Witajcie. Chciałbym dzisiaj napisać kilka słów na temat Szturmańskie Hermaszewski, którego miałem okazję pomacać przez dłuższą chwilę. Na początek rozpakowanie: zegarek przychodzi w oryginalnej, pomarańczowej kapsule z okienkiem, które pokazuje nam wnętrze, a w nim model Hermaszewski. Dodatkowo w zestawie dostajemy elegancką okładkę, w której znajdziemy certyfikat z numerem limitacji (tylko 190 sztuk, czyli tyle godzin ile Pan Mirosław spędził w kosmosie), pieczęcią i podpisem Pana Mirosława. Bardzo fajna sprawa, od razu czuć, że jest to coś ekstra i można się poczuć wyjątkowo. Zegarek leży na poduszce umieszczonej w kapsule (można spokojnie sobie w niej trzymać zegarek na co dzień, na pewno zwróci uwagę gości:)) Przejdźmy do zegarka i na początek trochę danych: Szkiełko szafirowe, stalowa koperta 44mm, mechanizm automatyczny chrono seiko ne86, zdobiony dekiel, wr50, skórzany pasek z zapięciem motylkowym. Tu zaczynają się schody, ponieważ puryści będą się oburzać o japoński mechanizm w radzieckim zegarku. Moim zdaniem jest to dobry ruch, aby dotrzeć do szerszego grona konsumentów. Wiadomo przecież, że #seikolepsze a taki zabieg pozwoli łatwiej przekonać do siebie nabywcę, skoro w środku siedzi dobry, sprawdzony mechanizm seiko. To oczywiście moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgodzić Mechanizm jest skryty pod zdobionym deklem, który ma wygrawerowaną podobiznę gen. M. Hermaszewskiego. Po przeciwnej stronie-tarcza. Wygląda na klasyczną, beżowy kolor przypominający vintage, jednak z delikatną poświatą perłową, która pięknie gra, gdy padnie na nią trochę światła. Dodatkowo na tarczy na godzinie 12 znajdziemy świetnie wykonaną gape, poniżej nazwę producenta i opis mówiący nam na czyją cześć jest ta limitacja. Powyżej godziny 6 mamy datownik i ponad nim podpis oraz dane naszego bohatera. Tarcza prezentuje się znakomicie, nakładane indeksy i gapa są doskonale dopasowane, a to wszystko zwieńczają nam subtelne wskazówki, sekundowa czerwona, godzinowa i minutowa z czerwonym akcentem na końcach, które świetnie współgrają z czerwoną podziałką na zewnętrznym pierścieniu. Bardzo podoba mi się również połączenie kolorystyczne wskazówki sekundnika, ze wskazówką na subtarczy. Dzięki temu zegarek mimo dużej ilości detali jest bardzo czytelny i intuicyjny. Przechodząc dalej mamy kopertę. Polerowana, stal 316L i godny rozmiar 44mm (jak dla mnie idealnie, lubię duże zegarki) pushery chodzą pewnie i ciężko je wcisnąć przypadkowo. Koronka płaska, z ząbkowanym brzegiem-bardzo wygodna i nie uwierała mimo dużego rozmiaru zegarka. Zwieńczeniem jest pasek- skórzany, porządny, z zapięciem motylkowym. Bardzo wygodny, chociaż gdyby był gładki, może jakiś crazy horse bardziej by pasował do stylu jednak nie mam mu nic do zarzucenia. To chyba na tyle z moich wrażeń. Zegarek ciekawy i wart uwagi. Gratka dla ludzi, którzy lubią coś wyjątkowego i innego niż reszta. Wielkie podziękowania dla Władysława Mellera za udostępnienie tego cacka. To było bardzo przyjemne doznanie zegarkowe;) Dzięki za dotarcie do końca mam nadzieję, że nie było tragedii:D Na dokładkę dorzucam moje zdjęcia tego cacuszka:)