Moje opinie są wyłącznie moimi subiektywnymi odczuciami. Daleko mi do osoby, która się zna dobrze na zegarkach i na pewno był się nie nazwał ekspertem, więc moje spostrzeżenia proszę brać pod uwagę z przymrużeniem oka. Od pewnego czasu myślałem o nowym nadgarstkowym nabytku. Udało mi się zawęzić wybór do Omegi PO (również wersja GMT), Omegi SMP i Tudor GMT. Mój nowy nabytek miał być niemałym diverem, najlepiej w wersji GMT. Z powyższej listy, cena nie grała większej roli. Miał mi wpaść w oko a cenę będę musiał przeboleć. Nie śpieszyło mi się specjalnie z wyborem. Raczej takie zakupy robię podchodząc do tematu kilka razy. Nadszedł czas na przymiarkę. Jeszcze przed przymiarką prawdę mówiąc najbardziej byłem podekscytowany PO i Tudorem. Cóż za różne są to zegarki. Najszybciej zrezygnowałem z SMP. „Dziurawe” wskazówki po prostu mi się nie spodobały. Kolejna to PO. Niesamowite detale. Bardzo podobały mi się indeksy, logo Omegi na tarczy i wykonanie bezela. W ręku i z bliska wyglądał świetnie. Rozmiar, no problem (odwód nadgarstka 19.5cm). Ale jak już wylądował na nadgarstku, okazał się za bardzo świecący jak na mój gust. To czas na Tudor GMT. Rozum podpowiadał mi, że będzie to zdecydowany faworyt. Na szczęście mieli go w sklepie na bransolecie, ale czekał na odbiór klienta więc na sprzedaż żadnego egzemplarza dostępnego nie było. Były prowadzone zapisy z czasem oczekiwanie kilku miesięcy. Nie był to dla mnie za duży problem. Więc biorę do ręki, oglądam. Jest fajny, ale tylko fajny. Coś mi w nim nie pasuje. Ale nie wiem co. Zakładam na rękę. Oglądam z jednego kąta, z drugiego. No i ok. Układa się na nadgarstku dobrze, rozmiar również dobry. Koniec przymiarki. Idę na kawę, zerknę na zrobione zdjęcia i się z tym dobrze prześpię. Oczywiście w najbliższych dniach, w myślach wracam do tematu wielokrotnie. I bije się z tymi myślami. Nie jestem za bardzo zadowolony z moich odczuć. Reflektując się na temat Omegi PO, konkluzje rozumiem bardzo szybko. Jednak nie lubię jak mi się nadgarstek za bardzo świeci, więc moje odczucia są spójne z tym co rozumiem jako mój gust. Ale Tudora nie mogę przeboleć, jak również zrozumieć, dlaczego nie było chemii. Czas na podejście numer 2. Tym razem proszę o dołączenie do mnie moją zonę. Na stole lądują ponownie Omega PO i Tudor GMT. Co do Omegi, zgadzam się z moimi wcześniejszymi spostrzeżeniami. Czas na Tudora. I tutaj ponownie zawód to może za dużo powiedziane, ale niedosyt. Teraz to jestem poirytowany. Rozum chce bardzo, ale serce coś nie :/. Słyszę, głos żony która pokazując palcem na gablotę sklepową mówi „może ten”? Sprzedawca przynosi inny model: Tudor BBB. Spoglądam, oglądam, z jednej strony, z drugiej. Oczy mi się świecą. Coś jest w nim innego. Jest chemia. Porównuję z wersja GMT. Raz jeden, raz drugi. Ku mojemu zdziwieniu, brak wskazówki GMT, brak daty wydaje mi się estetycznie bardziej ułożony. Mniej „busy”, bardziej czytelny. I połączenie innego odcienia tarczy ze złoto-różowym nadrukiem tarczy i wskazówkami dodaje mu ciepła i uroku. Urzeka mnie głębsze osadzenie tarczy. Tarcza wersji GMT zdecydowanie osadzona jest bliżej szkiełka. Daje to kompletnie inny efekt. Jest decyzja. Z załączonego zdjęcia, widzicie jaka decyzja zapadła. BBB jest ze mną dopiero drugi dzień, ale jestem przekonany, że zostanie ze mną na bardzo długo. Konkluzja dla mnie jest taka, że jednak trzeba dać sobie czas, zdecydowanie przymierzyć i nie kupować głową tylko sercem JPozdrawiam. PS. Następnym zakupem będzie oryginalne zapięcie do paska skórzanego + pasek od jakiegoś kolegi z forum. Kogo polecacie?