Zgodnie z obietnicą - fotki ślicznotki : Glycine Combat SUB'11 wersja: 3863.198 G-D9 - moim zdaniem najładniejsza, a już z całą pewnością najbardziej uniwersalna, wygląda znakomicie zarówno do marynarki z koszulą, jeansów, jak i starej bluzy ... Czytelność cyferblatu - powalająca, godzinę widać z daleka. Średnia dobowa po trzech dniach +5 sek / 24h - (na ręce w godz. 7:00 - 22:00, pozostały czas na leżąco, nieruchomo). Jedyne co zmieniłem "na dzień dobry" to pasek ... niestety w oryginalnej gumie - stopień sztywności jak dla mnie za duży, jej miejsce zajął więc sympatyczny pasek sylikonowy obszyty białą nitką dookoła - co daje fajny efekt estetyczny (I like it). Reasumując - jestem bardzo zadowolony z zakupu, zwłaszcza że relacja cena / jakość jest w tym przypadku więcej niż dobra. Przymierzając się do zakupu rozważałem jako konkurencję dla Glycinki - Longinesa Hydroconquest oraz Seiko Sumo ... Efekt jak widać ... Brałem pod uwagę bardzo wiele różnych aspektów, począwszy od mechanizmów (w Longinesie - ten sam co w SUB), poprzez gabaryty zegarka, uniwersalność designu, wykonanie, czytelność cyferblatu, dostępność pasków / bransolet itd. itp ... Szukałem zegarka na co dzień, aczkolwiek spełniającego ważne dla mnie kryterium wodoszczelności 200m. Osobiście nie jestem fanem przesadnie Diver'owskiego designu ... nie nurkuję, za to lubię popływać kajakiem i popluskać się w wodzie ... mając przy tym absolutną pewność, że zegarkowi nic nie grozi ... Wcześniej miałem m.in. Seiko Monster'a (za duży / za ciężki) czy Eposa w wersji Sportive 3396 - ten z kolei zbyt Rolex'owaty, bez własnego charakteru ... Teraz już wiecie dlaczego Glycine Combat SUB'11.