Hmm, ja mam jednego Duofolda i pomimo mojego sentymentu do Parkera (który się nieco zmniejszył jak go kupił Gillette, który też posiada Watermana i od tego czasu jest IMO pozycjonowany niżej niż Waterman - którego z kolei nie lubię) to nie przepadam za nim, ma bardzo twardą stalówkę (jakby się uprzeć to można by węgiel ładować do piwnicy... ). Jakość wykonania jest jednak perfekcyjna, prezencja doskonała (szkoda że kupiłem kilka miesięcy zanim weszła wersja platynowo-czarna - mam złoto-czarną). Generalnie można być dumnym z tego pióra, choć mi się nim średnio pisze (wolę jednak znacznie elastyczne stalówki). A co do atramentu do do Parkerów poleciłbym atrament Penmann, którego już chyba nie robią (więc trudno polecać), a mój już tak zgęstniał ze starości że szkoda go do pióra naciągać, bo zasycha po kilku dniach. Mam czarny, mieli też piękny szafirowy, ale niestety nie kupiłem i już zawsze potem żałowałem... zresztą atramenty to osobna historia... Wcześniej miałem sporo tańszych Parkerów i niemal bez wyjątku mi pasowały, szczególnie dobrze wspominam parkera 45 (już niestety nie produkują) mimo że był brzydki super się nim pisało - prawie całe studia. Parker 15 też spoko i też już nie produkują, ale jeszcze czasem można kupić - tylko że pękała plastikowa część przednia. Parker Frontier z bardzo grubą stalówką (M ale jak B w Pelikanie) też dawał radę. W liceum miałem pióro niemieckie Reform ze stalówką "Irdium Point" - to taka piórowa ETA :-D o ile można tak porównać... i było super, ale niestety złocenie (z klipsa, nie ze stalówki) zlazło i zaczęło szpetnie wyglądać... W ogóle w życiu zapisałem na śmierć jeszcze kilka piór (tych najtańszych bez irydu - jeszcze w podstawówce) bo się starły. W sumie prawie zawsze pisałem piórem. Dzisiaj piszę Pelikanem M600 (preferuję małe pióra - Duofolda też mam w tej mniejszej wersji "International") ze stalówką modyfikowaną przez Johna Mottishawa www.nibs.com która jest tak rewelacyjna, że brak mi słów (niestety jednokolorowa - bo jego zdaniem dwukolorowe gorzej nadają się do uelastyczniania) uwielbiam nią pisać jest o grubości M i jeszcze ma zwiększony przepływ atramentu - ta to dopiero pije... ale tak gładko i miękko nie pisało mi się nigdy i niczym. Może tylko przesadziłem z tą ilością atramentu - trzeba odczekać aż zaschnie dobrą chwilkę... i niebieski wygląda baaaardzo ciemno, ale czarny OK. Oryginalną stalówkę od M600 niestety popsułem - pióro spadło na dywan stalówką w dół i niestety Pan z Chmielnej w Warszawie mimo najlepszych chęci nie przywrócił jej do dawnej świetności niby pisze, ale wciąż skrobie... łamię się czy ją wysłać do Johna (choć taniej kupić u niego nową :-D)... Standardowa stalówka też była super zanim nie popsułem, zresztą to był mój kolejny Pelikan (wcześniej M200) i to zdecydowanie jest teraz moja ulubiona firma. I jeszcze słowo o tłoczkach - przychylam się do zdania, że pióro z tłoczkiem na stałe ma jednak coś w sobie, ale te dobrych firm na naboje też są OK, szczególnie że na przykład Parker robi dwa rodzaje tłoczków i te droższe są dość fajne. Jednak tłoczek na stałe to dla mnie tak jak zakręcana skówka - dyskretny urok burżuazji... No i moim marzeniem (tak wiem nie przepadam za Watemanami oraz za piórami, które mają gładkie przejście korpusu w stalówkę - mimo wszystko) jest Waterman Edson - przepiękne pióro, szczególnie urzekający jest jego głęboko szafirowy kolor (musicie zobaczyć na żywo - żadne zdjęcie tego nie odda). (Przy okazji podobno gwarancja, że nie wyleje w samolocie). Świetny jest też Pelikan Toledo w wersji srebrnej, ale o ile wiem też zakończyli produkcję - od czasu do czasu można gdzieś na sieci wychaczyć... i z Pelikana "Spirit Of Gaudi" przepiękna rzecz... jednak na razie to marzenia... :-D. Z piór starych to Parker Snake... Ufff, ale się rozpisałem... chyba bym mógł jeszcze i jeszcze, ale trzeba iść spać. Pozdrawiam pióromaniaków wśród miłośników zegarków... i nie tylko! Artur