Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

damiance

Od efektu Veblena do zegarków Polpory

Rekomendowane odpowiedzi

Od efektu Veblena do zegarków Polpory

 

Niniejszy post jest kontynuacją wątku rozpoczętego przez kolegę ?Marcin LL? w temacie ?Kryzys w branży zegarkowej?.

 

Dla porządku wyjaśnienie o co chodzi z efektem Veblena, w drugiej kolejności o tym co niesie efekt dla branży zegarkowej.

Efekt Veblena ? (zwany również efektem prestiżowym, efektem snoba)- wprowadzony do teorii ekonomi przez norweskiego ekonomistę Thorsteina Veblena ? dotyczy dóbr luksusowych będących symbolami statusu społecznego i najbogatszych grup społecznych konsumujących te dobra. Mówi o tym, że popyt na dobra luksusowe rośnie wraz ze wzrostem ceny tych dóbr . Teoria jest traktowana jako wyjątek od reguły, gdyż normalnie popyt na większość dóbr rośnie wraz z obniżaniem się ceny. U Veblena ludzie kupują bardzo drogo bo innych nie stać na tak drogi zakup.

Efekt Veblena implikuje dodatnią elastyczność cenową popytu, tzn. podniesienie ceny o np. 10% skutkuje wzrostem popytu o np. 5% - wówczas elastyczność wyniesie +0,5 (5% dzielone przez 10%).

Dobra o popycie elastycznym to takie dla których elastyczność cenowa jest mniejsza od -1 (czyli przy podwyżce ceny o np. 5% popyt spadnie o np. 8% - elastyczność (-8/5 =) -1,6. Dla tych dóbr podwyższanie ceny nie jest opłacalne dla producenta. Opłaca się natomiast obniżyć cenę ? wówczas obniżenie ceny o np. 5% spowoduje wzrost popytu o np. 8%. Dobra o popycie elastycznym to między innymi: elektronika, rozrywka, wycieczki, biżuteria ? ogólnie dobra bez których można się obejść lub zastąpić innymi.

Dobra o popycie nieelastycznym to takie dla których elastyczność cenowa mieści się w przedziale (-1;0), czyli np. przy podwyżce ceny o 5% popyt spadnie o 2% (,-2/5 = -0,4)i podwyższanie ceny jest strategią wskazaną. Dobra o popycie nieelastycznym to: żywność, papierosy, usługi pogrzebowe itp.

Generalnie elastyczność popytu zależy od ceny przy której ją mierzymy, nie jest więc funkcją liniową ? przy dobrach charakteryzujących się popytem nieelastycznym istnieje punkt w którym podwyższanie ceny się nie opłaci. Ponadto, ekstra zyski przyciągną w jakiejś perspektywie konkurencję. Z kolei przy popycie elastycznym opłaca się obniżać do pewnego momentu ceny licząc na nadrobienie zysków wielkością obrotu (np. ceny komputerów spadły od ich wynalezienia kilkukrotnie, a firmy komputerowe dalej działają ? w większej skali oczywiście).

Wracając do efektu Veblena ? elastyczność cenowa jest wyższa od zera. Sugerowałoby to nieograniczone możliwości podwyżki ceny przez producenta, ale tak nie jest: istnieją jakieś granice rozsądku nawet dla osób lubiących obnosić się ze swoim bogactwem, ponadto pojawia się konkurencja (o ile byłaby w stanie wprowadzić produkt postrzegany jako luksusowy).

Powszechnie uważa się, że luksusowe marki stawiają na efekt Veblena. Natomiast klienci nastawieni na pokazywanie się stanowią kilka procent najbogatszych w populacji. Od razu na myśl przychodzi mi postać Buffeta, Gatesa, Kamprada (IKEA) czy Waltona (Wal-Mart) do których stylu bycia teoria Veblena akurat nie pasuje.

Poza tym ? czym jest dzisiaj ekskluzywna marka?

Gdzieś przeczytałem, że w ostatnich latach Bulgari podniosło ceny 2 krotnie (nie sprawdzałem). Jeżeli tak postępują inne marki a przy tym do zabawy włączają się nowe lub reaktywowane marki, to wówczas robi się za ciasno. Wydaje się, że wzięcie miało ostatnimi laty ?renesansowe? przekonanie marketingowców o wielkich możliwościach kreowania marek luksusowych. Sęk w tym, że o luksusowości nie świadczy tylko wysoka cena zwalająca z nóg przeciętnego konsumenta. Czasem producenci inwestują w lepsze opakowanie/ reklamę sprzedając produkt, który na innym rynku jest pozycjonowany niżej. Jeżeli klienci zorientują się w marketingowej ściemie to marka ma pod górkę. Tak często jest w branży ubraniowej. Nawet w Polsce jedna ?gwiazda? inwestowała (nie wiem czy dalej to robi) w ubrania marki z ?centrum handlowego? aby po doszyciu kilku ?frędzli? i przeszyciu własnej metki sprzedawać kilka razy drożej.

Inną tendencją jest rozszerzanie marki na inne produkty np. mamy ubrania Armaniego to i mamy zegarki Emporio Armiani. Natomiast super przykładem rozwodnionej marki jest Pierre Cardin, gdzie licencje są udzielane na zapalniczki, dywany i bodajże na patelnie teflonowe. Czy może produkt być zatem luksusowy i powszechnie dostępny jednocześnie? Raczej nie. Jeżeli wiele marek będzie celowało w najwyższą półkę, to mogą przeinwestować. Inna sprawa, ze współcześnie rozwarstwienie dochodowe nie jest tak wielkie jak kiedyś, gdy występowała w dużej ilości arystokracja będąca grupą docelową dla naprawdę prestiżowych marek. Zubożenie arystokracji po II wojnie światowej spowodował przykładowo likwidację wielu nobliwych marek odzieżowych (o czym pisałem w innym poście).

Inną kwestią jest że otoczenie, przed którym chciałaby zaszpanować ofiara efektu Veblena. Otoczenie musi posiadać wiedzę o danym produkcie i bezbłędnie rozpoznać czy jest on rzeczywiście ekskluzywny. Z samochodami nie ma problemu, znajomość ekskluzywnych marek jest powszechna. Poza tym samochód jest bardziej dostrzegalny niż zegarek ukryty pod mankietem (z wyłączeniem przypadku osób noszących po dwa zegarki w koszuli z krótkim rękawem!). podejrzewam, że więcej szyku można zadać w Polsce Omegą niż Zenithem.

Co do Polpory, którą obiecałem ?Marcinowi LL?:

Dobrze, ze pojawił się taki produkt. Bardzo dobrze i życzę powodzenia. Przedsięwzięcie prywatne, ryzyko niepowodzenia też, czyli wszystko OK. Z jednej strony produkt jako zegarek jest do zastąpienia i można się bez niego obejść, czyli elastyczność cenowa powinna być mniejsza od (-1). Z drugiej strony w swojej kategorii (zegarki) nie ma odpowiednika tzn. zegarka złożonego w Polsce ze szwajcarskich części z napisem ?Made In Poland?. Nie sądzę, aby producent liczył na efekt Veblena. Zegarki na pewno są unikatem w pewnym sensie, ale nie towarem luksusowym w kategorii zegarki (chociaż cena, jak wynika z niektórych komentarzy na forum jest postrzegana jako wysoka).

Z uwagi na małą produkcję, być może jest jeszcze miejsce nawet na wyższe ceny, tym bardziej że ilość jest wciąż ograniczona a wszystkie zegarki znalazły nabywcę. Z tego samego powodu (ilość) potencjalny kryzys w branży zegarkowej raczej okaże się obojętny dla marki (chyba, że wystąpią jakieś trudności operacyjne z podwykonawcami/ dostawcami części z powodu właśnie kryzysu).

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy tekst, aczkolwiek miałbym dwie uwagi:

 

Myślę, że zdecyodwana większość zegarków luksusowych nie podlega efektowi Veblena, ale po prostu ma nieelastyczny popyt (jak używki). Rolex co roku z żelazną konsekwencją podnosi ceny nie dlatego, żeby więcej ludzi kupowało jego zegarki, ale raczej dlatego, że ludzie kupują je tak czy inaczej - mowa o głównej grupie odbiorców, z Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Efekt Veblena mogą wykorzystywać nowe niszowe firmy, z agresywnym marketingiem i bardzo drogimi produktami, z jakim długofalowym powodzeniem - trudno powiedzieć.

 

Rozszerzanie marki, jak w stylu zegarków Armaniego, to ciekawy fenomen, ale tu chodzi o coś innego - stworzenie segmentu rynku, który pozwala osobom mniej zamożnym "kupić sobię odrobinę luksusu" sygnowanego znaną marką. Jestem przekonany, że NIKT kto nosi garnitury Armaniego, nie kupuje zegarków Armaniego. Na podobnej zasdzie działałyby np. czekoladki "designed by Armani" sprzedawane w Tesco czy podobne cuda :wacko:


pozdrawiam - Bartek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

 

Ciesze się, że tematy nie interesują tylko kolego Damiance i mnie, czego się trochę obawiałem :) Zgadzam sie a AgentBartem, że efekt Veblena, to raczej przy super drogich zegarkach niezależnych manufaktur, przy nich jednak Rolex to marka masowa... Zresztą efekt Veblena, to jest pewnego rodzaju hasło, jest bardzo trudno mierzalny, podobnie jak krzywa Laffera (obrazująca kiedy podwyższanie stawki procentowej podatku dochodowego powoduje obniżenie całkowitej kwoty ściąganych podatków), jeśli już jesteśmy przy pojęciach ekonomicznych. Wszyscy wiedza, że taka zależność istnieje, ale nikt nie wie jak nią zarządzać.

 

Co do Polpory, to śledzę również inne dyskusje na ich temat, wywołaną ich nowymi zegarkami. Faktycznie jednak trudno coś konkretnego powiedzieć, biorąc pod uwagę naprawdę bardzo śladową liczbę zegarków jakie oferują. Z drugiej strony im kibicuję, podobnie jak kibicowałbym każdej polskiej firmie chcącej zrobić coś nowego. jeśli zaś chodzi o wpływ rynku na Polporę, to oni przy tej produkcji są tak naprawdę "poza" rynkiem, jest to tak śladowe, że zawsze sie sprzeda.

 

Ponieważ jednak temat rodzi temat chcę Wam wrzucić nowy obszar do przemyśleń :) AgentBart i Damiance też, wspomniał o Emporio Armani, a moim zdaniem to jest jedna z ciekawszych i istotniejszych tendencji na rynku zegarkowym. Myślałem nawet o tym, czy nie warto na naszym formum, poza zegarkami szwajcarskimi, japońskimi i niemieckimi nie stworzyć części "zegarki modowe" albo "zegarki modowe i biżuteryjne". To zaczyna być coraz wyraźniejsza grupa, gdzie pochodzenie poszczególnych zegarków jest dość dyskusyjne i w sumie nie najważniejsze, a cechą identyfikującą jest zwiazek z marką, która robi "coś jeszcze". Od iluś lat mamy renesans mechaników, ale z kolei od kilku mamy prawdziwy "wysyp" marek "modowych". Bo poza Emporio Armani jest Boss, Gucci, Versace, Cerrutti 1881, Paco Rabanne i wiele innych. Poza tym wiele innych, moze bardziej prestiżowych, jak Montblanc (już na "salonach" zegarkowych?), Cartier (wciąż chyba bardziej marka biżuteryjna?), Bulgari, van Cleef & Arpels... Poza tym pojawiają sie zegarki sygnowane przez producentów samochodów...

 

Moim zdaniem jest tego tak dużo, że zaczyna to być osobny segment rynku zegarkowego. Nie można już mówić o "ciekawostkach", ale wyraźnej tendencji, że firmy produkujące lub sygnujące wieczne pióra, biżuterię, ubrania, porcelanę (Versace!) czy kosmetyki wchodzą na rynek zegarkowy. Z drugiej strony to chyba świadczy o sile rynku zegarkowego? Pozwolę sobie na tezę, że ta tendencja będzie sie nasilać (z różnych przyczyn, nie chcę zanudzać), z drugiej zaś moim zdaniem nie należy tych marek od razu skreślać. Bo np. Montblanc sie rozwija (cenowo chyba aż za bardzo), ale to przysłowiowe Emporio Armani zaczynało od kwarców, a teraz oferuje zegarki mechaniczne z fazami księżyca i innymi komplikacjami (ok, wiem, że werki są japońskie...). Ale widać, że próbują...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ciekawy tekst, aczkolwiek miałbym dwie uwagi:

 

Myślę, że zdecyodwana większość zegarków luksusowych nie podlega efektowi Veblena, ale po prostu ma nieelastyczny popyt (jak używki). Rolex co roku z żelazną konsekwencją podnosi ceny nie dlatego, żeby więcej ludzi kupowało jego zegarki, ale raczej dlatego, że ludzie kupują je tak czy inaczej - mowa o głównej grupie odbiorców, z Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Efekt Veblena mogą wykorzystywać nowe niszowe firmy, z agresywnym marketingiem i bardzo drogimi produktami, z jakim długofalowym powodzeniem - trudno powiedzieć.

 

Przepraszam - nie napisałem że większość podlega efektowi, Tak się często uważa, ale to nie moje zdanie. Możliwe, że te kilka zegarków w cenie po kilkaset tys są "robione" i pod tą teorię.

Nie mogę się zgodzić co do tego że luksusowe zegarki mają elastyczność cenową jak używki. Towary luksusowe mają popyt generalnie elastyczny względem ceny. To, że Rolex o którym piszesz podnosi ceny nie wynika, w czym się obaj zgadzamy, z tego że chce wykorzystać efekt Veblena. Przyczyną wzrostu jest większy popyt. Po prostu - była ekstra kasa, były ekstra możliwości do robienia zakupów. Bez zegarka można żyć, bez używki trudno. Ludzie nie są uzależnieni od posiadania zegarka. Nie można twierdzić, że ludzie kupują Rolexy tak czy inaczej. Wzrost popytu na zegarki powoduje (co najmniej w krótkim okresie) wzrost cen. Tylko skąd ten popyt?

Jeżeli miałbym się trzymać konwencji wyjaśniania tego co się dzieje w branży zegarkowej poprzez pryzmat teorii ekonomicznych to najwłaściwszym wyjaśnieniem (generalnym) wzrostu popytu na Rolexy (i wzrost cen) byłaby elastyczność - tylko nie cenowa - a dochodowa popytu. Jest ona stosunkiem % zmiany rozmiarów popytu na dany towar do % zmiany dochodu konsumenta. Dobra luksusowe mają elastyczność dochodową popytu większą od jedynki. Oznacza to że przy wzroście dochodu o np. 10% można spodziewać się wzrostu popytu na te towary o np. 15%. Towary pierwszej potrzeby jak np. chleb mają elastyczność dochodową popytu niższą od 1. To tłumaczy dlaczego w okresie prosperity lepiej być producentem zegarków/ biżuterii niż producentem chleba. W kryzysie natomiast ten drugi biznes okaże się bardziej stabilny itd., itp.

Na marginesie: Klienci z bliskiego wschodu po prostu maja kasę (teraz) bo siedzą na ropie - drogiej (ostatnio). Oprócz tego, ze kupują dużo towarów luksusowych to kupują biznesy na całym świecie, jak np. udziały w bankach.. Osobiście jestem sceptyczny co do możliwości wykreowania super marki - atak na pozycje na szczycie jest skrajnie nieprawdopodobny. Historii i tradycji nie można sprokurować najlepszym nawet marketingiem.

 

Rozszerzanie marki, jak w stylu zegarków Armaniego, to ciekawy fenomen, ale tu chodzi o coś innego - stworzenie segmentu rynku, który pozwala osobom mniej zamożnym "kupić sobię odrobinę luksusu" sygnowanego znaną marką. Jestem przekonany, że NIKT kto nosi garnitury Armaniego, nie kupuje zegarków Armaniego. Na podobnej zasdzie działałyby np. czekoladki "designed by Armani" sprzedawane w Tesco czy podobne cuda :)

Co do Armaniego ? niestety mylisz się. Armani to konglomerat brandów zatrudniający kilka tysięcy ludzi i posiadający kilkanaście fabryk. A klienci Armaniego oczywiście noszą zegarki Armaniego ? po co firma w jednym salonie sprzedawałaby zegarki i garnitury Emporio Armani? ? Boss też ma zegarki. Armani nie jest Brandem ubraniowym z najwyższej półki! ? to nie jest ubraniowy Patek! W Polsce jest b. wysoko bo Polska to biedny kraj. Tworzą i tańsze linie (marki) produktowe nie z dobroci serca dla uboższych ale by robić kasę. Armani marek ma bez liku: Giorgio Armani Privé, Giorgio Armani, Armani Collezioni, Emporio Armani, AJ Armani Jeans, A/X Armani Exchange, Armani Junior, Armani Baby, Armani Casa. Armani Casa oferuje meble i wyposażenie np. pościel. W tym roku na targach meblowych we Włoszech Armani razem z Samsungiem pokazał telewizor. Planowano również inwestycje w Hotele, ale jak podejrzewam projekty mogą nie wypalić z uwagi na obecną sytuację. Co sądzić o marce która zaraz zacznie robić ekskluzywne (tzn. drogie)powidła? Ciekawe jakie byłyby komentarze na forum gdyby np. Omega weszła w biznes np. cygar z wyższej półki? A w Tesco sprzedaje się Wedel :) pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę się zgodzić co do tego że luksusowe zegarki mają elastyczność cenową jak używki. Towary luksusowe mają popyt generalnie elastyczny względem ceny.

 

Używki również. Jest mitem jakoby używki miały zerową elastyczność popytu. Na danych empirycznych wykazał to Noblista Gary S. Becker. Nawet narkotyki zachowują się dużo bardziej podobnie do zwykłych dóbr konsumpcyjnych niż się to śmiertelnikom wydaje. Dobra luksusowe mają po prostu małą elastyczność cenową - podobnie właśnie jak używki. Ale nie zerową.

 

Nie można twierdzić, że ludzie kupują Rolexy tak czy inaczej. Wzrost popytu na zegarki powoduje (co najmniej w krótkim okresie) wzrost cen. Tylko skąd ten popyt?

 

Rolex jest pewnym fenomenem - produkuje niemal milion zegarków rocznie (typowe szwajcarskie manufaktury - ok 40-50 tysięcy) i nie ma żadnych problemów z ich sprzedażą, po niektóre modele ustawiają się kolejki, a ich ceny na rynku wtórym są wyższe niż na pierwotnym. Dlatego Rolex może sobie systematycznie podnosić ceny (ok. 10% rocznie) ot tak - niezależnie od wszystkiego.

 

Towary pierwszej potrzeby jak np. chleb mają elastyczność dochodową popytu niższą od 1. To tłumaczy dlaczego w okresie prosperity lepiej być producentem zegarków/ biżuterii niż producentem chleba. W kryzysie natomiast ten drugi biznes okaże się bardziej stabilny itd., itp.

 

Akurat dobra luksusowe były bardzo odporne na zawirowania koniunkturalne i popyt na nie nie spadał w okresie spowolnienia (nie licząc obecnego kryzysu, który jest pod tym względem inny niż wszystkie dotychczas). Swoją drogą, warto też zajrzeć tutaj: http://www.rp.pl/artykul/55386,238732_W_ko..._po_luksus.html

 

 

A klienci Armaniego oczywiście noszą zegarki Armaniego ? po co firma w jednym salonie sprzedawałaby zegarki i garnitury Emporio Armani?

 

Nie wiem czy w warszawskim salonie Armaniego sprzedają zegarki Armaniego. Jeśli nawet są w jednym sklepie, niczego to nie zmienia - bardzo wątpię by ktokolwiek nosił zegarek Armaniego do garnituru Armaniego. Zegarek Armaniego kupuje ktoś _właśnie dlatego, że go nie stać_ na ciuchy Armaniego.

 

Armani nie jest Brandem ubraniowym z najwyższej półki! ? to nie jest ubraniowy Patek!

 

Ale pozycja zegarków Armani w branży zegarkowej jest nieporównywalnie niższa niż pozycja garniturów Armani w branży tekstylnej. Tylko o to chodzi.


pozdrawiam - Bartek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przychylam się do opinii damiance i wzrost popytu na Rolexy powiązałbym z elastycznością dochodową popytu. Efekt Veblena dotyczy dóbr wyszukanych, lecz dobrze rozpoznawalnych, chyba mimo wszystko niszowych. Efekt Veblena mówi o zakupach generowanych głównie snobizmem i dotyczy dóbr rzadkich. Moim zdaniem popyt na Rolexy wyrażany ceną jest mało elastyczny a więc spadki i wzrosty cen nie maja wiekszego przełozenia na popyt. Oczywiście nie mówimy o spektakularnych zmianach cen. Ostatnio zaobserwowany przeze mnie efekt Veblena w Polsce dotyczy pewnego kontrowersyjnego Pana prowadzącego talk show na TVN. Mianowicie jeżdził on Porshe Carrerą. Jednak ostatnimi czasy klub posiadaczy tego pojazdu znacznie sie poszerzył i Pan ten dokonał wymiany na GT3. Trudno mi jest wyobrazić sobie takie zachowanie dotyczące zegarków choćby z tego względu, że rozpoznawalność najdroższych zegarków w społeczeństwie jest bardzo niska. Widziałbym taki efekt ale jedynie w pewnym zamkniętym kręgu :) Miłośników Zegarków;) . No ale przecież miłośnicy zegarków nie zmieniają zegarków na pokaz:)


Pozdrawiam
Piotrek
 

imageproxy1.jpg.39195932474b734d12bdf1ef8370670e.jpg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Używki również. Jest mitem jakoby używki miały zerową elastyczność popytu. Na danych empirycznych wykazał to Noblista Gary S. Becker. Nawet narkotyki zachowują się dużo bardziej podobnie do zwykłych dóbr konsumpcyjnych niż się to śmiertelnikom wydaje. Dobra luksusowe mają po prostu małą elastyczność cenową - podobnie właśnie jak używki. Ale nie zerową.

 

 

 

Rolex jest pewnym fenomenem - produkuje niemal milion zegarków rocznie (typowe szwajcarskie manufaktury - ok 40-50 tysięcy) i nie ma żadnych problemów z ich sprzedażą, po niektóre modele ustawiają się kolejki, a ich ceny na rynku wtórym są wyższe niż na pierwotnym. Dlatego Rolex może sobie systematycznie podnosić ceny (ok. 10% rocznie) ot tak - niezależnie od wszystkiego.

 

 

 

Akurat dobra luksusowe były bardzo odporne na zawirowania koniunkturalne i popyt na nie nie spadał w okresie spowolnienia (nie licząc obecnego kryzysu, który jest pod tym względem inny niż wszystkie dotychczas). Swoją drogą, warto też zajrzeć tutaj: http://www.rp.pl/artykul/55386,238732_W_ko..._po_luksus.html

 

 

 

 

Nie wiem czy w warszawskim salonie Armaniego sprzedają zegarki Armaniego. Jeśli nawet są w jednym sklepie, niczego to nie zmienia - bardzo wątpię by ktokolwiek nosił zegarek Armaniego do garnituru Armaniego. Zegarek Armaniego kupuje ktoś _właśnie dlatego, że go nie stać_ na ciuchy Armaniego.

 

 

 

Ale pozycja zegarków Armani w branży zegarkowej jest nieporównywalnie niższa niż pozycja garniturów Armani w branży tekstylnej. Tylko o to chodzi.

 

Nie napisałem nigdzie w poście że używki mają zerową. Używki nie można się pozbyć z dnia na dzień, ani ludzie nie decydują się na nie ze względu na cenę - są dlatego nieelastyczne względem ceny. Palacz nie rzuca palenia bo papierosy zdrożały. Tak samo ja nie zacznę palić bo papierosy potaniały itd. Popyt na dobra luksusowe jest elastyczne względem ceny, bo są kaprysem, można bez nich żyć. Ludzi generalnie wolą kupować dobra luksusowe - zobacz jak wymiata towary z luksusowych sklepów na wyprzedaży - obnizka ceny jest dobrym argumentem za dokonaniem zakupu luksusowego i nawet niepotrzebnego niekiedy - klient mówi sobie: a co tam jest okazja.

***

Z kolei odporność na koniunkturę marek luksusowych jest moim zdaniem dość mityczna. Zwróć uwagę co przykładowo piszą o Maybachu w artykule który podlinkowałeś. Wiele zależy od siły i działań poszczególnych brandów. Po drugie od zamówienia do odbioru samochodu na zamówienie mija trochę czasu. Po trzecie managerowie nieustannie poszukują rynków gdzie akurat z jakiegoś powodu pojawiają się klienci z kasą - jeden rynek się kończy inny zaczyna. Przykładowo dealerzy Rollsa są i w Szwajcarii i na Ukrainie, z tym, że Ukraina to dość nieprzewidywalny rynek i ni jak się ma do kraju, gdzie bogactwo ma silne podstawy i długą historię. Twoje twierdzenie można by zatem przypisać Szwajcarii bo przy Ukrainie takiej pewności nie ma. Odporny na koniunkturę rynek ta taki na którym sprzedaż nie skacze a jest w miarę stabilna niezależnie od sytuacji gospodarczej. Prosperity notowane ostatnimi laty pozwoliło właśnie na sprowadzenie wielu marek na nowe rynki - szczególnie tam gdzie są potentaci surowcowi. Popyt spadnie razem ze spadkami fortun.

Długoterminowe bogactwo narodu nie zależy wprost od bogactw naturalnych ani od przypadkowych przypływów pieniędzy.

***

Co do Armaniego - proponuje wycieczkę na stronę www.emporioarmani.com - za najdroższy (!) garnitur z kolekcji jesień-zima wołają 838 USD, a za zegarek meccanico 495 USD. Jak widać rozpiętość cen nie jest powalająca - za przeciętną polską pensję kupisz gajer.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tu sie nie zgodzę. Popyt na dobra luksusowe jest mało elastyczny. Podany przykład wyprzedaży nie jest zbyt trafny, bo tak samo można by go odnieść do używek. Obniżka cen do np. 10 proc wartości detalicznej nie skłoni do niepalacych do sięgnięcia po tą używkę, ale jeśli stanieje kakao a nawet kawa to popyt na te dobra wzrośnie.


Pozdrawiam
Piotrek
 

imageproxy1.jpg.39195932474b734d12bdf1ef8370670e.jpg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Palacz nie rzuca palenia bo papierosy zdrożały. Tak samo ja nie zacznę palić bo papierosy potaniały itd.

 

Myślę że dla wielu palaczy argument ekonomiczny jest ważny (aczkolwiek nie jedyny). Ale już ilość wypalanych papierosów na pewno zależy od ceny. Na danych empirycznych wykazano choćby, że popyt na Marihuanę wśród młodych ludzi wyraźnie podąża za ceną.

 

Popyt na dobra luksusowe jest elastyczne względem ceny, bo są kaprysem, można bez nich żyć.

 

Widać jeszcze się nie wciągnąłeś w zegarki na tyle, by wiedzieć co znaczy "parcie na zakup". Gorzej jak z gorzałą :)

To trochę półżartem, ale od luksusu też się można niejako uzależnić :)


pozdrawiam - Bartek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Myślę że dla wielu palaczy argument ekonomiczny jest ważny (aczkolwiek nie jedyny). Ale już ilość wypalanych papierosów na pewno zależy od ceny. Na danych empirycznych wykazano choćby, że popyt na Marihuanę wśród młodych ludzi wyraźnie podąża za ceną.

 

 

 

Widać jeszcze się nie wciągnąłeś w zegarki na tyle, by wiedzieć co znaczy "parcie na zakup". Gorzej jak z gorzałą :)

To trochę półżartem, ale od luksusu też się można niejako uzależnić :)

Nie wspominając że ludzie zamożni nie rezygnują z zakupu dóbr luksusowych dlatego że drożeją. Mają to gdzieś.

Pozdrawiam
Piotrek
 

imageproxy1.jpg.39195932474b734d12bdf1ef8370670e.jpg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Oj tu sie nie zgodzę. Popyt na dobra luksusowe jest mało elastyczny. Podany przykład wyprzedaży nie jest zbyt trafny, bo tak samo można by go odnieść do używek. Obniżka cen do np. 10 proc wartości detalicznej nie skłoni do niepalacych do sięgnięcia po tą używkę, ale jeśli stanieje kakao a nawet kawa to popyt na te dobra wzrośnie.

 

Piotrze - nie wiem czy uważnie przeczytałeś post. Mało elastyczny popyt to jest na chleb - czy zwiększasz czy zmniejszasz cenę popyt nie jest zbyt czuły na zmiany bo jeść człowiek musi. Dobra luksusowe są elastyczne cenowo i dochodowo. Gdyby popyt nie był elastyczny cenowo to nie byłoby sensu robić promocji i obniżać ceny. Zobacz jak idziesz do sklepu po chleb - czy kupujesz 1 bochenek + jeszcze jeden jeżeli cena jest obniżona?

W ostatnim zdaniu sam przyznałeś, że "Obniżka cen do np. 10 proc wartości detalicznej nie skłoni do niepalacych do sięgnięcia po tą używkę" - i tutaj racja (popyt jest nieelastyczny cenowo na papierosy jako towar ogółem), ale kakao i kawa nie są tym samym co papierosy - nie są używkami takimi jak papierosy. Za komuny kawa była towarem otwierającym możliwości "załatwiania", była słabo dostępna i relatywnie bardzo droga - wówczas była dobrem luksusowym.

Wracając jeszcze do papierosów dla których popyt generalnie jest nieelastyczny względem ceny - jeżeli konkretna marka podniosłaby ceny relatywnie w stosunku do innych marek, wówczas popyt na te papierosy stałby się elastyczny cenowo bo palacze mieliby możliwość przerzucenia się na inną markę.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Myślę że dla wielu palaczy argument ekonomiczny jest ważny (aczkolwiek nie jedyny). Ale już ilość wypalanych papierosów na pewno zależy od ceny. Na danych empirycznych wykazano choćby, że popyt na Marihuanę wśród młodych ludzi wyraźnie podąża za ceną.

 

 

 

Widać jeszcze się nie wciągnąłeś w zegarki na tyle, by wiedzieć co znaczy "parcie na zakup". Gorzej jak z gorzałą :blink:

To trochę półżartem, ale od luksusu też się można niejako uzależnić ;)

Maasz rację, tak może być. Ja na sprawę tych elastyczności itd patrzę w totalu. W całej "masie popytowej" producenci nie liczą na zakupy ze strony tak specyficznej grupy jak fascynaci czy kolekcjonerzy. Oczywiście są ważni, ale większość kolekcjonerów to nie są bardzo zamożni ludzie będącymi grupą docelową. Producenci prędzej liczą że taka grupa (jak nasze Stowarzyszenie) doda rozgłosu i zwróci uwagę szerszej publiczności na zegarki, wniesie jakąś kulturę, smak itp. Artykuł tu, artykuł tam i reklama za darmo jak nic - tak to widzę .

pozdrawiam,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Piotrze - nie wiem czy uważnie przeczytałeś post. Mało elastyczny popyt to jest na chleb - czy zwiększasz czy zmniejszasz cenę popyt nie jest zbyt czuły na zmiany bo jeść człowiek musi. Dobra luksusowe są elastyczne cenowo i dochodowo. Gdyby popyt nie był elastyczny cenowo to nie byłoby sensu robić promocji i obniżać ceny. Zobacz jak idziesz do sklepu po chleb - czy kupujesz 1 bochenek + jeszcze jeden jeżeli cena jest obniżona?

W ostatnim zdaniu sam przyznałeś, że "Obniżka cen do np. 10 proc wartości detalicznej nie skłoni do niepalacych do sięgnięcia po tą używkę" - i tutaj racja (popyt jest nieelastyczny cenowo na papierosy jako towar ogółem), ale kakao i kawa nie są tym samym co papierosy - nie są używkami takimi jak papierosy. Za komuny kawa była towarem otwierającym możliwości "załatwiania", była słabo dostępna i relatywnie bardzo droga - wówczas była dobrem luksusowym.

Wracając jeszcze do papierosów dla których popyt generalnie jest nieelastyczny względem ceny - jeżeli konkretna marka podniosłaby ceny relatywnie w stosunku do innych marek, wówczas popyt na te papierosy stałby się elastyczny cenowo bo palacze mieliby możliwość przerzucenia się na inną markę.

pozdrawiam

Mowa była o uzywkach - nie o papierosach. Doskonale wiem, że kakao to zupełnie inny produkt niż papierosy, ale zarówno kakao jak i papierosy są używkami. Wiesz po co PM wprowadził brand President, drozszy od Marlboro, jakby nie było najdroższego znaku towarowego na świecie?

Mimo, że papierosy nie są dobrem luksusowym ma tu zastosowanie efekt Veblena. President w cenie Marlbro lub taniej nigdy by sie nie sprzedał. A chleb ktry przytaczasz to wzorcowy przykład efektu Giffena więc wzrost cen bochenka może generowacć wzrost popytu, gdy już społeczeństwo bedzie stac tylko na chleb. A ludzie skrajnie biedni kupia dwa chleby na promocji. Pojęcie nieelastyczności popytu czy dochodowej czy cenowej są tylko hipotetyczne, książkowe. Zawsze istnieją czynniki wpływające na elastyczność. Dlatego popyt na dobra luksusowe jest mało elastyczny a z ksiązek wynika, ze nieelastyczny. Posługując się analogią, czy jesli idziesz do salonu po Merca S, to jak Ci salon obnizy cene o 10 procent , to kupisz dwa? A jak cena wzrosnie o 10 proc, bo zdrożeją np dewizy to kupisz w zamian E klasę? Nie i popyt byłby nieelastyczny, gdyby częśc klientów nie poszło po Audi A8.


Pozdrawiam
Piotrek
 

imageproxy1.jpg.39195932474b734d12bdf1ef8370670e.jpg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie wspominając że ludzie zamożni nie rezygnują z zakupu dóbr luksusowych dlatego że drożeją. Mają to gdzieś.

 

Warto jednak uchwycić jeden niuans - towary mogą i drożeć, należy jednocześnie postawić pytanie czy rzeczywiście drożeją relatywnie do dochodów? Jeżeli dochody konsumenta wzrastają w takim tempie jak ceny towarów to jest to dla niego do przyjęcia, nie odczuwa tego w portfelu. Tak jest przez ostatnie lata w Polsce, ludzie dostawali podwyżki, oficjalna inflacja nisko itd, itp

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mowa była o uzywkach - nie o papierosach. Doskonale wiem, że kakao to zupełnie inny produkt niż papierosy, ale zarówno kakao jak i papierosy są używkami. Wiesz po co PM wprowadził brand President, drozszy od Marlboro, jakby nie było najdroższego znaku towarowego na świecie?

Mimo, że papierosy nie są dobrem luksusowym ma tu zastosowanie efekt Veblena. President w cenie Marlbro lub taniej nigdy by sie nie sprzedał. A chleb ktry przytaczasz to wzorcowy przykład efektu Giffena więc wzrost cen bochenka może generowacć wzrost popytu, gdy już społeczeństwo bedzie stac tylko na chleb. A ludzie skrajnie biedni kupia dwa chleby na promocji. Pojęcie nieelastyczności popytu czy dochodowej czy cenowej są tylko hipotetyczne, książkowe. Zawsze istnieją czynniki wpływające na elastyczność. Dlatego popyt na dobra luksusowe jest mało elastyczny. Posługując się analogią, czy jesli idziesz do salonu po Merca S, to jak Ci salon obnizy cene o 10 procent , to kupisz dwa? A jak cena wzrosnie o 10 proc, bo zdrożeją np dewizy to kupisz w zamian E klasę? Nie i popyt byłby nieelastyczny, gdyby częśc klientów nie poszło po Audi A8.

 

Piotrze - będę się trzymał tego że popyt na towary luksusowe jest elastyczny cenowo. Zobacz jak piszesz o Audi: " ...popyt byłby nieelastyczny, gdyby część klientów nie poszło po Audi A8" - (to są marki kierujące ofertę do podobnego odbiorcy) popyt jest elastyczny właśnie dlatego że klient może pójść po A8 - w obrębie samochodów z wyższej półki popyt na audi i merce jest elastyczny cenowo. A nawet propozycja promocyjnej ceny może być dobrym powodem do dokonania nieplanowanego wcześniej zakupu dla np. żony. Pojęcia elastyczności nie są tylko książkowa hipotezą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Warto jednak uchwycić jeden niuans - towary mogą i drożeć, należy jednocześnie postawić pytanie czy rzeczywiście drożeją relatywnie do dochodów? Jeżeli dochody konsumenta wzrastają w takim tempie jak ceny towarów to jest to dla niego do przyjęcia, nie odczuwa tego w portfelu. Tak jest przez ostatnie lata w Polsce, ludzie dostawali podwyżki, oficjalna inflacja nisko itd, itp

pozdrawiam

Ludzie bogaci , naprawde bogaci maja to naprawdę gdzieś. Potrzebują, idą i kupują i nie interesuje ich wpływ inflacji czy siła nabywcza pieniądza.

Płacą tyle ile trzeba... Jak :blink: ja za pomidory , czy są po 5 zł czy po 10 i tak kupuję zawsze tyle samo ;). Ale ja nie jestem bogaty i z dobrami luksusowymi juz tak nie mam :)


Pozdrawiam
Piotrek
 

imageproxy1.jpg.39195932474b734d12bdf1ef8370670e.jpg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pojęcia elastyczności nie są tylko książkowa hipotezą.
Ja nie napisałem, że pojęcia elastyczności są hipotetyczne. Napisałem pojęcia "nieelastyczności". Popyt na dobra podstawowe i na luksusowe jest mało elastyczny. Gdyby nie mozliwośc substytucji, która w przypadku tych dóbr jest niewielka, byłby nieelastyczny.

Pozdrawiam
Piotrek
 

imageproxy1.jpg.39195932474b734d12bdf1ef8370670e.jpg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ludzie bogaci , naprawde bogaci maja to naprawdę gdzieś. Potrzebują, idą i kupują i nie interesuje ich wpływ inflacji czy siła nabywcza pieniądza.

Płacą tyle ile trzeba... Jak :blink: ja za pomidory , czy są po 5 zł czy po 10 i tak kupuję zawsze tyle samo ;). Ale ja nie jestem bogaty i z dobrami luksusowymi juz tak nie mam :)

 

Mylisz się i to bardzo.

Ludzie bogaci są strasznie uczuleni na ceny i bardzo dobrze kalkulują każdy zakup.

Od długopisu a na domu kończąc.


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mylisz się i to bardzo.

Ludzie bogaci są strasznie uczuleni na ceny i bardzo dobrze kalkulują każdy zakup.

Od długopisu a na domu kończąc.

Nie mów mi, że Bil Gates nie kupi Royce Rollsa bo podrożał o 5 % albo Kulczyk nie kupi pióra Waterman bo zdrożało o 20 %. Ronaldo kupił ferrari bo chciał ferrari i kupiłby je nawet gdyby kosztowało więcej. Ludzie bogaci dzielą sie na dwie grupy. Jedni kupuja bo maja kaprys i świadomość, że nigdy nie wydzadzą tyle pieniedzy ile maja , ani oni ani ich dzieci. Inni kupuja bo potrzebują dany produkt. Kierują sie potrzebą a nie ceną. Ja mówie o ludziach bogatych o dochodach powiedzmy od 1mln ojro rocznie. Nie o gościach co zarabiaja 200tys zł rocznie i wydaje im się, ze są bogaci.


Pozdrawiam
Piotrek
 

imageproxy1.jpg.39195932474b734d12bdf1ef8370670e.jpg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja nie napisałem, że pojęcia elastyczności są hipotetyczne. Napisałem pojęcia "nieelastyczności". Popyt na dobra podstawowe i na luksusowe jest mało elastyczny. Gdyby nie mozliwośc substytucji, która w przypadku tych dóbr jest niewielka, byłby nieelastyczny.

brak substytucji dla dóbr luksusowych jest nieistotny ponieważ bez nich można żyć. Właśnie brak substytucji w w odniesieniu do żywności sprawia że popyt jest nieelastyczny cenowo. Piotrze czy ty cały czas nie myślisz aby o dobrach luksusowych-Veblenowskich?

Proszę o trochę czasu, zaraz zamieszczę dane z życia wzięte świadczące o tym, że popyt na dobra luksusowe jest elastyczny i tan fakt przekłada się na branżę.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie mów mi, że Bil Gates nie kupi Royce Rollsa bo podrożał o 5 % albo Kulczyk nie kupi pióra Waterman bo zdrożało o 20 %. Ronaldo kupił ferrari bo chciał ferrari i kupiłby je nawet gdyby kosztowało więcej. Ludzie bogaci dzielą sie na dwie grupy. Jedni kupuja bo maja kaprys i świadomość, że nigdy nie wydzadzą tyle pieniedzy ile maja , ani oni ani ich dzieci. Inni kupuja bo potrzebują dany produkt. Kierują sie potrzebą a nie ceną. Ja mówie o ludziach bogatych o dochodach powiedzmy od 1mln ojro rocznie. Nie o gościach co zarabiaja 200tys zł rocznie i wydaje im się, ze są bogaci.

 

 

nie piszę o ludzie ekstremalnie bogatych - podałes przykład najbogatszego człowieka na świecie i najbogatszego polaka.

piszę bardziej o ludziach którzy mają duże firmy budowlane, wł. np.: stoczni itp.

tam zakupy są uwierz na prawdę przemyślane - byłem świadkiem kilku takich zakupów i nie uwierzył byś jak "bardzo skrupulatni" są tacy ludzie.

Przykładem był zakup auta firmy X (~ 650 tys zł) - gdzie żaden dealer w Polsce nie chciał "zejść" z ceny - skończyło się na imporcie z USA


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja nie napisałem, że pojęcia elastyczności są hipotetyczne. Napisałem pojęcia "nieelastyczności". Popyt na dobra podstawowe i na luksusowe jest mało elastyczny. Gdyby nie mozliwośc substytucji, która w przypadku tych dóbr jest niewielka, byłby nieelastyczny.

 

Gdyby popyt na dobra luksusowe był mało elastyczny cenowo i dochodowo, to managerowie luksusowych brandów gwizdaliby na koniunkturę. Producent dóbr veblenowskich może i mógłby, ale niewiele z dóbr luksusowych zalicza się do veblenowskich, plus paradoks Veblena wymaga istnienia specyficznej grupy klientów, która w realu jest nieliczna. W jakimś innym poście pisałem o Channel (też luksusowa marka) obcinającym etaty na skutek spadków sprzedaży, a teraz przygotowałem coś z naszej branży.

Chyba standardowy przykład korporacji luksusowych brandów w tym z b. dużym udziałem zegarków - RICHEMONT GROUP. Oprócz marek zegarkowych (Piage, L&S, Jaeger, Vacheron C, Panerai, IWC, Baume &M) mają również między innymi: Montblanc, Montegrappa, Alfred Dunhill (wyroby ze skóry), Chloe (odzież), Azzedine Alaia (odzież).

Richemont podobnie do Swatch prowadzi dość ostrożną politykę zarządzania długiem i ekspozycją na ryzyka walutowe. Opieram się na sprawozdaniu za ostatni rok obrotowy kończący się 31 marca 2008.

***

Aktywa (główne pozycje):

Aktyw trwałe = 4,7 mld eur

Aktywa płynne ? zapasy = 2 mld eur

Aktywa płynne ? gotówka = 2 mld eur

 

Pasywa (główne pozycje):

Kapitały własne = 7,65 mld eur

Dług = 2,1 mld eur

 

Inwestycje płynne - 66% w papiery money market rating AAA

FX risk ? long term fixed debt

Commodity price risk ? non hedged (metale szlachetne)

 

Firma zabezpiecza ekspozycję walutową do 70% cash flowu netto (głównie do USD, JPY i HKD (hong kong)), nie zabezpiecza się transakcjami terminowymi w odniesieniu do metali szlachetnych.

Jak widać kapitały własne są prawie 4 razy większe od długu. Firma jest odporna za zawirowania na rynkach finansowych. W rzeczywistości ponosi ryzyko operacyjne związane z biznesem w którym działa. A ten biznes nie jest wcale taki odporny na spowolnienie na całym świecie. Nawet rozproszenie biznesu po różnych rynkach nie ustrzeże ich przed spadkami sprzedaży - stąd twierdzę że rzeczona odporność biznesów luksusowych jest przereklamowana, lub komentowana bez uzględnienia całości operacji. Jest ona prawdziwa jeżeli kryzys dotyka jakiegoś rynku ale nie wszystkich na raz, stąd może być to przekonanie.

Poniżej zamieszczam notowania kursu Richemont Group za ostatnie 2 lata - jak widać akcje firmy spadają od szczytu w październiku 2007 roku i spadek przyśpieszył na jesieni 2008 roku kiedy inwestorzy nabrali przekonania co do nadciągających kłopotów gospodarczych na całym świecie. Ogólnie do dzisiaj akcje spadły o około 70%

 

post-25333-0-84668500-1331111833.jpg

 

 

 

A poniżej jeszcze rozbicie sprzedaży po krajach/ kontynentach. BTW jak widać (pierwsza kolumna to sprzedaż) Stany zostały do marca 2008 zostały wyprzedzone przez Hong Kong + Chiny.

 

post-25333-0-27160300-1331111835.jpg

 

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lawnowerman podajesz przykład uszczędności a nie elastyczności. W Twoim przykładzie właśnie elastyczność jest zerowa, bo skończyło się na zakupie tego samego produktu tylko u innego dealera.

Nie mówie o ludziach ekstremalnie bogatych (to był jedynie przykład). Powołuję się na ludzi bogatych a na świecie jest ogólnie przyjęte że ludzie bogaci to zarabiający 1mio rocznie.

Gdyby popyt na dobra luksusowe był mało elastyczny cenowo i dochodowo, to managerowie luksusowych brandów gwizdaliby na koniunkturę.

I tu mylisz elastycznośc cenową z popytową. Wzrost zamożności podnosi poyt i w przypadku dóbr luksusowych popyt mierzony dochodem jest bardzo elastyczny. Jesli chodzi o elastyczność cenowa to podtrzymuję zdanie.

damiance, z tym sprawozdaniem finansowym to Cie troszkę poniosło - total off topic. :blink: Chyba każdy z nas ma swoje zdanie i dalsza dyskusja nie ma sensu


Pozdrawiam
Piotrek
 

imageproxy1.jpg.39195932474b734d12bdf1ef8370670e.jpg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Lawnowerman podajesz przykład uszczędności a nie elastyczności. W Twoim przykładzie właśnie elastyczność jest zerowa, bo skończyło się na zakupie tego samego produktu tylko u innego dealera.

Nie mówie o ludziach ekstremalnie bogatych (to był jedynie przykład). Powołuję się na ludzi bogatych a na świecie jest ogólnie przyjęte że ludzie bogaci to zarabiający 1mio rocznie.

 

I tu mylisz elastycznośc cenową z popytową. Wzrost zamożności podnosi poyt i w przypadku dóbr luksusowych popyt mierzony dochodem jest bardzo elastyczny. Jesli chodzi o elastyczność cenowa to podtrzymuję zdanie.

damiance, z tym sprawozdaniem finansowym to Cie troszkę poniosło - total off topic. :blink: Chyba każdy z nas ma swoje zdanie i dalsza dyskusja nie ma sensu

 

Nie mylę tylko jasno stwierdzam - dla luksusowych popyt jest elastyczny cenowo i dochodowo - to zostało stwierdzone dawno przed naszą dyskusją. Kurs biznesu i info o naturze ryzyk jest istotne aby zrozumieć jak to wszystko dział. Jak wiele spółek analizowałeś które prowadzą biznes w branży nie narażonej na kaprys koniunktury a jednocześnie ich kurs reaguje silniej niż szerokiego rynku? Zobacz na Swatcha - kurs tam też nurkuje.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.