Jako matematyk dorzucę swoje trzy grosze. Najlepszy i najdokładniejszy zegar to taki, który nie chodzi. Dwa razy na dobę pokaże dobrą godzinę. Wiem, że jest to stary dowcip, ale tak jest. Swoją drogą, a'propos opisanego powyżej problemu, w zegarze Smith, z pływającym balansem, obserwuję przeciwne zachowanie. Początkowo, przy całkowicie naciągniętej sprężynie późni się, w miarę zaś jak ona się rozkręca (rezerwa chodu to 8 dni) zaczyna przyspieszać. Czy to też wina wadliwie nasmarowanej sprężyny? Pozdrawiam Bartek