Czy waszym zdaniem warto budować tą mityczną historię w AD?
Zegarkami interesuję się od 2-3 lat, zdecydowałem że chce zbudować kolekcję. Jeśli chodzi o rolexa to najbardziej trafia do mnie day date w białym złocie i daytona panda. W ubiegłym roku wydałem w kruku 230k (dwa bicolory dla mnie i dla żony + zegarek innej marki i biżuteria) następnie po kilku miesiącach chodzienia z nowym nabytkiem na nadgarstku do AD zapisali mnie na dwa stalowe modle + w Patku na calatrave.
Dalej czekam na telefon, często przypominam się w salonie, jak trafię na sprzedawcę który mi te zegarki sprzedał to nazwijmy to jest ok i łatwiej się na coś zapisać lub uzyskać jakieś wiadomości.
Jak trafią na innego to traktują mnie jak zwykłego klienta bez historii.
Dziś na grey market praktycznie tylko dwa modele rolexa są powyżej retail - Daytona i gmt master, resztę można już kupić w cenie bardzo zbliżonej lub poniżej metki.
Zastanawiam się czy jest sens budować tą relację z AD?
Skończę z tym że wydam kilkaset tys PLN na zegarki które są ładne i lubię w nich chodzić ale koniec końców bym ich nie kupił gdyby dostępne były modle które naprawdę chcę.
Z punktu widzenia marki rozumiem sens ich działania i budowania niedostępności, jednak dla klienta czasem wystarczy rotacja pracowników w salonie i twoja relację *#%* strzeli 😝
Z drogiej strony przychodzi celebryta dostaje od strzała topowy model i na pudelku chwali się że go flipnie …
jestem ciekaw waszych przemyśleń, zachęcam do dyskusji!