Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...
tarant

Zegary cieszyńskie: Franke&Gronemann, Johann Franke, Świt, Orjon

Recommended Posts

W dniu 28.08.2024 o 17:16, Cossmo napisał(-a):

Witam

 

 

Mam nadzieję, że dobrze trafiłem z tematem. 🤔

Jakiś czas temu w oko wpadł mi dość ciekawy zegar ( lokalizacja - Czechy )

Niestety jak to czasem bywa niechęć właścicieli do pokazania dodatkowych zdjęć i porządniejszego obfotografowania zegara  wzięła górę i nic bardziej konkretnego nie udało się na tamten moment dowiedzieć. 😥

Dodatkowo bariera językowa jak i ich wiek utrudniała w jakiś sposób normalną komunikację, tłumacz google nie jest tu niezawodny a czeskiego nie znam. 😅

Ale do rzeczy. Poleciała zaliczka i ruszyłem w drogę.

 

Dodam trochę od siebie dla Kolegi ale pewnie pojawią się mądrzejsze głowy.

 

Jak ja identyfikuję ten zegar:

 

- skrzynki nie rozpoznaję (w sensie frontu, znam inne wzornictwo).

- zaczepy mechanizmu wydają się charakterystyczne jak w zegarach Franke

- charakterystyczna śruba wyważenia wahadła

- charakterystyczny motyw na kółeczku wagi

- co do mechanizmu dyskusji nie ma... jest oznaczony, wychwyt się zgadza - spirala gongu pojedyncza, później rozpoczęto wykonywać również podwójną o różnej tonacji (w związku z przyjęciem nowego mistrza, który w ramach swojej pracy mistrzowskiej zaprojektował taki gong, który wdrożono w fabryce Franke, nie Franke und Gronemann).

 

Widzę, że mechanizm zdemontowany.

Umieść na miejscu i zobacz odległość między szybą a tarczą, czy się zgadza, czy mechanizm nie dotyka szyby czy jest niewielki dystans. 

 

Tyle z mojej strony, są lepsi. ;)

Edited by peisert

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dzień dobry wszystkim!

 

Uprzejmie zapytuję czy skrzynka widoczna na poniższych zdjęciach pasuje Wam na produkcję Franke Gronemann ?

 

Uprzejmie dziękuję za pomoc w identyfikacji, gdyż przeglądając wątek nie natrafiłem w prezentowanych katalogach Gronemanna na taką skrzynkę.

 

Pozdrawiam serdecznie!

 

 

fg_1.jpg

fg_2.jpg

Edited by peisert

Share this post


Link to post
Share on other sites

A gdzie można trafić na katalogi firmy Franke & Gronemann? Nigdy nawet nie słyszałem o dostępności takich.


Tolerancja musi być nietolerancyjna wobec nietolerancji. Němec z Královce

Share this post


Link to post
Share on other sites
14 minut temu, Anansi napisał(-a):

A gdzie można trafić na katalogi firmy Franke & Gronemann? Nigdy nawet nie słyszałem o dostępności takich.

 

Byłem nieprecyzyjny... Gronemanna... Chodziło o wyciągi zamieszczone przez użytkownika lusyk...

Edited by peisert

Share this post


Link to post
Share on other sites

A ten?

1512071168_Image002.jpg.57922b54f3341b6143cbd82351c13159.jpg


Tolerancja musi być nietolerancyjna wobec nietolerancji. Němec z Královce

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przy dużej dozie wyobraźni... ;)

 

Można by powiedzieć, że zgadza się tarcza, po trosze wykończenia kolumienek, górna część zegara również by nawiązywała łącznie z grubościennością skrzynki w podstawie... ale drzwiczki... te zaokrąglenia szkła ... to mi bardziej pasuje na budkę braci Resch... czy to z kolei ja mam za bujną wyobraźnię... ;)

 

Jednak jak się patrzy na "eklektyki" to wszystkie do siebie podobne... i taki z nimi problem właśnie...

resch.jpg

Edited by peisert

Share this post


Link to post
Share on other sites

Rysunek poprzedni był z katalogu Gronemanna.

 

Ten jest z katalogu JFT. Nie pasuje rzeźbiony gzyms pod koroną.
927226523_Image001.jpg.455d1b9d77ff0549f2be96aeab7da8ba.jpg

 

Pod uwagę brać należy modyfikacje. Powszechnie dostępny jest jeden katalog JFT (1909/10) i jeden Gonemanna (1904 o ile pamiętam). Co się działo w międzyczasie?

 

Podobna stylistycznie skrzynia Rescha, sprężynowego co prawda (tutaj już jako wyrób Junghansa) tak:
700427918_Image003.jpg.59c0f81a2cdeae701838dc30c800409a.jpg

 

A jaki mechanizm jest w tej Twojej skrzyni?

 


Tolerancja musi być nietolerancyjna wobec nietolerancji. Němec z Královce

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sygnowany FG. Sprężyna z okrągłym młoteczkiem. Pod tym względem jest ok.

fg_3.jpg

Edited by peisert

Share this post


Link to post
Share on other sites
23 minuty temu, peisert napisał(-a):

Przy dużej dozie wyobraźni... ;)

 

Można by powiedzieć, że zgadza się tarcza, po trosze wykończenia kolumienek, górna część zegara również by nawiązywała łącznie z grubościennością skrzynki w podstawie... ale drzwiczki... te zaokrąglenia szkła ... to mi bardziej pasuje na budkę braci Resch... czy to z kolei ja mam za bujną wyobraźnię... ;)

 

Jednak jak się patrzy na "eklektyki" to wszystkie do siebie podobne... i taki z nimi problem właśnie...

resch.jpg


No to jest Resch, skrzynia była produkowana do końca pierwszej dekady XX wieku.

828434213_Image004.thumb.jpg.49d63c1f33e915045602dd23b6c76bde.jpg


Tolerancja musi być nietolerancyjna wobec nietolerancji. Němec z Královce

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zgadza się.

 

Zatem obstawiamy, że prezentowana skrzynia może być FG?

Trzeba by trochę trudu aby plecki z prawidłowym zawiesiem mechanizmu dostawiać do innej skrzyni.

Może przy droższych zegarach gra warta świeczki ale w tym przypadku...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wracając do Johanna Franke, czy też do Jana Franke. Ogłoszenia z lokalnych periodyków, wygląda że to ten sam Johann ?


1017972561_Im004.jpg.0863b7d7ef4c839f3652d3d4b2e53d22.jpg

 

1646423097_Im007.jpg.f3c6796e5a011f919a2c80921d014923.jpg

 

 

707449026_Im003.jpg.8dd87d2dfcaead602e4c290a5c565cd9.jpg

 

 

587913046_Im002.thumb.jpg.8a30a514cc79a4f0af57c8d9a84c6ead.jpg

 

1301845035_Im001.jpg.355716867709df2f1d97ac7abe01f5c5.jpg

 

1448738894_Ima002.jpg.55e17293238cd9515a0702ea58f21852.jpg

 

5636548_Ima001.jpg.ef922782dd1d09b55913185eb623a2a7.jpg

 

 

 

PS. Pamiętacie ten los, który Franke miał wygrać na loterii?

Edited by Anansi

Tolerancja musi być nietolerancyjna wobec nietolerancji. Němec z Královce

Share this post


Link to post
Share on other sites

Doczepię się do tematu. Czy posiadacie wiedzę czym kierowano się konstruując rezerwę  jednotygodniową ,albo dwutygodniową chodu. Posiadam mechanizm Gronnemana z tygodniową rezerwą, a oczywiście z wyglądu niczym się nie różnią. Czy produkcja jednotygodniowych poprzedzała naciągi dwutygodniowe, czy to nie miało znaczenia. Przepraszam właściciela wątku, ale tak mnie naszło. Pozdrawiam

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dzień dobry

Przedstawiam Świta z pierwszych lat produkcji(?). Długo czekałem na zegar z tej fabryki. Można powiedzieć, że wytęskniony i wyśniony (jak w pewnej piosence). Niestety skrzynka zbijana gwoździami a plecy zastąpione sklejką. Zdjęcia na leżąco bo od razu poszedł na kurację do wora, ślady po kołatkach w górnej części. po kuracji będzie rozklejona a raczej rozbita i zmontowana ponownie. Mechanizm nasmarowany towotem - ale to i dobrze bo zakonserwowany. Wskazówki dorabiane, tarcza wytarta z posrebrzenia. Pełny numer 29480, na przedniej płycie tylko część numeru tzn. 480. Generalnie miał być i jest. A jaki będzie to zobaczymy.

IMG_20250119_111822056~2.jpg

IMG_20250119_111934225.jpg

IMG_20250120_193612946.jpg

IMG_20250120_194730472.jpg

IMG_20250121_194611269.jpg

IMG_20250121_195413702.jpg

Share this post


Link to post
Share on other sites

Skrzynka była z gwoździami oryginalnie , jeszcze gong  wyłamany , mechanizm z brakami ale

witraż ładny . Idzie z tego zrobić  fajnego cieszyna .

Share this post


Link to post
Share on other sites
Posted (edited)

Hej.

 

Wypadłem z obiegu, narodziny dziecka, praca... DZIEJE SIĘ...

 

Słuchajcie... W ręce wpadł mi kwadransik Franke & Gonemann...

 

Mam zagwostkę... Na tylnej płycie mechanizmu ma wybity numer 20 963, natomiast na przedniej płycie 963...

Czy chodziło o to aby nie wybijać całego, dłuższego numeru i wybijali z przodu tylko trzy cyfry aby na pewno połączyć płyty wykonane pod konkretny mechanizm ??

 

Pozdrawiam wszystkich!

 

 

 

 

Edited by peisert

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dobrze myślisz .  Niektóre firmy , numerowały większość elementów mechanizmu i wówczas , najczęściej używali ostatnią cyfrę z numeru seryjnego .

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przy produkcji na szerszą skale płyty oznaczało  się przed obróbką  /nawiercanie otworów/,

ale miejsca nanoszenia nr były różne 

dla przykładu w moim Franke 

cały nr jest na przedniej , a końcówka na drugiej płycie od strony tarczy .

 

P1140294.JPG

P1140295.JPG

Share this post


Link to post
Share on other sites
Posted (edited)

Ciekawe, że w ramach jednej firmy nie mieli wypracowanego spójnego modelu oznaczania.

Tak samo jak na niektóre mechanizmy (sprzedawane na większe zamówienia) nie wprowadzali numeracji - mam chodzik JFT bez nazwy producenta, bez nuneru...

 

Widzę, że nawet różnią się "grubości" cyfr... To musi wskazywać na różne miejsca produkcji. Mechanizm, który zamieściłem pochodzi raczej z fabryki w miejscowości Karlstein (prawdopodobnie Karlstein an der Thaya nad rzeką Dyja) - jednak mogę się mylić i może to być początek produkcji cieszyńskiej max. w pierwszych dwóch latach od rozpoczęcia produkcji (1891-1892).

Twój ... ciężka sprawa ... dziwi mnie ta "cienka" czcionka wybicia numeru... Spotykałem się z "grubą", jak u mnie...

 

Może kol. Anansi coś wymyśli...

 

Jest sporo zamieszania w źródłach z tamtego okresu, które opisywały m.in. historię powstania fabryki Franke w Cieszynie.

 

Jakoby w 1889 roku Franke miał przejąć fabrykę Watch Factory Company Ltd. w Karlstein z powodu wycofania się firmy Eduard Pfeil.

Z kolei inne źródło prasowe mówi o tym że w Karlstein znajdowała się fabryka firmy Karlstein Uhren-Industrie-Gesellschaft (hurtownia zegarów Pana Eda Pfeila zlokalizowana w Wiedniu).

Firma ta była podobno spółdzielnią 50 zegarmistrzów.

 

Dość ważne jest stwierdzenie "hurtownia zegarów Pfeila w Wiedniu.

 

Podjęto decyzję o sprzedaży aby ratować zakład w Karlstein. Nabywcą miał być zegarmistrz Johann Franke z Cieszyna na Śląsku (zm. lipiec, 1903 r.), który miał tutaj wprowadzić pracę maszynową, co bardzo nie spodobało się załodze - bunt - odejścia z pracy. Trudności w rekrutacji nowych pracowników oraz odległe położenie względem Cieszyna czy nawet Wiednia spowodowały przeniesienie produkcji do Cieszyna w 1890 r. DYSTRYBUCJĄ miał się zająć handlarz Gronemann. Rzekomy podpisywał się jako były współpracownik Pfeila. Oboje stworzyli firmę Franke & Gronemann, która prowadziła dystrybucję zegarów z Wiednia w związku z umiejscowieniem handlarza, którym był Gronemann.

 

Zatem wychodzi na to że zarówno firma sygnowana FG jak również później JFT były od zawsze własnością Johanna Franke, który tylko współpracował z Gronemannem, który prowadził mu handel z Wiednia.

 

Od 1897 r. po odejściu Gronemanna dystrybucja (podobno) odbywała się z Cieszyna.

 

Franke chciał dodatkowo otworzyć produkcję w Izersdorfie koło Wiednia, jednak nie doczekał finalizacji.

 

Po 1903 r. interes przejęli synowie Alfred i Hans Franke. Nie produkowali sprężyn i tarcz (zamawiali, łącznie z wahadłami Rieflera).

 

Cieszyńskie budynki rozbudowali w 1907 r. a dział sprzedaży przenieśli ponownie do Wiednia.

Firma nie była wielka, w 1908 r. zatrudniała ok. 100 osób.

 

Ciekawostką jest to że prawdopodobnie była to jedyna fabryka zegarów posiadająca w pełni austryjacki kapitał i zarządzana przez austryjaków.

Znacjonalizowana w 1920 przez polski rząd.

 

Dzięki za zdjęcia :)

Edited by peisert

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kupiłem ''szczątki'' i kończę odbudowę .

Zegar prawdopodobnie  był sprzedany przez kupca węgierskiego , takie napisy ledwie  widoczne ma na tarczy,

ciekawostką jest że kwadranse wybija na dwóch młotkach ( bim/bam)

Jak skończę, pokaże .

Share this post


Link to post
Share on other sites
Posted (edited)

Zaintrygowała mnie historia początków Johana Franke, tzn. co było jeszcze przed Cieszynem.

Grzebałem, zestawiałem i poniżej macie efekt.

Co prawda nigdzie nie przewija się nazwisko Franke czy jego współpracownika - Gronemanna (być może jeszcze wpadnę na ich przedcieszyński trop ;)), natomiast pojawia się historia pokazująca to jak powstała przejęta przez Franke fabryka Karlsteiner Uhrenfabriken-Ges.mbH  (prawdopodobnie chodzi o Karlstein an der Thaya czyli nad rzeką Dyja).

 

W miejscowości tej nie było jednej fabryki, a KILKA. Z reguły małych fabryczek określanych mianem "chałupniczych", które z czasem urosły (w porywie do 150 zegarmistrzów). Fabryka Franke w czasie przejęcia miała 50 osób z czego wiele odeszło po przekształceniu produkcji w system maszynowy.

Wyłania się również obraz kryzysu w zakresie pracowników oraz prośby o pomoc bezpośrednio do CESARZA AUSTRYJACKIEGO, którego interwencja doprowadziła do powstania w tej małej miejscowości, w której generalnie nie było potrzeby realizacji aż tak dużego zatrudnienia, prężnie działającego ośrodka kształcenia zegarmistrzów.

Pojawiają się informacje jak handlowano zegarami i dlaczego handel przenoszono do Wiednia.

Co więcej, pojawiają się liczby w zakresie ilości produkcji rocznej (niestety) ze wszystkich zlokalizowanych w tym ośrodku fabryk. Jednak zawsze jakaś informacja dająca pewien ogląd...

 

No to ... historio płyń...

 

Historia zegarmistrzostwa Karlstein w skrócie:

 

Ponieważ rolnictwo w Waldviertel było zawsze raczej słabe ze względu na jałową glebę i surowy klimat, ludność szukała dodatkowego zajęcia, które znajdowała głównie w tkactwie. W wielu miejscach przemysł tekstylny nadal miał dominującą pozycję („Bandlkramerlandl”), ale pod koniec XX wieku nastąpił jego upadek. Z drugiej strony w Karlstein i okolicach rozwinęło się zegarmistrzostwo, któremu ten niewielki region zawdzięcza nazwę „Horologenland”.

High-tech w firmach Pollmann i Andres & Dworsky, a także Mechatronics HTL, pod którego dachem mieści się tradycyjna szkoła zegarmistrzowska, byłby nie do pomyślenia bez tradycji zegarmistrzowskiej Karlstein. Dla Karlsteina poczucie precyzji jest „genius loci” (prawdopodobnie z francuskiego. "genialne miejsce" lub z łac. "geniusz tego miejsca").

 

Pierwsi „zegarolodzy” (około 1730 r.)

 

Aby zapewnić sukcesję tronu swojej córce Marii Teresie, cesarz Karol VI złożył ofiarę dla dobra Anglików Kompanii Wschodnioindyjskiej. Skutkiem tego było bankructwo hrabiego Mallentheina, „ojca Bandlkramerlandl” w Groß Siegharts, i związany z tym upadek przemysłu przędzalniczego bawełny w tym regionie.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, dokładnie w tym czasie - około 1730 roku - przybył tu imigrant z Lasu Czeskiego o nazwisku Pfeiffer. W Münchreith próbował swoich sił w zdobyciu w ojczyźnie wiedzy zegarmistrzowskiej. Znalazł pracowników, którym przekazał swoją wiedzę. Niedługo potem w Karlstein i okolicach pojawia się tytuł zawodowy „Horologicus”, co jest eleganckim określeniem zegarmistrza.

Proste zegary ścienne wykonywano z drewna, a koła z drewna gruszowego gotowanego w oleju lnianym. Zegary posiadały tylko wskazówkę godzinową i czas działania 12 godzin. Mechanizm wychwytowy początkowo miał poprzeczną drewnianą belkę balansową (dźwignię balansową), którą później zastąpiono okrągłym kołem balansowym, a dopiero około 1830 roku wahadłem, które było już w użyciu w Schwarzwaldzie około 1740 roku. Koła były rozszczepiane i piłowane ręcznie, aż zegarmistrzowi udało się skonstruować narzędzie z dwoma równoległymi frezami do wycinania zębów. Mieszkańcy Karlstein dowiedzieli się o maszynie tnącej od podróżującego zegarmistrza.

 

Pierwszy szczyt produkcji (około 1830/40)

 

Z tych skromnych początków stopniowo rozwinął się szanowany przemysł, który można nazwać raczej "chałupniczym". W ciągu 100 lat od 1730 r. liczba domów w Karlstein wzrosła dwukrotnie z 60 do 120. Przy produkcji zegarów drewnianych zatrudnionych było około 100 rodzin (600 osób); W samym Karlstein mieszkało 285 osób, więcej niż w okolicznych wioskach aż do Groß-Siegharts.

Rocznie produkowano około 140 000 zegarów. Ale nie tylko ilość, ale i jakość uległy poprawie z biegiem czasu. Nastąpiło przejście od poprzecznej belki równoważniowej do wahadła, od szklanych dzwonków do metalowych, od drewnianych zębatek do drucianych, od drewnianych kółek do mosiężnych. Wcześniej części takie jak koła mosiężne sprowadzano z Moraw Południowych (Zlabings), teraz zaś produkowano je tutaj. Rozwinęła się specjalizacja. Oprócz samych zegarmistrzów, byli też producenci ram, tarcz, malarze, producenci gongów, odlewnicy i narzędziowcy. Potrzebne były szczypce, szydła, cyrkle, młotki, noże i dłuta tokarskie, imadła, tokarki i narzędzia do cięcia kół.

Najczęściej produkowanymi zegarami ściennymi były 12-godzinne drewniane zegary z gongami i dzwonkami, na sznurku lub łańcuszku. Istniały również zegary ćwierćdolarowe i repetycyjne z początkowo poziomymi, później pionowymi osłonami przeciwwietrznymi, zegary z mechanizmami alarmowymi oraz zegary z kukułką.

Dystrybucja zegarków wyglądała mniej więcej tak: 12–20 zegarów pakowano na zabudowany, tzw. "garbaty" wóz i dostarczano je pieszo, zwykle zimą, w stylu handlarzy. Cena wahała się od 6 do 15 guldenów. Po sprzedaniu towaru zegary wysyłano do handlarzy w określonych miejscach. Kupcy więc przenieśli się do Wiednia, na ziemie austriackie, na Morawy i na Śląsk. Skrzynie zawierające około 40–60 zegarów wysłano do zakładów handlowych w Brnie i Ołomuńcu. Handlarze docierali do krajów bałkańskich przez Węgry.

 

Upadek branży zegarmistrzowskiej prowadzący do powstania szkoły technicznej - 1874

 

Rok 1848 przyniósł upadek zegarmistrzostwa. W okresie boomu gospodarczego zapanowała pewna niedbałość. Zegarmistrzowie w „Horologenlandl” stali w miejscu i zapomnieli, jak udoskonalać swoje produkty i nadążać za rozwojem. Podczas gdy monarchia została osłabiona gospodarczo przez rewolucję z 1848 r. i kolejne lata wojny, pojawiła się przytłaczająca konkurencja ze Schwarzwaldu, której Karlsteinerowie nie mogli dorównać ani jakością, ani ceną.

Mimo swojej prostoty, zegary z tamtych czasów wymagały dużego nakładu pracy. Koła mosiężne, sworznie i silniki trzeba było montować w drewnianych wałach. Rodzina zegarmistrzów była w stanie wyprodukować do 10 zegarków tygodniowo, lecz rodzina ta, która zazwyczaj składała się z wielu członków, musiała pracować ponad 10 godzin dziennie i zarabiała tylko około 1 guldena.

Zegarmistrz z Karlstein, Josef Demmer (ur. 1815), donosi: „27 września 1855 r. odwiedził mnie Jego Ekscelencja, gubernator Dolnej Austrii, dr Emminger, i zamówił zegar repetycyjny, który 6 października zawiozłem do Raabs. W 1858 r. wysłałem dwa zegary z kukułką do Feldsberg na wystawę i otrzymałem mały brązowy medal za zasługi. W 1859 r. wysłaliśmy (Josef i Alois Demmer, Josef Seybezeder, Franz Lengenfelder i Franz Breuer von Thuma) pierwsze zegary testowe do Konstantynopola”.

Niestety, próby pobudzenia sprzedaży nie powiodły się. W latach 1854–1866 liczba osób zatrudnionych w branży zegarmistrzowskiej spadła z 81 do 32 (w samym Karlstein z 40 do 18), a dochody podatkowe zmniejszyły się ze 162 do 69 guldenów; roczna sprzedaż wyniosła zaledwie 10 000 zegarków.

W obliczu trudnej sytuacji mieszkańcy Karlstein zwrócili się o pomoc do gubernatorstwa Dolnej Austrii i bezpośrednio do cesarza. W rezultacie w 1867 roku przedstawiciel rządu Ritter von Dorn przybył do Karlstein i złożył rządowi raport, w którym zaproponował utworzenie wzorcowego warsztatu. Z powodu nieporozumień między zainteresowanymi stronami i zawirowań politycznych minęło sześć lat, zanim w 1873 r. udało się w końcu założyć warsztat szkoleniowy. W 1874 r. przekształcono go w szkołę techniczną dla przemysłu zegarmistrzowskiego i umieszczono w nowym budynku (na miejscu obecnej szkoły z internatem).

Szkoła była zbyt dużym przedsięwzięciem jak na niewielką skalę lokalnego przemysłu. Dopiero gdy udało się przekształcić go w ośrodek szkoleniowy cieszący się zainteresowaniem w całej Austrii, zapewniono mu dalsze istnienie.

 

Pierwsze fabryki zegarków

 

Mimo to instytut szybko osiągnął swój pierwszy cel, jakim było przyczynienie się do rozwoju zegarmistrzostwa w Karlstein. Od 1880 roku powstało kilka fabryk: Mühlhauser i Pleskot, Andres i Dworsky (której korzenie sięgają Pfeiffera, który imigrował w 1730 roku) oraz Pollmann i Stekl (1888). Przed I wojną światową co roku wysyłano na cały świat od 100 000 do 120 000 zegarów.

Jednakże ten wzrost gospodarczy miał też swoje złe strony: dzięki postępowi technologicznemu wielu pracowników stało się zbędnych jeszcze przed końcem stulecia. Stopniowo zanikł także przemysł chałupniczy. W roku 1900 niezależnych zegarmistrzów pozostało już tylko kilku. Ostatni z nich, Rudolf Leyrer, zmarł w 1915 roku w wieku 63 lat.

 

Curt Dietzschold – „ojciec” szkoły technicznej

 

Po początkowych trudnościach szkoła techniczna zaczęła się odradzać w 1879 r., gdy jej dyrektorem został inżynier mechanik Curt Dietzschold. Pochodził z Drezna i przywiózł ze sobą bogate doświadczenie w dziedzinie precyzyjnego zegarmistrzostwa, które zdobył w Glashütte (Saksonia), mekce niemieckiego zegarmistrzostwa. Był pionierem i uznanym ekspertem w dziedzinie mechanicznych maszyn liczących.

W Karlstein zreorganizował trzyletnią szkołę techniczną i stworzył koncepcję nauczania specjalistycznego. Napisał książki, które wywarły wielki wpływ na niemieckie szkoły zegarmistrzowskie, a jego program nauczania obowiązywał we wszystkich niemieckojęzycznych szkołach zegarmistrzowskich.

Jego osobowość i związki z przemysłem zegarmistrzowskim przyciągnęły do Karlsteina innych zdolnych mężczyzn: norymberskiego mistrza rzemiosła Paula Hellmutha, Johanna Triskę i Reinholda Pilza z Wiednia, a także byłego dyrektora genewskiej szkoły zegarmistrzowskiej Oskara Enzmanna.

W 1881 roku ustalono podstawowe zasady programu nauczania. Przeprowadzono ponad 60 godzin zajęć dydaktycznych tygodniowo, z czego 50 godzin odbywało się w warsztacie. Studenci musieli sami wykonać elementy zegarów, w tym toczyć i polerować kamienie łożyskowe itp. Mimo że musieli pracować wieczorami przy świetle lampy naftowej, osiągnęli najwyższą precyzję.

Liczba uczniów rosła bardzo szybko i w 1886 r. osiągnęła 54. Około połowa z nich pochodziła z Dolnej Austrii, reszta została rozproszona po krajach koronnych monarchii od Śląska po Dalmację (szkoła Karlstein była jedyną w Austro-Węgrzech), poszczególni uczniowie pochodzili ze Szwajcarii, Niemiec, a nawet Rosji. 20 studentów było synami zegarmistrzów.

Szkoła zyskała międzynarodowe uznanie. Do Karlstein przyjeżdżały gwiazdy z Paryża i Budapesztu. W 1900 roku bandera okrętu liniowego kk. Marynarka wojenna wysłała okręt do Karlstein w celu zbadania kwestii użytkowania chronometrów morskich. Już w 1894 roku absolwenci Karlsteina pracowali w Londynie, Paryżu, Hamburgu, Lipsku, Monachium, Szwajcarii i na Węgrzech.

Dietzschold był dyrektorem szkoły od 1879 do 1903 roku. Jego dom w Karlstein był pierwszym na lewym brzegu rzeki Thaya (dzisiejszy Haus Philipp). Od 1900 roku jego długoletni towarzysz Oskar Enzmann reprezentował tego już chorego i niewidomego człowieka. Dietzschold zmarł w Krems w 1922 roku.

Jego następcą został prof. Alois Irk, który sam uczęszczał do tej szkoły i był tu nauczycielem. Udoskonalił on dalej koncepcję nauczania przedmiotowego zaproponowaną przez Dietzscholda. Dla uczniów zatrudnionych w lokalnych firmach założono szkołę kształcącą, do której uczęszczało 6–7 uczniów. W 1912 roku w szkole powołano komisję egzaminacyjną dla mistrzów rzemieślniczych. W tym samym roku Irk został wybrany przewodniczącym komitetu wystawy podczas Niemieckiego Dnia Zegarmistrza w Eisenach.

Irkowi zależało na porządku i dyscyplinie. Studenci mieszkali w prywatnych kwaterach, chyba że pochodzili z okolicy. Kadra dydaktyczna przeprowadzała losowe kontrole prywatnych kwater, aby upewnić się, że uczniowie przestrzegają godzin nauki i odpoczynku nocnego.

 

Relacja jednego z uczniów: "W niedzielę poszliśmy razem do kościoła w Münchreith. Dyrektora i stałych nauczycieli widziano w mundurach i z mieczami w dłoniach. Po nabożeństwie spotkaliśmy się, aby kontynuować naukę przez resztę poranka."

W 1913 roku szkołę rozbudowano i powiększono także skrzydło podłużne. Budynek przy Sieghartser Straße pozostał w tej formie aż do wybudowania nowego internatu w 1983 roku.

 

Wojny światowe i okres międzywojenny: 1914-1945

 

Szkoła techniczna

 

Istnienie szkoły technicznej i dalsze istnienie przemysłu zegarmistrzowskiego Karlstein zostało zagrożone w burzliwym okresie od początku I do końca II wojny światowej.

Przygotowania do 40. rocznicy istnienia szkoły rozpoczęły się już w 1914 r. W 1923 roku obchodzono 50. rocznicę powstania szkoły. Rok później odwiedzili ją prezydent federalny Harnisch i gubernator Buresch, a w 1929 roku przybył z Berlina generał dywizji jako przedstawiciel Niemieckiego Towarzystwa Naukowego.

Przez dziesięć lat dyrektorem szkoły był radca rządowy prof. inż. Theodora Amesedera (1925-35) i prof. Wenzela Landauera (1935-45). Oboje angażowali się w życie kulturalne miasta i szkoły. Krach na giełdzie w 1929 r., który zapoczątkował Wielki Kryzys, dotknął również przemysł zegarmistrzowski. Nagle dalsze istnienie szkoły zostało zagrożone. W 1931 roku do pierwszej klasy zapisało się tylko czterech uczniów.

Dyrektor Ameseder osobiście promował frekwencję szkolną w okolicznych miejscowościach. Gmina i kasy oszczędnościowe ufundowały stypendia. 21 lokalnych rodzin regularnie zapewniało obiady potrzebującym uczniom. W ten sposób niebezpieczeństwo zostało zażegnane, a szkoła ocalała.

Po przyłączeniu Austrii do Rzeszy Niemieckiej w 1938 roku nasiliły się kontakty z niemieckimi ośrodkami zegarmistrzowskimi. Walter Lange, syn znanego producenta zegarków, przybył do Karlstein jako student z Glashütte w Saksonii, gdzie pracował już Dietzschold i gdzie mieściła się ważna niemiecka szkoła zegarmistrzowska. W ten sposób know-how, które Dietzschold wniósł do Karlstein, mogło zostać zwrócone. Kontakt z Glashütte i Lange trwa do dziś.

Z inicjatywy burmistrza i producenta zegarków Ernsta Pollmanna, który również uczył w tej szkole, w 1941 r. do szkoły technicznej przyłączono szkołę zawodową dla uczniów zegarmistrzostwa z (byłych) terenów austriackich i z Południowego Tyrolu; szkoła ta istnieje do dziś na tym samym obszarze (z wyjątkiem Wiednia).

 

Firmy

 

Upadek monarchii naddunajskiej doprowadził do utraty dużych rynków zbytu, co z kolei spowodowało gwałtowny spadek produkcji zegarów. Zamiast 150 zegarmistrzów udało się zatrudnić zaledwie 70, a produkcja spadła do jednej trzeciej poziomu sprzed wojny. Reszty dokonał światowy kryzys gospodarczy.

Niektóre z przedsiębiorstw założonych w tym okresie miały krótkotrwałą działalność, jak na przykład Wiener-Karlsteiner Uhrenfabriken-Ges.mbH czy firma Morawetz, która działała w miejscowym zamku. W 1925 roku kilku bezrobotnych zegarmistrzów połączyło siły, aby utworzyć „Stowarzyszenie Ekonomiczne Zegarmistrzów w Karlstein, rGmbH” (spółka z ograniczoną odpowiedzialnością). Przy udziale 10 pracowników oraz kilku chałupników produkowano zegary ramowe i zegary wahadłowe specjalnego rodzaju. Spośród zaangażowanych w tę zbrodnię przeżył tylko Leopold Resl. Anton Baronek (Villa Sogerer) prowadził małą, wysoce wyspecjalizowaną firmę: zatrudniając czterech pracowników, produkował wiedeńskie zegary wahadłowe, eleganckie zegary podróżne i zegary astronomiczne. Do grona jego klientów należał Federalny Urząd Metrologii i Geodezji. Jednakże w tej formie biznes nie był rentowny.

Jedną z najstarszych firm była fabryka wyrobów metalowych i zegarów Josef Mühlhauser. Produkowano w niej mechanizmy zegarowe, tzw. zegary Japy (stabilne zegary użytkowe), mechanizmy do pomiaru i zapisu czasu, aparaturę oraz ich części. Wydajność wynosiła około 30 000 mechanizmów zegarowych rocznie. Zatrudnionych było około 20 pracowników (przed I wojną światową było ich 40). Firma została założona w 1884 roku jako fabryka zegarów z napędem silnikowym przez Mühlhausera i Pleskota. Nowy budynek wybudowano w 1909 roku i do dziś jest to jeden z najciekawszych domów w Karlstein (pomiędzy kościołem a szkołą podstawową). Pod koniec lat dwudziestych XX wieku również Mühlhauser musiał zakończyć działalność.

Okazuje się że produkcja zegarów w Karlstein trwa nadal...

Aż do dnia dzisiejszego...

 

Andres & DworskyNajbardziej tradycyjną i w tamtym czasie największą firmą, zatrudniającą około 50 pracowników, była połączona firma Andres & Dworsky, która - jak wspomniano - sięga czasów A. Pfeiffera, który miał sprowadzić do tego regionu rzemiosło zegarmistrzowskie około 1730 roku.

 

Pollmann: Firma Pollmann ma ponad 100-letnią tradycję w zakresie rozwoju i produkcji innowacyjnych, precyzyjnych produktów. Firma została założona w 1888 roku przez Franza Pollmanna jako przedsiębiorstwo rzemieślnicze zajmujące się produkcją precyzyjnych urządzeń mechanicznych i zegarów.

 

 

 

Na chwilę obecną tyle udało mi się wydobyć dodatkowych informacji historycznych pokazujących, że firma w Cieszynie nie wzięła się znikąd ale z prężnie działającego ośrodka zegarmistrzostwa Austryjackiego. Wiemy teraz, że pierwsi zegarmistrzowie przyuczający kolejnych pracowników pojawili się zapewne ze szkoły zegarmistrzostwa w Karlstein.

 

Jest jeszcze trochę do ustalenia, jak widać nowe karty historii się otwierają...

 

ZBIERAM UCIĄŻLIWIE PUNKTY REPUTACJI... NIE BĘDĘ SIĘ GNIEWAŁ ZA WASZĄ SZCZODROŚĆ... ;)

Edited by peisert

Share this post


Link to post
Share on other sites
Posted (edited)

Przedcieszyński trop pojawia się już w piątym poście tego tematu.

Raczej nic nie wskazuje na to, że Johann/-es Franke prowadził jakieś interesy w Karlstein przed 1891 rokiem. Wprost przeciwnie, wydaje się że działał wyłącznie w Teschen/Cieszynie od 1875 roku (także jako Jan ;) ).

Od nabycia fabryki i jakichś składów od Ed. Pfeila (Edouarda Gotfrieda) w roku 1891, interes w Karlstein prowadzili przez kilka ledwie miesięcy. Co się stało z fabryką w Karlsteinie nie wiadomo, chyba została pod nazwą, z okresu przed jej wykupieniem. Wydaje się, ze rozbudowa fabryki w Teschen ruszyła w roku 1891 i wspólnicy z góry zakładali, że działalność w Karlsteinie jest jedynie czasowa.

https://books.google.pl/books?id=4XpPAQAAMAAJ&pg=PA119&dq=Franke+uhrmacherschule+Karlstein&hl=pl&newbks=1&newbks_redir=0&sa=X&ved=2ahUKEwjbovOiu5uNAxW5RvEDHWq8LFEQ6AF6BAgMEAM#v=onepage&q&f=false
647903101_Screenshot2025-05-11at14-57-48sterreichischeRundschaudeutscheKulturundPolitik-GoogleKsiki.png.ee82ce5d7f8540b4ae930fc17c1d9813.png


OUUZ listopad 1891.

200226330_Screenshot2025-05-11at14-15-39Oesterreichisch-ungarischeUhrmacher-ZeitungOrgandesVereinesderWienel...-GoogleKsiki.png.9c0b89feb2ba40e56ceea334911853aa.png

 

Lipiec 1892 - otwarcie fabryki w Teschen. Jak widać powoływanie się na to, że są następcami firmy Ed. Pfeila dodawało splendoru.

post-6402-0-78709800-1472923512.jpg.a0df1cc96226cb9ab6a1190569c58cc3.jpg

 

Niewątpliwym dziedzictwem stylistyki zegarów Resch, przkazanym poprzez Pfeila zostało górne okucie i śruba regulacyjna wahadła oraz bagnetowe zawieszenie.

Edited by Anansi

Tolerancja musi być nietolerancyjna wobec nietolerancji. Němec z Královce

Share this post


Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.