak marzenie to marzenie. Do dziś dumnie go noszę jednak nie mogę powiedzieć, że to dobry zegarek. Po pierwszym roku użytkowania się zepsuł, dzięki gwarancji został naprawiony. Mechanizm przestał działać plus odpadła srebrna ramka od datownika. Po dwóch latach znów bum padł mechanizm znowu wymiana, otrzymałem zegarek po naprawie i podczas ustawiania godziny.... mechanizm znów padł plus niewiele później odpadła koronka i rozleciała się bransoleta. Za zegarek zapłaciłem 2 200 zł, plus koszt kolejnych napraw to około 1 200 zł. Dodatkowo Pan menadżer (z działu serwisu) z Certiny z którym chciałem absolutnie po takiej ilości potknięć porozmawiać obiecał że w ramach rekompensaty otrzymam upominek. Jak łatwo się domyśleć najwyraźniej zapomniał i zegarek wrócił bez niespodzianki. Dodam, że każda naprawa to okres do około 2 miesięcy bez zegarka co było dla mnie dramatem. Podsumowując jest to mój ukochany zegarek i moim zdaniem jeden z ładniejszych w tym przedziale cenowym, darzę go dużym sentymentem. Niestety środek to jednorazowa ETA której nie da się naprawić, trzeba wymienić (tak przynajmniej słyszałem w większości miejsc gdzie o to pytałem). Czas oczekiwania na naprawę bardzo długi, zważywszy na to, że bez zegarka to jak bez ręki. Martwi trochę fakt, że Festina którą dostałem z jakiejś okazji warta 450 zł pracuje bez problemu od 6 lat. Aktualnie noszę SEIKO SKX 007, zegarek za prawie 1/3 ceny Certiny który nie sprawia żadnych problemów. Aż ciężko uwierzyć ale autentycznie miałem tyle przejść, że polecić Certiny z czystym sercem nie mogę. Muszę jednak przyznać, że wizualnie do teraz uważam Certine za firmę robiącą jedne z ładniejszym zegarków w tym przedziale cenowym. Czy mieliście podobne przejścia?