Funky_Koval 20221 #701 Napisano wczoraj o 03:57 9 godzin temu, jezbert napisał(-a): Na tyle ambitny, że dał roczną gwarancję, z której nawet odważyłem się podjąć próbę skorzystać… zegarek przeleżał wówczas miesiąc i nie został nawet otwarty… serwis kosztował 900 zł :] plus 250 zł, które ów zegarmistrz pierwotnie pobrał. Zakład niby z historią, z pokolenia na pokolenie… zegarek od Żony więc nie było opcji nie robić. A nauka została Przykro mi, że Cię to spotkało. Zachowanie bateryjkarza (zegarmistrzem typa nie nazwe) skandaliczne. Kiedyś do jednego magika (zakład z tradycją "my nie psujemy zegarków") zawiozłem nowego Longinesa, w filiach. Jak rzeznik mu skrócił bransę to zmasakrował/zarysował ogniwa, na kopercie zrobił odprysk. Masakra 0 quartz bandit Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach