Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

tarant

II Zegarowe Spotkanie w Srebrnej Górze / Kłodzku

Rekomendowane odpowiedzi

A ja jeszcze pokażę główną twierdzę i fabrykę Eppnera na początku wieku ubiegłego:

post-6402-0-06692200-1316983653_thumb.jpg

 

I obecnie, widok niemal z tego samego miejsca. Jak widać, przyroda odbiera odebrane sobie góry. Drzewa rosnące tuż przed budynkiem to najpewniej te widoczne na zdjęciu parkingu, które zamieściłem wcześniej.

 

post-6402-0-64083400-1316984063_thumb.jpg


Pozdrawiam

Piotr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Porzućcie wszelką nadzieję, Wy, których z nami nie było...

Porzućcie nadzieję, że fotografie oddadzą urodę miejsc, piękno widzianych i przywiezionych zegarów i zegarków.

Porzućcie nadzieję, że odczujecie temperaturę rozmów, którym towarzyszył smak piwa Opat.

Porzućcie nadzieję na współodczuwanie pasji, o której trzeba opowiedzieć jak najszybciej, bo zaraz czas rozstania, a pozostało jeszcze tyle tematów do obgadania...

 

A teraz już bez trawestowania Dantego.

Pamiętacie jak to się zaczęło? To, czyli skrzykiwanie się na II Spotkanie?

Tarant w porozumieniu z Ulanem przypomnieli, że głos trąbki wzywa.

Następnie ? jak zwykle ? kompetentnie do sprawy włączył się amroziuk.

 

(Litościwie pominę szczegóły uwiecznione w wątku liczącym zaledwie trzy strony i wpisy autorów, którzy w duchu powinni błagać taranta o ich wykasowanie).

 

No i w dniach 23 ? 25 września stało się!

Doszło do spotkania.

 

Jakie ono było?

 

Nie usłyszycie ode mnie, że było wspaniałe, bo byłby to banał zaciemniający istotę rzeczy.

Moją uwagę zwróciło to, że było więcej niż wcześniej, żon i dzieci.

Widocznie na tym I Spotkaniu zaczęła się wykształcać taka aura, która pozwalała każdemu się odnaleźć. Wszystkim dobrze poczuć z wszystkimi. I jeszcze mieć pewność, że także najbliżsi, którzy się pojawią, nie będą się źle czuli wśród maniaków sztuki zegarmistrzowskiej. Nawet w pewnym momencie jedna z Pań powiedziała ? czy nie wydaje się wam dziwne, jacy my wszyscy tu jesteśmy zgodni we wszystkim i życzliwi dla siebie. Na co odpowiedziałem ? bo ci od zegarków są lepiej zbalansowani.

 

Pozdrawiam więc wszystkie Panie.

 

Pozdrawiam dzieciaki: Małego Jacka, który imponował energią i umiłowaniem wolności.

Małego Szymka, który świetnie krzesał ogień nieco powyżej głowy ojca, łowił ryby i miłował zegary z kukułką.

Trochę większego Krzyśka, który ma zadatki na to, by w przyszłości być organizatorem XX Zegarowych Spotkań.

 

Wszystkich Was, uczestników Spotkań II pozdrawiam i dziękuję za to, że mogliśmy być razem.

 

No i jeszcze, za czas jakiś, napiszę odcinek drugi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogromnie żałuję że nie mogłem Was poznać osobiście,a wybierałem się na to spotkanie ,ale jak zwykle zawsze coś wypadnie, chciałem się pochwalić kieszonką Beckera i porozmawiać z pasjonatami.Spotkanie było w sumie niedaleko i dlatego jeszcze bardziej żałuję bo nie wiadomo kiedy nadarzy się następna okazja....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeszcze bardziej żałuję bo nie wiadomo kiedy nadarzy się następna okazja....

 

Najprawdopodobniej w maju 2012, Poznań - Szamotuły.


Pozdrawiam

Piotr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogromnie żałuję ....

.....chciałem się pochwalić kieszonką Beckera...

 

Masz czego :P

 

To by byla 4 -ta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....................................................................................

No i jeszcze, za czas jakiś, napiszę odcinek drugi.

 

Nie żebym poganiał lub naciskał no ale .....

Cierpliwie Marku czekamy z żoną na ciąg dalszy :lol:


AM
Tak wiele zegarów, a tak mało czasu.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz czego :lol:

 

To by byla 4 -ta.

Myślałem że kieszonki beckera są dość rzadkie,ale jak widać się myliłem.kupiłem ją zupełnie przypadkowo jako dodatek do trzech innych zegarków, w zasadzie nie kolekcjonuję kieszonek ,ale szkoda było nie wziąść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałem że kieszonki beckera są dość rzadkie,ale jak widać się myliłem.kupiłem ją zupełnie przypadkowo jako dodatek do trzech innych zegarków, w zasadzie nie kolekcjonuję kieszonek ,ale szkoda było nie wziąść.

 

Statystycznie rzecz biorąc to kieszonkowe Beckery są rzadkie.

Ale w trakcie spotkania średnia kieszonek GB na metr kwadratowy była wyjątkowo wysoka :lol:


AM
Tak wiele zegarów, a tak mało czasu.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Statystycznie rzecz biorąc to kieszonkowe Beckery są rzadkie.

Ale w trakcie spotkania średnia kieszonek GB na metr kwadratowy była wyjątkowo wysoka :D

 

A w stężeniu na kieszonkę w marynarce a zwłaszcza fraku jeszcze wyższa :lol:


Pozdrawiam

Piotr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich trochę spóźniony (ale co się odwlecze........) :lol: chciałem osobą które miałem okazję poznać podczas tego spotkania bardzo serdecznie pozdrowić i podziękować za jakże miłą i wspaniałą atmosferę opowiadania o zegarach , zegarkach (tych kieszonkowych G/B I Eppner :D) no i oczywiście o Historii Srebrnej Góry .Było po prostu wspaniale te wszystkie czasomierze na stole i rozmowy na ich temat , a klimat podtrzymywało Piwko Opat (jasne i ciemne). Przemiła obsługa pensjonatu Sokółka w tym osoba samego szefa lokalu no i towarzystwo Jego czworonoga .

Pozdrowienia również dla Pań - żon naszych kolegów i najmłodszych pasjonatów zegarowych

 

Damian

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Damian, jestesmy bardzo zbalansowani - jak powiedzial Marek.

Marek - znajdz czas i dodaj ....wiecej!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że trochę to trwało.

Najpierw byłem nieco zajęty, a później zaczęła zżerać mnie trema.

(To przez te zachęty, bym dalej pisał).

Bo co ja mogę dopowiedzieć do relacji tekstowo fotograficznych moich Szanownych Kolegów: taranta, Ulana, WueMa, dopisać do tekstu czasika?

Uznałem, że raczej mało, że pobrzmiewać to będzie taką niegdysiejszą liryką starszego pana, że przechwalę coś, co jest fajne i przechwalania nie wymaga.

 

Ale niech tam....

 

To pierwsze, w Świebodzicach spotkanie, było takim dość długim wieczorkiem poznawczo ? rozpoznawczym. Owszem, było dużo o zegarach, ale już wtedy ujawniły się poza zegarowe zainteresowania i pasje.

Choć Adam pokazywał nam Świebodzice jako ten wyjątkowy ośrodek niegdysiejszego przemysłowego zegarmistrzostwa, to czuło się, że Adam kocha Świebodzice, bo to jest Adama miejsce na ziemi. Taki najlepszy ze światów. Kosmos, czyli świat kompletny. Taki, w którym jest wszystko, co potrzebne: radość, duma, wściekłość i chęć zmieniania.

I gdyby nie było zegarów, to byłyby inne kanwy tej opowieści i tej miłości. Łaziliśmy więc po Świebodzicach i dawaliśmy się uwieść urodzie uliczek, architekturze domów, żałowaliśmy, że Adama pietyzm wobec historii swojego miasta, nie przekłada się na szacunek wobec przeszłości włodarzy Świebodzic.

 

Tu dygresja: przed kilku tygodniami odwiedziłem kolegę. Opowiadam o spotkaniu w Świebodzicach, o Gustavie Beckerze. Wyjaśniam, co to za miejscowość, co to za nazwisko.

Przed pożegnaniem podchodzę do takiego se zegara stojącego i mówię, że te dwie literki na tarczy, te GB, to jest to, o czym im opowiadałem. ( Wyjąłem mechanizm i nie był numerowany).

Na co oni ? to zobacz jeszcze wiszący. Wiszącego wielokrotnie oglądałem. To był (jest ) ślązak. Wyciągam mechanizm ? też GB, i też bez numeru.

Powiedziałem , co znaczy zegar bez numeru.

Ale czy Wy wiecie jacy oni byli dumni?

Jak załapali co to Świebodzice i kto to Gustav Becker?

Świebodzice Adama i od tamtej pory także moje Świebodzice, stawały się także ich marzeniem.

Jak mi zaczęli zazdrościć tego, że byłem.

Z Wami.

Od siebie dodam, że i dzięki Wam.

 

W ten oto sposób, powoli przechodzę do tego, że zegary to pasja, ale i pretekst do tego, by rozmawiać o ciekawości świata. Że tę ciekawość świata, miejsc i ludzi przekazuje się sobą samym. Własnym życiem, doświadczeniami, przemyśleniam, ale i chwilą, w której trwa rozmowa...

Myśmy już wówczas, w Świebodzicach, zorientowali się, że wszyscy jesteśmy świata ciekawi. I ta cecha z całą krasą ożyła w Srebrnej Górze.

Ale o tym ? za trochę.

Za trochę o Srebrnej Górze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swój wpis zacznę od kolejnej dygresji.

Kolejnej w ciągu mej opowieści.

Przypomnę, że poprzednio próbowałem pisać o naszym powinowactwie dusz, o ciekawości świata i otwarciu nas samych na siebie.

 

Teraz zapowiadana dygresja.

Otóż w związku z tym, że urodziłem się przed 1989 rokiem, pamiętam NRD i byłem w NRD.

W tym NRD ja i moja wycieczka mieliśmy tłumacza.

Tłumacz rewelacyjnie znał język polski. A utrzymywał, że jest rdzennym Niemcem.

(Dziś odkrywcy jedynej prawdy powiedzieliby, że to dlatego, iż był ze Stasi, wyrażając tym samym przeświadczenie, że Stasi specjalizowało się w kultywowaniu poprawnej polszczyzny).

 

Zapytałem tłumacza, skąd tak świetnie operuje językiem polskim?

 

Odpowiedział:

Kupiłem w lesie taki domek dróżnika przy torach. Dla myśliwych.

Żeby być myśliwym zapisałem się i kupiłem strzelbę.

Domek wyremontowałem i tam spędzam soboty i niedziele.

Siedzę tam i ćwiczę język polski czytając powieści Teodora Parnickiego.

 

Po moich plecach przeszły ciary, bo pomyślałem sobie, że w całym bożym NRD tylko on i ja wiemy, kto to Teodor Parnicki.

 

Ale ten tłumacz powiedział coś jeszcze.

 

Powiedział tak:

wie pan, ja na co dzień jestem księgowym.

 

A TRUDNO WE WLASNYM ŻYCIU BYĆ TYLKO KSIĘGOWYM.

Więc uparłem się na język polski.

 

Te słowa, choć minęło od tamtej rozmowy lat pewno 30 z okładem, są ciągle ze mną.

Jak mantrę powtarzam sobie, że trudno w swoim życiu być tylko księgowym.

 

Żeby było jak krowie na rowie, to mówię sobie ? jaki byś w życiu zawód nie wykonywał, a wykonywałem parę, pamiętaj, że są inne światy. Bądź nie tyko księgowym.

 

Tak sobie myślę, że tamten tłumacz, trzydzieści parę lat temu, mówił także o nas...

Tych ze Świebodzic i tych ze Srebrnej Góry.

 

TRUDNO WE WŁASNYM ŻYCIU BYĆ TYLKO KSIĘGOWYM.

 

Pozdrawiam Was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewiele dopiszę, dodam tylko dwie...impresje. Coś tak widzę, że zmierzam na powrót ku korzeniom przyswajanej od dzieciństwa symboliki.

Darujcie nieregulaminowy rozmiar...

 

4655ccc6476797e8.jpg

 

4afd764687751036.jpg


Pozdrawiam

Piotr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem jeszcze na spotkaniu z Wami, ale prędzej czy później będę, dlatego pozwolę sobie na takie dygresje:

 

 

TRUDNO WE WŁASNYM ŻYCIU BYĆ TYLKO KSIĘGOWYM.

Wybacz, że trochę brutalnie rozwieję, tą mgiełkę którą tu roztoczyłeś, ale takie jest życie. ;) Ideałem byłoby gdyby człowiek mógł się zajmować zawodowo tym co go pasjonuje, co kocha, a wtedy byłby tylko księgowym i nic więcej nie byłoby mu potrzebne. Ale życie ma najczęściej w nosie to co od niego oczekujemy i robi nam na złość, dlatego nasze pasje mamy jako coś dodatkowego, niejako poza szarym życiem i często musimy wydzierać czas temu szaremu, żeby zająć się swoją pasją.

 

A co do Teodora Parnickiego, to zidiocenie globalne powoduje, iż rzadko się zdarza, że ktoś w ogóle przytacza tego typu nazwiska (ukłon w Twoją stronę), bo literatura, poezja itd., w ogóle piękno, odchodzi do lamusa jako relikt, a miejsce tego zajmuje hamerykańska rzeczywistość, czyli: nogą w szczękę oraz zabili go pięć razy a on nadal ucieka.

 

Eeehhh... szkoda gadać. Lepiej się, gdzieś spotkać w ciekawym miejscu, wypić razem piwko, czy kawę i mieć świadomość, że jeszcze jest nas paru normalnych.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrze, mam nadzieje, że na wstępnie planowanym, wielkopolskim spotkaniu zegarowym zaświecisz swoją obecnością? ;)


Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrze, mam nadzieje, że na wstępnie planowanym, wielkopolskim spotkaniu zegarowym zaświecisz swoją obecnością? ;)

No nieobecność moja na wielkopolskim spotkaniu byłaby niewybaczalna, ;) jedynie może się zdarzyć, że tak jak napisałeś tylko zaświecę, bo na całość spotkania nie starczy mi czasu.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21904630.jpg

72272413.jpg

88544358.jpg

 

40295753.jpg

 

Muzeum Ziemi Kłodzkiej w Kłodzku.


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani,

to już nadszedł chyba ten moment, pomiędzy sprawianiem karpia, mieleniem maku, a zapachem gotowanej kapusty i igliwia choinki. Moment, kiedy zastanawiamy się czy to już ta chwila, by zadzwonić, wysłać meila, połączyć się myślami...

No chyba już ta! Przypomniał mi o tym swym telefonem Marian. Dzięki!

Więc uczestnikom Zegarowych Spotkań i tym, którzy już prawie mieli być, prawie byli, zapowiedzieli się, że będą na pewno... także wszystkim forumowiczom ? wszystkiego najlepszego!

Zdrowych i spokojnych Świąt, tej wyjątkowej aury oczekiwania na Wigilię i samej Wigilii, tego rodzinnego świętowania.

Żeby Święta Bożego Narodzenia były ładowaniem energii na Nowy Rok, w którym obok sukcesów zawodowych trafiały się TAAAKIE zegarowe okazy, które zapierać będą dech w piersiach wszystkim po horyzont, odkryć nowych numerowanych serii zegarów, o których nikt wcześniej na świecie nie wiedział, udanych licytacji i niespodziewanych okazji zakupu.

Bardziej osobiste życzenia dla tych, których znam z Zegarowych Spotkań.

Żonom naszych kolegów, a myślę tu o żonie Adama, Jacka, Piotra przekazuję życzenia wyrozumiałości. Pielęgnujcie w Waszych facetach dużych chłopców, bo duzi chłopcy są dużo fajniejsi od poważnych i dlatego najczęściej nudnych mężczyzn.

Młodemu pokoleniu wciąganemu do zegarkowych pasji życzę radości dzieciństwa i urody młodości, a także sukcesów szkolnych, bo to wkrótce będzie ich codzienność.

Wam moi Koledzy życzę omijania raf nadchodzącego kryzysu i tego żebyście się nie zmieniali.

Na koniec życzę samemu sobie tego, byśmy mogli zobaczyć się już za parę miesięcy, na zaplanowanym spotkaniu w Szamotułach. I jeszcze tego, by było nas tam więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakze milo bylo przeczytac, Marku te slowa, oraz ponownie przezyc w pamieci Spotkanie.

 

Coz mozna dodac?

 

 

 

Wesolych i Szczesliwego!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.