Przyszedł czas na recenzję. Tylko od czego by tu zacząć... A więc zegarek w świetle dziennym wygląda bardzo poprawnie. Ładny design, jakość wykonania jak dla mnie ok (jestem laikiem w tych sprawach). Od razu rzuca się w oczy dobrej jakości szkiełko z antyrefleksem. Fajnie podkreśla to głębię koperty. Pasek gumowy jest miękki, wygodny z ciekawą fakturą. Bezel bardzo chwytny (nie wiem jak to opisać - po prostu dobrze się nim kręci). Może to dlatego, że jego krawędzie są dosyć ostre. Niebieska tarcza pięknie mieni się w słońcu. I wisienka na torcie - tryt t100. W pierwszej chwili doznałem szoku i byłem mocno rozczarowany mocą świecenia (a raczej jej brakiem). Wiem, że było jasno, ale po naświetleniu luma (nawet ta nie w diverach) potrafi lepiej zaświecić. Szczerze pewiem, iż myślałem, że tryt t100 będzie świecił "mocno i agresywnie" i będzie to taka zegarkowa, trytowa latarka. Niestety /stety nie jest to sikor, którym w słoneczny dzień po wejściu do półmroku będziecie mogli poszpanować "świecidełkiem" (jak to się ma w przypadku lumy). Niemniej jednak z czasem jest już tylko lepiej: wieczór i noc, to jego czas. Nie ma żadnego problemu aby odczytać godzinę w ciemnościach. Co więcej, wydaje mi się, że gdyby tryt dawał mocnej, to zegarek w nocy mógłby razić po oczach. Tak więc ostatecznie jestem bardzo zadowolony. Długo zastanawiałem się nad Deep Blue tritdiver, ale ze względu na wagę i wymiary zdecydowałem się na Nite. Jestem bardzo zadowolony z tego wyboru, ponieważ obecność zegarka na nadgarstku jest prawie niezauważalna. W niczym nie przeszkadza i nie ciąży. Nawet szkoda, że bezel nie jest większy tak aby być na równi z kopertą, bo wydaje mi się, że to go optycznie pomniejsza. Kilka fotek aby to wszystko zobrazować.