witam, na początek chciałbym się przedstawić, gdyż jestem nowym użytkownikiem jak i nowym fascynatem zegarów. Jestem Kaziu i odkąd tylko pamiętam u mojej babci w domu wisiał zegar z kukułką, był niesamowity i miał urok, mimo iż milczał. Jakiś czas temu postanowiłem go uruchomić. Zegar to Majak cccp z kukułką, skrzynka drewniaka, a front z tworzywa. Otworzyłem go, umyłem, odkurzyłem, zdobyłem szyszki i łańcuchy na pchlim targu. Niestety wahadło to kawałek szprychy motocyklowej i stara przewiercona moneta:) Mechanizm został odkurzony i umyty w benzynie ekstrakcyjnej, czopy łożysk nasmarowałem olejem do maszyn do szycia. Dodam, że mechanizmu nie rozkładałem. Zamontowałem wszystko do skrzynki, założyłem szyszki, powiesiłem go na ścianę, ruszyłem wahadłem i pyk. Działa. Ale... no właśnie jest pewne ale o godzinie 6 czasami zegar się zatrzymuje. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale podejrzewam, że ma to cos wspólnego z mechanizmem bicia, gdyż tu pojawia się kolejny problem. Gdy zegar zaczyna bić robi to dość anemicznie. Kukuła kuka jakby zaraz miała zdechnąć. Ale gdy szyszkę odpowiedzialną za bicie zegara delikatnie pociągnę w dół zegar bije pięknie, kukułka kuka normalnie. Postanowiłem więc na próbę dołożyć trochę wagi do szyszki i założyłem parę stalowych nakrętek na łańcuch, nad szyszkę. Niestety wtedy zegar czasami bije normalnie, a czasami pije w nieskończoność. potrafi bić nieustannie przez 4-5 minut. Czy szanowni koledzy mogli by mi pomóc w naprawie tego zegarka? Wiem, że to tylko majak, ale jakiś mam sentyment do niego. Z góry dziękuje Kaziu