Witam Wszystkich,
temat trochę dotyczący Certiny, trochę Swatch Group i warszawskiego serwisu i trochę zegarmistrzowski.
We wrześniu ubiegłego roku zatarł mi się (zatarłem?) moduł automatycznego naciągu w moim ukochanym siedmiomiesięcznym zegarku. Pojawił się tak zwany helikopter.
Jako, że był on wciąż na gwarancji to odesłałem go poprzez sklep do serwisu głównego.
Zegarek po miesiącu wrócił naprawiony, wyczyszczony ale... tak nie do końca.
Dosyć szybko zauważyłem, że na wewnętrznej powierzchni szkła pojawiło się mnóstwo drobnych punktowych mikrozarysowań a w jednym miejscu promilimetrowe zmatowienie lub zatłuszczenie, taka po prostu plama. Odesłałem go ponownie zgłaszając ten fakt i znów po około miesiącu otrzymałem zegarek ponownie. Szkło zostało wyczyszczone lub wymienione, zgłoszone usterki usunięte, ale w innym miejscu za to pojawiła się nowa, przerywana rysa, na długości półtorej centymetra, widoczna głównie w sztucznym oświetleniu...
Odesłałem go więc ponownie zgłaszając ten fakt i odczekałem kolejny miesiąc, aby tym razem otrzymać z powrotem w stanie dokładnie takim w jakim go wysłałem. Tym razem nic nie zostało zrobione, natomiast komunikat serwisu brzmiał, że szkło ponownie zostało wyczyszczone. Rysa jak była, tak jest...
W związku z tym mam do kolegów pytanie. Przyjżyjcie się załączonemu nagraniu i szkłu w okolicach markera godziny 8. Starałem się w miarę możliwości pokazać o co mi chodzi, jak to wygląda.
Czy ja się po prostu czepiam, czy to normalne, że takie mirko rysy, skazy występują na wewnętrznych powierzchniach szkieł czy anty refleksu? Jestem absolutnie pewien, że w fabrycznym zegarku ich nie było bo przyglądałem mu się wielokrotnie.
Co byście zrobili na moim miejscu? Bo poza odwołaniem się do centrali Certiny lub Swatcha, co wczoraj zrobiłem, nic nie przychodzi mi do głowy. Zaakceptowalibyście taki stan zwróconego zegarka czy nie, bo już sam nie wiem czy jestem jakiś nienormalny.
certina.mov