Piękna recenzja. Zegarek jako towarzysz życia, dopelnienie czegoś, obietnica przygody, czy też wręcz członek rodziny. Mało który zegarek jest w stanie spełnić taką rolę, ten jak widać z Właścicielem tworzy symbiozę. Bardzo dobrze nastrajająca lektura!
No, to zabiliście mi ćwieka, długość wątku to słodka obietnica długiej przedświątecznej lektury A że marka ta jest mi najbliższa sercu i może pokuszę się kiedyś o recenzję od serca z historią mojego ulubieńca w kolekcji- czyli starego Longinesa Chrono Diver z 1970- będzie to dla mnie czysta przyjemność. Pozdrawiam Wszystkich.
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.