Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia (nie jestem specjalistą od praw autorskich) jak wygląda dokładnie stan prawny w przypadku podróbek, ale i tak ośmielam nie zgodzić się z szanownym przedmówcą. Znaki firmowe są znakami chronionymi. Np. na stronce Omegi możemy znaleźć: "Unless otherwise indicated, all marks, including but not limited to the designations OMEGA, OMEGA + W, W, OMEGA ART, CO-AXIAL, CONSTELLATION, COSMOS, DE VILLE, DYNAMIC, LOUIS BRANDT, NIRAIKANAI, PLANET OCEAN, QUADRA, OMEGA + W RACING, SAPPHETTE, SEAMASTER, SPACE MASTER, SPEEDMASTER, THE SIGN OF EXCELLENCE and X-33, all other marks proprietary to OMEGA S.A. and all OMEGA logos, displayed on the OMEGAWATCHES.COM Website are subject to the trademark rights of OMEGA Ltd and may not be used in connection with any product or services that are not offered by OMEGAWATCHES.COM in any manner that is likely to cause confusion among customers or in any manner that discredits or disparages OMEGA S.A." Znane są przypadki procesów sądowych w sytuacji, gdy np. logo jednej firmy jest łudząco podobne do logo drugiej. To normalna praktyka. Nie widziałbym nic zdrożnego, gdyby ktoś zaimportował zegarki z Chin, oznaczył swoim znakiem, i puścił w obieg. Nie wywierałby przy tym mylnego wrażenia, że klient do czynienia z produktem w jakikolwiek sposób związanym z markową manufakturą. Ostatnio zobaczyłem u jednego z moich kolegów Vacherona made in China, był bardzo zdziwiony, że to podróbka znanej (nie jemu) firmy, o której nigdy nie słyszał. Zegarek był fatalnej jakości i wkrótce padł. Gdyby nie moje info, być może mówiłby, że miał zegarek marki Vacheron Constantin i to straszny chłam. Pomijając aspekty prawne, kupowanie i świadome używanie podróbek (niezależnie jak ładnie je nazwiemy) jest moralnie złe i nic tego nie zmieni. Osobiście wolę nosić swojego wiernego Lanco czy wiekowego Atlantica i marzyć o zegarku choćby ze średniej półki (w moim przypadku - Omega Planet Ocean) niż nosić na ręku jakieś gówno.