Uwaga, będzie chwalpost! To ja teraz odkopię temat. Początkowo chciałem kupić rotomat, ale żal mi się zrobiło, wolałem kupić dziecku fajnego Edifice'a (z naszego bazarku, tak na marginesie). Poszperałem w garażu, piwnicy i szufladach i bezkosztowo, kilkoma roboczogodzinami wyprodukowałem ustrojstwo, które z racji moich lotniczych powiązań z założenia będzie miało takiż design: Skład: Klamka drzwi do sklepu (z nierdzewki) Kawałek dechy dębowej podłogowej Pompa wody z kołem pasowym Nissan Terrano 2,7TD Silniczek wysuwania kieszeni dvd "Manta" potencjometr drutowy montażowy 100ohm 0,5W zbocznikowany rezystorem 1W o takiejż wartości przełącznik dwusekcyjny z czasów głębokiej komuny do zmiany kierunku obrotów ładowarka od starej komórki Motoroli 5V 700mW programator dobowy elektromechaniczny (też się po garażu walał) pasek klinowy najdłuższy, jaki mieli w sklepie, od jakiegoś magnetofonu, za całe 2 zety (jedyny bezpośredni koszt urządzenia) kilka śrub i wkrętów 60 cm listewki o szerokości 6 cm Robi toto 30 obr/min, pracuje w cyklu 15 min/h od 14.00 do 5.15 i potem przerwa (no, bo właśnie tak!) Gdzieś się doczytałem, że rotomat powinien zegarkowi dać ok. 900 obrotów na dobę i tak to zostało zaprogramowane. Zamierzam zainwestować i dokupić porządny programator elektronicznie sterowany za całe 35 zeta. Urządzenie bez problemu pociągnie 6 zegarków, a może i z 8, jak się na śmigle zmieszczą. Pozostaje jeszcze zamaskowanie mechaniki, widzę tam fragment cylindra z silnika AN-2 - jest pięknie użebrowany. Urządzenie jest kompletnie bezgłośne (życie pokaże jak długo, ale jestem optymistą, dvd miało jakieś 10 lat jak odmówiło współpracy)