Uwzględniając słuszne moim zdaniem argumenty wszystkich powyżej, mam sugestię która być może pogodziłaby obie grupy (tych, którzy są ograniczeni czasowo, ale chcą być na całej imprezie i tych spragnionych większej ilości czasu na rozmowy): Może dobrze byłoby po prostu uczulić wszystkich gości, żeby nie zwijali się zaraz po oficjalnym końcu imprezy, tylko wtedy właśnie dali nam wszystkim czas na rozmowy, podpisy, transakcje... Wtedy ci, którym wciąż mało - zostaną, a ci którzy muszą wyjść - wyjdą. Co wy na to? Pozdrawiam.