Lukebor: w kruku. Kingcrimson: szura. Ale tylko jak trzymam go przy uchu. Jak noszę normalnie- ręka wzdłuż tułowia i nadgarstek przy pasie to nie szura (tzn może szura, ale nie słyszę). . Od momentu jak mi kiedyś mole zjadły za***isty garnitur (ale taki naprawdę za***isty- kupiłem, odwiesiłem do szafy żeby się nie niszczył i tak wisiał dwa lata, mole go zjadły, jak zobaczyłem dziury to chciałem zareklamować, ale mi odesłali garnitur z martwymi molami w torebce plastikowej), więc od tamtego czasu dobra luksusowe traktuję normalnie. Mają mi sprawiać przyjemność w trakcie ich używania, a nie w trakcie oglądania przez szybę. Noś i ciesz się. I nie zwracaj uwagi na cokolwiek. Zepsuje się - zareklamujesz. Ale on służy do noszenia, nie do słuchania jak wachnik pracuje. Taki offtopic. A teraz czemu railmaster? 1. Spóźniłem się z zakupem Grey side of the moon (głupi ja), 2. Myślałem nad rolexem Milgauss, przeszedłem id niego do omegi >15.000 gauss, poczytałem o mechanizmach, porównałem, i uznałem ze na EDC do wskazywania godziny z mechanizmem high-Class za***iscie pasuje mi Railmaster. potem był szybki wybór, czy stonowany czarny (nie, mam kryzys wieku średniego), czy bransoleta (eee, nie, jakaś taka metalowa, poza tym tyrałem ostatnie 12 lat 300 kwarc na bransie i chciałem czegoś innego), no a denim- pasuje mi do spodni, skórzane przeszycia do tapicerki samochodu... i taka to historia. Następny będzie Moon dark/Grey side of the moon ????. Też to tyrania na codzień