Witam wszystkich. Kilka lat temu wyleczyłem się z G i poszedłem w divery. Przez kilka lat zmieniałem Citizeny na Seiko, Seiko na Orienty, ale wszystkie te zegarki były takie same i po niedługim czasie mi się zwyczajnie nudziły. Niedawno postanowiłem że powrócę do G i jeżeli ponownie zaiskrzy, to zostaję z szokami gje. Pierwsze co zrobiłem to zacząłem szukać GIEZ-a... Zegarki te były trudno dostępne już zanim zrobiłem sobie przerwę od G-Shocków, więc ich całkowity brak w ogóle mnie nie zdziwił, ale to co mnie bardzo zdziwiło i zabolało, to brak Ryśków - nie mogę się pogodzić z brakiem Risemana (już wiem jak się czuł John Spartan, gdy po odmrożeniu w 2032 roku, dowiedział się że na świecie nie ma już papieru toaletowego) Myślę OK, pewnie wyszło dużo fajnych G przez ten czas, więc zacząłem przeglądać różne modele, ale każdy następny był tylko gorszy - sztucznie pompowane kobyły, plastikowe tarcze, paskudne duże zagięte indeksy nachodzące na boczną podziałkę... Myślę sobie, no nic, trzeba szukać czegoś w starszych dostępnych modelach. Radio i solar muszą być, wiec pierwsze co przyszło mi do głowy, to seria AWG i gęba mi się uśmiechnęła, bo M100 jest ciągle w sprzedaży (nigdy go nie miałem wcześniej, ale zawsze go chciałem mieć), wiec zamówiłem AWG-M100-1AER i na drugi dzień było już pukane. Jak tylko rozpakowałem, to szajba na G powróciła Co mogę powiedzieć o samym zegarku - mały (jak na G), lekki, sportowy wygląd (bardzo podobny do GIEZ-a), metalowy bezel, indeksy są przepiękne, a tarcza która jest w całości panelem słonecznym o strukturze plastra miodu wygląda obłędnie. Już wiem że zostaję z G