Witam, maja pasja do zegarków Longines narodziła się w 1976 roku gdy zacząłem pracować a że mieszkam na wsi musiałem dojeżdżać do miasta powiatowego, wtedy zegarek to był nieodzowny, miałem radziecką Pobiedę która to chodziła jak chciała i dlatego często bywałem u zegarmistrza starszego pana który to posiadał właśnie Longinesa kieszonkowego jak mówił mi że to jeszcze po swoim dziadku i to ten pan namówił mnie do kupna Longinesa bo jak twierdził to jest zegarek jak to mówił wieczny .Po kupnie mojego Longinesa byłem u niego to mi mówił ażebym go nosił codziennie bo jak mówił wtedy zegarek będzie miał 'duszę' Nosiłem go codziennie do pracy po pracy prawie 24 godziny na dobę nie zwracałem uwagi na to że pasek się niszczy że koperta jest porysowana ,wytarte na rogach złoto ,po założeniu bransolety o której powstały wytarcia na uszach o oryginalnym pudełku dawno zapomniałem ,tylko czasami wieczorem wziąłem do ręki zegarek i patrzyłem jak wskazówka sekundowa odmierza czas ,potem słuchałem ja cyka ,robiłem tak mi polecił ten starszy pan bo jak twierdził pasjonatem się jest a nie bywa , Te forum jest właśnie dla takich ludzi i jeszcze mogę zrozumieć niektórych co kupują zegarki do kolekcji ażeby w ciszy domowej ją podziwiać , lecz jak czytam niektóre wypowiedzi że kupują zegarek żeby go z zyskiem sprzedać to tacy powinni być na form handlarzy a nie forum pasjonatów Longinesa.
I może dlatego mój zegarek jest taki wyjątkowy bo ma ten błąd.
Czytałem jedną wypowiedz filozofa "pasjonata poznać po tym że jak będzie ci mówił o swojej pasji przez godzinę ,o ty po tej godzinie nic nie będziesz wiedział o
jego pasji" i właśnie tacy powinni być pasjonaci Longinesa.
Pozdrawiam Bogdan