Jako forumowicz wielu forów, w tym o audio, czytam i się uśmiecham. Wprawdzie jest to zakładka Hi-Fi (nie Hi End) ale przy tańszych elementach jak najbardziej można zaobserwować wiele zjawisk.
Tematem audio interesuję się od strony teoretycznej i praktycznej od 35 lat. Jako inżynier biorę wszelkie parametry urządzeń jako wstęp do dalszych obserwacji. Dane techniczne mogę dać nam pogląd o tym jak coś zagra ale po wielu latach dobrze wiem, że koniec końców odsłuch jest najważniejszy. Przechodziłem nie raz przez dyskusję z wszechwiedzącymi kolegami, którzy twierdzili, że każdy wzmacniac zgra tak samo, bo przecież pasmo przzenoszenia to 20-20.000 Hz No, cóż, nie trzeba być złotouchym aby nausznie przekonać się o różnicach. Moim zdaniem problem polega na uproszczeniu "teorii". Samo zjawisko przepływu prądu to niestety nie ruch elektronów jak i mnie uczono w szkole. To jednak bardziej skomplikowane zjawisko przepływu energii. Pasmo przenoszenia to tylko jeden z wielu parametrów. Warto jednak spojrzeć na charakterystyki typu watrerfall, na THD, inne S/N itp. Przewody najzwyczajniej mają wpływ na odbierany dźwięk i banalne wywody, że to tylko przepływ elektronów wynika z braku wiedzy i doświadczenia (nie ma przepływu elektronów a transfer energii elektromagnetycznej). Po za tym, przewody to również R,L,C, wpływ izolacji itp. Wystarczy przetestować. Owszem, są elementy mniej podatne bo mają zbyt silny własny charakter. Już 25 lat temu przy tanim zestawie NAD bez problemu słyszałem wpływ przewodu Interconnect. Ale też miałem głośniki Tannoy, które mocno wypychały średnicę do przodu i zmiana przewodu głośnikowego miała pomijalny wpływ.
Z audio bywa tak, że wraz z krokiem w przód (cenowo również) otrzymujemy lepsze wyrównanie dźwięku, nic się nie wybija, gra równiej. Sam szedłem tą drogą. W pewnym momencie zbyt równe granie bywa nudne dlatego też trzeba znaleźć złoty środek według swojego gustu. I tutaj dochodzimy do clou - koniec końców każdy kupi co mu się podoba. Jeden wybierze ostre i sterylne granie do rocka, inny mulący system do plumkania jazzu. Obiektywnie oba zestawy nie będą "poprawne" ale to gusta. To jak z TV: jeden ma kontrast na 100%, inny wyblakłe kolory itp. Ale w przypadku obrazu obiektywizm można podeprzeć kalibracją. Systemu audio ciężko skalibrować.
Nie jestem elektronikiem ale swoje przesłuchałem, prywatnie u siebie, u znajomych, na targach - ciężko nie usłyszeć tak odmiennych prezentacji i wpływu każdego elementu. Mam już ponad pół wieku, słyszę 15-16 kHz. Aspekty psychologiczne są istotne ale też mogę się tylko uśmiechnąć - bo po zmianie przewodu słychać jak dźwięk się zmienia, nie piszę, że coś się wydaje ale o definiowaniu większej otwartości czy bardziej konturowym lub obłym basie. Warto przetestować. Dla niewierzących: wyobraźcie sobie kierowce Ferrari i 20-letniego Passata. Dyskusja o wpływie producenta opon czy wersji na prowadzenie na zakrętach. Wątpię, żeby stare auto z wybitym zawieszeniem pokazało jakieś zmiany. Każdy kto tego doświadczył to wie, że nawet rozgrzanie opon jest wyczuwalne. Tak samo z audio - jeśli sprzęt jest w miarę neutralny to fajnie można wszystko usłyszeć.
Jeszcze raz, teoria to nie wszystko. To co nas uczono w szkołach bywa często uproszczeniem. Ważne aby rozumieć nasze praktyczne doświadczenia od strony teoretycznej ale i nie negować empirii.
Pozdrawiam wielbicieli audio.