Ja z kolei ponad 4 lata mieszkam na Lubelszczyźnie. Przyjechałem z Podkarpacia, od zawsze mieszkałem na wsi, przyjechałem także na wieś. Nie wiem czy to przypadłość całego terenu czy okolic w których przebywam, ludzie są tu strasznie, łagodnie mówiąc wścibscy (bez urazy dla mieszkańców). Bardzo interesują się życiem innych, próbują ingerować, doradzać, zmieniać coś... ogólnie na początku byłem w szoku, teraz w sumie też jestem i nie jestem w stanie tego zaakceptować. Tam gdzie wcześniej mieszkałem, 'dzień dobry, co słychać sąsiedzie/ kolego, piwko może kiedyś?, do zobaczenia' i tyle. A tutaj, 'a czemu tak często wyjeżdżasz na wakacje, koło domu byś coś porobił, u nas chłopy nie myślą o głupotach; u nas każdy dieslem jeździ czemu kupiłeś benzynę; zamiast siedzieć i patrzeć w ten komputer (programuje z domu, praca zdalna) wziąłbyś się za jakąś robotę'.Do lokalnego sklepu wpadam po 6 rano po chleb i inne zakupy, stoi kilku z piwem i do mnie 'sąsiad walnie browara, mówię nie dzięki, trochę za wcześnie, poza tym w miarę okazjonalnie pije', to komentarze że się mi w d*pie poprzewracało. Kurde obcy dla mnie ludzie, z miejscowości w której mieszkam, ale to jest dla mnie szok. Ja za przeproszeniem w d*pie mam kto gdzie pracuje, co robi i czym jeździ. Jakiś horror to jest, bez kitu. Zwijam stąd żagle w niedługim czasie bo jakiś osaczony się tu czuje. Dobrze że nie przywiązuje się do rzeczy/domów/ludzi to jest mi łatwiej trochę niż mojej drugiej połowie podejmować takie decyzje. S7