1. Zmęczyłem niedawno pierwszy sezon "Obcego: Ziemia". Jako fan śp. Gigera musiałem to obejrzeć, ale niestety - słabe to. Ciężko było mi przez to przebrnąć. Głupota postaci, absurdy rażące nawet, gdy się weźmie pod uwagę fakt, że to SF, fabuła niespójna i do tego sporo niewiele wartych dialogów rozciągających całość w czasie. Gry aktorskiej nie oceniam, bo nie było tam żadnej praktycznie.
Z plusów na pewno klimat, scenografia, kostiumy, pomieszczenie Matki, muzyka (zwłaszcza przy napisach końcowych), no i ten pasożyt Oko (Trypanohyncha Ocellus), mój ulubieniec. Timothy Olyphant miał ciekawą charakteryzację i wyglądał, jak Jon Bon Jovi, Billy Idol albo Sting, gdy jeszcze miał włosy. Podobało mi się również przedstawienie samego Obcego jako rozbrykanego zwierzaka, który buszował po całej wyspie i robił niezły kocioł, a potem przybiegał do swojej "koleżanki" i się łasił. Aha, owca też była mocna Do tego producenci chyba "puścili oko" do fanów śp. Gigera, wstawiając kota z pasożytem w oku; sam śp. Giger miał kiedyś zdjęcie z wypchanym kotem z planu Obcego z '79 roku, który wyglądał już dość groteskowo.
2. Obejrzałem też "F1" z Bradem Pittem oraz reklamą specjalnie zaprojektowanego zegarka Gdzieś tam u kogoś w relacji na YT widziałem też spalony bolid F1, dokładnie ten z planu filmowego, a było to na którychś pokazach/targach zegarków, chyba Watches & Wonders.
Sam film zmontowany dynamicznie, świetnie się oglądało te wszystkie sekwencje i animacje komputerowe, ale poza tym dłużył się niemiłosiernie i poza samym (niezłym w sumie) Pittem aktorów nie zapamiętałem. Smaczki w postaci prawdziwych gwiazd z życia na pewno dodały uroku.
3. W kolejce czeka trzeci sezon "Tulsa King" i tu mam nadzieję bawić się świetnie, za to do czwartego sezonu "Wiedźmina" podejdę z dużym zapasem cierpliwości i wyrozumiałości...