Dziękuję Koledzy za udział w dyskusji. Cenne rady i opinie zawsze są w cenie. Moja skrzynia nie miała szczęścia, tak jak pisałem wcześniej, ktoś ją brutalnie potraktował i w mojej ocenie nie nadawała się absolutnie do innej renowacji jak pełna. Pierwotnie była fornirowana orzechem, z zachowaniem naturalnego koloru, natomiast wszystkie aplikacje - sterczyny, półka i listwy były czarne. Jak widać na fotografiach miała duże braki, w tym trzy sterczyny i listwy na górce. No i oczywiście fornir, który zachował się szczątkowo, nie nadając się do jakiejkolwiek renowacji. Nie wyobrażam sobie uruchomienia mechanizmu i zamontowania go w umytej jedynie skrzyni, która jest w takim stanie. Nie było nawet na czym położyć politury, a woskowanie przypominałoby kremowanie brudnych od smaru dłoni. Patyna jako taka nie istniała, zniknęła w momencie gdy poprzedni "restaurator" wziął do ręki papier ścierny, usuwając fornir wraz z politurą i nie wiem, co mogłoby cieszyć oko, gdyby taki wybarwiony na wiśniowo sosnowy zegar, pokryty rysami po prawdopodobnie papierze o gradacji nr 40, zaciekami, szorstką powierzchnią drewna zawisł na ścianie. Jak można by dorobić brakujące elementy, jak je wybarwić i politurować, akceptując jednocześnie stan reszty .... Nadto, co widać również na zdjęciach, elementy skrzyni jak boki, drzwi i plecy, powyginały się bardzo mocno. Drewno sosnowe które stanowi konstrukcję wolne jest od drewnojadów, ale liczne sęki, w tym szczególnie duże na plecach, sprawiły tak mocne naprężenia materiału, że kilka elementów popękało. Pękła nawet lewa boczna szybka, nie wytrzymując naprężeń. Wszystko musiało być przed fornirowaniem prostowane. Różnica w szerokości pleców mierząc na obu końcach wynosiła ponad półtora centymetra. O żadnych kontach zbliżonych choćby do prostego nie było mowy. Wiadomo, że stare meble kąta prostego raczej nie trzymają, ale drzwi muszą się poprawnie zamykać. Nadto mechanizm był chyba zalewany jakimś olejem, ponieważ drewno było mocno nasączone i sporo czasu zajęło jego absorbcja. To "smarowanie" sprawiło, że cieknący olej fatalnie przebarwił soczewkę wahadła. Krótko mówiąc pracy dużo, ale cóż może być przyjemniejszego, niż danie drugiego życia starym przedmiotom. Lubię patynę, lubię i szanuję oryginalne elementy, starą politurę (jeśli nie jest zupełnie zmatowiała od słońca czy wilgoci i nie odbiera szlachetnego wyglądu użytego drewna), zawsze staram się zachować jak najwięcej z oryginału, ale w przypadku tej skrzyni, niczego poza pełną renowacją, w tym fornirowania i nałożenia nowej politury, nie dało się zrobić. Uffff, trochę się rozpisałem .... ale to taki miły temat