No, i o takie wyjaśnienie mi chodziło... Panowie, ja kocham zegarki mechaniczne, ale do niedawna seiko z lat 60. był moim szczytowym osiągnięciem ) O Longines i reszcie piramidy mam pojęcie jak świnia o gwiazdach... Niestety. Zawsze uważałem, że wydawanie kilku tysięcy (kilkuset nawet!) na zegarek jest przejawem niezdrowej megalomanii - ileż dobra można za te pieniądze uczynić! Iluż osobom pomóc! Teraz jednak, kiedy popatrzałem w "oczy" tego Weemsa... Światełko rozumu przygasło Kupiłem go z miłości, nie z rozsądku. Wątpię, czy będę go nosił na ręce. Raczej będę kontemplował go wieczorami przy kieliszku wina. Jestem pogięty?... Być może! ) Pozdrawiam i dziekuję za wszystko.