Parnisy to rzeczywiście chyba początek kopiowania, ale było to jeszcze kopiowanie dość nieudolne - zazwyczaj ogólny wygląd był zbliżony, ale rozjeżdżał się np. rozmiar zegarka, wskazówki i wiele innych detali. Najczęściej klepali to na chińskim klonie Unitasa - rozmiar 44mm, nakręcany koronką, cykał głośno jak diabli. Królowały wtedy piękne odważniki udające Paneraia :) Sam mam do dziś 2 Parnisy z tamtego okresu i darzę je sporym sentymentem.
Jakoś przed pandemią na rynek wkroczył Steeldive i pokazał, że za niecałe 300zł można dostać produkt bardzo wysokiej jakości. Luma, szkło, koperta, bransoleta - wszystko było super. Do tego mechanizm Seiko. Jedyny minus - mieli niewiele wzorów w ofercie - głównie klony Suba, Willarda i Tuńczyka.
Pagani odstawało wtedy z jakością - niektóre produkty były świetne, inne trafiały się przeciętne. Zajęło im tak ze 2 lata, żeby wyeliminować niedociągnięcia i już od jakiegoś czasu oferują bardzo dobry produkt za niewielkie pieniądze. Mają też chyba najszerszy wybór modeli a jednocześnie są najbardziej bezczelnym kopistą 1 do 1 cudzych wzorów.
Względnie niedawno na rynek wszedł kolejny fajny gracz - Tandorio i podobnie jak Pagani, kopiują bezczelnie, ale jakościowo są właściwie bez zarzutu a ceny czasem wręcz śmieszne.
Pominąłem oczywiście masę innych "marek", a o tych droższych (typu San Martin) nie wspominam, bo ze względu na cenę nigdy nie były w moim kręgu zainteresowań, ale prawda jest taka, że te "epoki chińskich zegarków" właściwie ograniczają się do jednego - w ciągu około 10 - 15 lat, startując z poziomu interesującej, ale też dość nieudolnej i śmiesznej zabawy w zegarki, udało im się tak zoptymalizować produkcję i osiągnąć taką jakość, że ten przysłowiowy "chiński zegarek" staje się synonimem taniego i bardzo solidnego produktu. Chociaż oczywiście ukradzionego designersko.