Witam wszystkich! W zeszłym tygodniu, po długich, pełnych rozterek poszukiwaniach, zostałem szczęśliwym posiadaczem pierwszego zegarka z prawdziwego zdarzenia do codziennego użytku. Wybór padł na model Ocean One 39 w kolorze czarnym. Chciałbym się w tym miejscu podzielić pierwszymi wrażeniami z jego użytkowania. No to jedziemy. Zegarek kupiłem u Pana Macieja w Zegarmistrzowskiej. Tu może kilka słów o procesie sprzedaży, bo wydaje mi się, że jest wart odnotowania. W zasadzie planowałem pojechać tam tylko na przymiarkę, potem sprawę na spokojnie jeszcze raz przemyśleć i złożyć zamówienie przez stronę internetową. Zostałem obsłużony naprawdę profesjonalnie. Pan Maciej odpowiedział na wszystkie moje pytania, wyjaśnił wiele spraw technicznych, przekazał wiele cennych uwag dotyczących użytkowania, porozmawialiśmy też chwilę na tematy ogólno-zegarkowe i nie tylko. O klimacie miejsca nie wspomnę, kto był - wie, kto nie był - polecam. Podczas prezentacji rozwiałem wszystkie wątpliwości i zdecydowałem się kupić zegarek od ręki. Wspomnę tylko, że oglądałem również wersję z zielonym bezelem, jednak po rozważeniu za i przeciw wybór padł na czarny. Pan Maciej na miejscu skrócił bransoletę i sfinalizowaliśmy transakcję. Jeszcze raz - wielki szacun za całokształt. W dzisiejszym cyfrowym świecie kontakt z żywym człowiekiem, profesjonalistą i pasjonatem - bezcenny. Jedna z osób, której o tym opowiadałem, stwierdziła, że zostałem obsłużony w przedwojennym stylu. To chyba trafne określenie. No dobra, może wreszcie parę słów o zegarku. Pierwsze wrażenie w zasadzie pokrywało się w 100% z wyobrażeniami zbudowanymi na podstawie zdjęć i filmików z youtube. Ze względu na naprawdę szczupły nadgarstek najbardziej bałem się, że zegarek będzie zbyt masywny. Ale rozmiar okazał się idealny. Z jednej strony jest widoczny, rzuca się w oczy, nie ginie na ręce a z drugiej, kiedy trzeba można go bez problemu schować pod mankiet koszuli. Jakość wykonania, jak dla mnie bez zarzutu. Wszystkie elementy wyglądają na wykonane bardzo porządnie i dokładnie, wszystko do siebie pasuje. Największym zaskoczeniem, na plus, jest bransoleta. Gruba, "mięsista", fajnie się optycznie schodzi z kopertą. Do zapięcia też nie mam żadnych zastrzeżeń. Czarna matowa tarcza sprawia wrażenie, jakby jej nie było, sama w sobie nie jest dekoracją, ale tłem dla indeksów, wskazówek i napisów. Fajnym smaczkiem jest lupka, dzięki niej w zależności od kąta, pod jakim się zegarek ogląda, za każdym razem wygląda on inaczej. Podoba mi się też z wyglądu karbowanie bezela, choć kręcenie nim do łatwych nie należy. Czytelność samego bezela też jest słaba, odbija się w nim światło i momentami cyfr i indeksów praktycznie nie widać. To raczej tło dla tego co się dzieje na tarczy niż użyteczny element zegarka. Podoba mi się też, że gdy patrzymy od góry wszystkie elementy (koperta i bransoleta) są szczotkowane a gdy spojrzymy z boku wszystko jest polerowane - tak jakby były to dwa różne zegarki. Zegarek, jak na swoją wielkość, jest dość ciężki. Z jednej strony daje to przyjemne uczucie obcowania z czymś naprawdę solidnym. Efektem ubocznym jest to, że pomimo dobrego spasowania bransolety zegarek w czasie noszenia ma tendencje do obracania / przesuwania się w dół. No ale grawitacja rzecz święta. Ogólne wrażenie estetyczne jest takie, że idealnie łączy on w sobie cechy zegarka sportowego - masywnego, trochę surowego, o wyrazistych kształtach z cechami zegarka eleganckiego (czarny błyszczący bezel, niewielki rozmiar tarczy i całego zegarka). W środku siedzi chyba najbardziej rozpowszechniony współczesny mechanizm świata, ETA 2824-2, więc nie ma się co nad nim rozwodzić. Po kilku dniach obserwacji "na oko" zegarek osiąga dokładność między +2 a +3 sekundy na dobę, przy czym w ciągu dnia, na ręce w zasadzie chodzi idealnie, a te 2, 3 sekundy podgania w nocy. Dla mnie wynik więcej niż satysfakcjonujący. Podsumowując - to był bardzo udany zakup. Co chwilę spoglądam na nadgarstek i cieszę się jak dziecko. Czy na tym jednym egzemplarzu się skończy, czy może jest to początek zegarkowej choroby? A jeśli tak, w którym kierunku się rozwinie? Czas pokaże... Na koniec oczywiście zdjęcie mojego maleństwa: