Weekend pod znakiem przywracania do życia piasku minął. Niby wymiana baterii...... czasem 10 minut czasem 2 godziny...... (20 minut szukania wystrzelonego teleskopu i godzina na znalezienie, dopasowanie i założenie wrrr blokady na przycisk). Jako ciekawostka, jakiś rok temu z braku czasu kilkanaście zostawiłem u zegarmistrza na wymianę baterii, cztery były martwe. Kupiłem specjalnie drugi, żeby moduł podmienić... wyjąłem moduł i już miałem go do śmieci, kiedy coś mnie tknęło..... włożyłem baterię, zrobiłem reset i ......... stwierdziłem, że nawet zegarmistrz z 40 letnim doświadczeniem jeżeli nie zna modułu to może się pomylić, chociaż niby sprawdzał i definitywnie powiedział, że złom . Zegarek niby martwy śmiga aż miło... zdjęcia bohatera nie mam, ale uruchomiłem również W-31 koniec lat 80-tych chyba.