Panowie, skoro Waszym głównym zarzutem wobec mojej działalności, a na dodatek powodem dla którego ze mnie szydzicie, jest moja nieumiejętność wymiawiania nazw francuskich (niemieckich, japońskich w sumie też nie potrafię, przyznam się od razu), to tylko o Was świadczy, nie o mnie.
Tak, nie potrafię. I mam to w d*pie. Nie nauczę się już. Chciecie mi odmówić prawa głosu z tego powodu?
Ba, ja nawet nie potrafię w brytyjską wymowę, mimo że angielskim posługuję się od 25 lat. Kiedyś miałem z tym problem. ALe moje doświadczenie życiowe i zawodowe nauczyło mnie, że można obracać się w miedzynarodowym środowisku zachowując swój ojczysty akcent i być zrozumiałym. Dla kogoś, kto jest otwarty na rozmówcę tylko to się liczy. A ktoś z intencjami takimi jak Wasze, będzie pisał że go uszy bolą i nie da rady słuchać.
Jeszcze to pouczanie o słownictwie, uwagi, że koszule flanelowe noszę… xD To Wy wystawiacie laurkę tej społeczności.
Kiedyś nagram recenzję jakiegoś garniturowca jedząc kebaba, popijając colą, ubrany w dresy. By te okrężnice puchły Wam jeszcze bardziej.
Nie wiem co Wam bardziej przeszkadza, czy to, że ja do Was nie pasuję, że nie podejmuję tej nobliwej otoczki wokół zegarków, nie uświęcam tego hobby, a sprowadzam do „zwykłości”? Czy raczej to, że to hobby uciekło od takich inicjatyw jak Wasza? Że dziś nie trzeba zdawać testu na zegarkowca by tym zegarkowcem być? Że ludzie znacznie chętniej przyjdą podyskutować do mnie niż do Was?
Zachowujecie się tutaj tak, jakby nadal był 2008 rok. Jakby nadal normalnym było, pod przykrywką nicka w internecie, zachowywać się wobec innych w sposób taki, jaki byście się nigdy nie zachowali na żywo.
CHodzicie na spotkania zegarkowe, słyszycie różne wymowy. Czy na tej podstawie zdarzyło się któremuś z Was sporwadzać dyskusję do tej wymowy? Zdyskredytować rozmówcę bo źle wymawia słowo „Vacheron”?
Mamy 2024, trochę inne standardy, warto się obudzić, a w internecie zachowywać tak samo, jakbyście się zachowali na żywo.
To jest cały problem tej Waszej zbieraniny. Od paru lat chodzę na spotkania zegarkowe, eventy, premiery. Na długo przed założeniem kanału. Jedną z pierwszych „umiejętności” jakie zostały mi tam przekazane było rozpoznawanie ekipy KMZIZ po sposobie zachowania…
Etykieta buców nie przylgnęła do Was, bo szydzicie ze mnie na podstawie mojej wymowy. I nie ja ją nakleiłem.
Tak, wiem, że to krzywdzące dla ogółu. Mam tutaj kilku kolegów, którzy tę społeczność tworzą, którzy niczym nie zawinili. Ale takie życie.
I jeszcze jedno - co o Was mówi sprawdzanie adresu mojej JDG i wyśmiewanie na tej podstawie?
Serio chcecie mi umniejszać, bo nie reprezentuję jakiejś firmy? Bo reprezentuję siebie? Robi Wam różnicę czy pracuję w korpo czy jestem freelancerem śmieciarze? Co to o Was mówi?
Lincoln Six Echo, ireo - przecież wiecie, że wcześniej czy później się spotkamy. Nie będzie Wam głupio? Ja jestem bezpośrednim człowiekiem, takim samym w realu, jak w internecie. Chętnie wtedy porozmawiam o tym jak mnei widzicie.
SzefSzefów - nawet nie wiem od czego zaczać xD
Może od tego wyjaśniania? Kto tu może mnie wyjaśniać? Ty?
Ty nie byłbyś w stanie mnie „wyjaśnić” nawet w tematach o których mam 1% Twojej wiedzy. By kogoś „wyjaśniać” to trzeba umieć dyskutować. A w dyskusjach najważniejsza jest umiejętność argumentowania swojego stanowiska. To nie teleturniej czy test z wiedzy.
Ty w kreatorze swojej postaci poinwestowałeś wszystkie punkty w ego, omijając retorykę. Już Ci mówiłem - Twoje umiejętności dyskutowania są gdzieś między nieistniejącymi a pomijalnymi.
Ty byś chciał wygłaszać mowy, by inni Cię słuchali. A jedynym Twoim argumentem jest „ja wiem”.
Jesteś jak ten król z książek czy filmów, który musi wszystkim przypominać, że jest królem. Podnosisz kwestię tego swojego doświadczenia i insajderskiej wiedzy, używasz tego jako oręża w dyskusji z konsumentami tej branży. Ale tylko tym straszysz, machasz tą chorągiewką, jakby sam ten fakt mial Ci przyznać rację.
Za każdym razem gdy dyskutowaliśmy, gdy nie umiałeś w żaden sposób odnieść się do moich argumentów, wyskakiwałeś z pierdołami typu „ja wiem kto dostarcza wskazówki to richard mille, a ty nie, plebejuszu”.
Może jeszcze tego nie zauważyłeś, ale my nie potrzebujemy Twojej wiedzy by dyskutować o zegarkach? Zegarki są produkowane dla nas, dla klientów. Nie dla pracowników tej branży. I my, klienci, nie potrzebujemy wiedzieć kto komu za co płaci, co u kogo zamawia, z czym ma wewnętrzne problemy, albo czyj boss się upija na spotkaniach. Klienci oceniają produkty, porównują je do innych produktów, wyciągają swoje wnioski.
I mój kanał jest dla ludzi po drugiej stronie, po tej stronie co płaci. I moja perspektywa jest wyłącznie taka.
Tak samo jak technologiczni recenzenci nie muszą pracować w branży by oceniać smartfony. Motoryzacyjni także. Recenzenci-konsumenci oceniają produkt, a widzowie-konsumenci oceniają recenzentów. A kluczowym kryterium tej oceny jest znalezienie w materiale treści, do której można się odnieść, z której można wyciągnąć własne wnioski, a w prowadzącym osoby umiejącej te treści podać.
Może ci od motoryzacji, technologii, muzyki, rowerów… może oni tez mają swoich buców z branży, którzy przyjdą im umniejszać, bo nie byli w fabryce i nei widzieli jak pan Józek z QC sprawdza towar przed spakowaniem… Aż tak nie wczytywałem się w tamte dyskusje, ale jakoś czuję, że nie mają takich szefów… My za to mamy Szefa Szefów, jesteśmy wdzięczni
PS. Ten przykład z sellitą, po raz kolejny, podobnie jak te wspomniane wskażówki do RM (czy co to tam było), więcej o Tobie mówi niż o mnie. O Twoich intencjach i totalnym braku wyczucia w ocenie karty, jaką masz w ręku. CHcesz się przypierdolić, ale nie masz o co. WIęc rzucasz się na byle co, by tylko nieco zdyskredytować. Brawo Ty.
Pozdrawiam serdecznie
Mateusz, autor Gingin Watches