Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
kaponier

Watches & Wonders 2025

Rekomendowane odpowiedzi

9 minut temu, Paweł Bohacz napisał(-a):

Bardzo ciekawa relacja 👍
Fajnie, ze chcialo Ci sie to opisywac Tomku 🙂

 

Może przyda się potomnym ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za obszerną relacje, Twój post uświadcza mnie w przekonaniu że W&W jest najciekawsze podczas pierwszych dni dla kontraktorów i dziennikarzy - wtedy można poczuć klimat który bije z relacji na YT a dni dla publiki to kompletnie inna bajka. Nie mniej myślę, że kiedyś wybiorę się na W&W ale na ten moment wolę chyba mniejsze targi, zorientowane bardziej dla fanów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
1 godzinę temu, Jan napisał(-a):

Dzięki za obszerną relacje, Twój post uświadcza mnie w przekonaniu że W&W jest najciekawsze podczas pierwszych dni dla kontraktorów i dziennikarzy - wtedy można poczuć klimat który bije z relacji na YT a dni dla publiki to kompletnie inna bajka. Nie mniej myślę, że kiedyś wybiorę się na W&W ale na ten moment wolę chyba mniejsze targi, zorientowane bardziej dla fanów. 


Trzeba pamietac, ze przy okazji W&W organizowany jest TimeToWatches, AHCI i Independent w Icebergues, a takze mniejsze marki sa w hotelu Beau Rivage. To tam mozna zazwyczaj zobaczyc, dotknac, porozmawiac :) 

Edytowane przez Paweł Bohacz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Jan napisał(-a):

Dzięki za obszerną relacje, Twój post uświadcza mnie w przekonaniu że W&W jest najciekawsze podczas pierwszych dni dla kontraktorów i dziennikarzy - wtedy można poczuć klimat który bije z relacji na YT a dni dla publiki to kompletnie inna bajka. Nie mniej myślę, że kiedyś wybiorę się na W&W ale na ten moment wolę chyba mniejsze targi, zorientowane bardziej dla fanów. 

 

Tak -zdecydowanie dni dla publiki są traktowane jako "koszta" tej imprezy branżowej. A w niektórych przypadkach dochodzi do takich kuriozum jak np. stanowisko Patka które we wszystkie dni "public days" było otwarte...tylko dla pracowników targów. Czyli nikt z publiki nie miał wstępu. Naprawdę, mam wrażenie, że oni się tam wystawiali po to aby uzmysłowić szerokiej publice, że i tak nic u nich nie kupisz....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, kaponier napisał(-a):

 

Tak -zdecydowanie dni dla publiki są traktowane jako "koszta" tej imprezy branżowej. A w niektórych przypadkach dochodzi do takich kuriozum jak np. stanowisko Patka które we wszystkie dni "public days" było otwarte...tylko dla pracowników targów. Czyli nikt z publiki nie miał wstępu. Naprawdę, mam wrażenie, że oni się tam wystawiali po to aby uzmysłowić szerokiej publice, że i tak nic u nich nie kupisz....


W dni publiczne mieli tez spotkania ze swoimi klientami, ktorych zaprosili ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam tylko że w Genewie tak jak w wielu innych miastach funkcjonowało coś na wzór „karty miejskiej” i już np: z lotniska obok Bazylei można było komunikacją miejską jechać do hotelu i w razie kontroli okazać rezerwację hotelu, w Davos oprócz komunikacji miejskiej w cenie pobytu są też m.in. kolejki szynowe i linowe. Pewnie nic się od tamtego czasu nie zmieniło w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

[Watches & Wonders 2025 - Parmigiani Fleurier, A Lange]

 

Odkopuję się ze zdjęć i video więc powoli będę pokazywać relację z właściwej części zwiedzania. Jak wspomniałem - materiał jest obszerny więc podzielę go na kilka postów.

 

Na start właściwej części eksplorowania W&W umówiłem spotkanie w Parmigiani Fleurier - tam w około 7 osobowej grupie mieliśmy najpierw krótki wykład na temat historii marki, ich filozofii przyjętej w nowej kolekcji oraz omówienia samych zegarków - głównie nowe Toric i Tonda. Podczas tej ostatniej części była możliwość przymiarki i porobienia zdjęć - również tych profesjonalnych bo jacyś goście z włoskiego portalu przyjechali z całkiem konkretnym, profesjonalnym sprzętem do sesji zdjęciowych. Całe spotkanie około 30 min. Po spotkaniu dostaliśmy kilka giftów i mieliśmy możliwość obejrzenia reszty inwentarza w gablotkach

 

Potem, mając chwilę zajrzałem do A Lange. Tu była krótka kolejka ale jak się okazało to i tak było nic w porównaniu z resztą dnia - ludzie stali po godzinę żeby wejść. W środku odwiedzających witał wielki. dwustronny model ich nowego Minute Repeater Perpetual ref. 607.091FE. Potem można było przejść do oglądania zegarków ale tylko w gablotkach. Fajne było to, że w jednej z nich pokazali gołe mechanizmy bez obudów. Nie fajne było to, że nic nie można było przymierzyć. Zadowoliłem się więc widokiem tego co w gablotkach.. 

 

Ale Lange było tylko zapchajdziurą w oczekiwaniu na kolejną prezentację, która interesowała mnie najbardziej - Mosera. Relację z niej przedstawię w osobnym poście..

 

 

20250405_091239.jpg

20250405_092246.jpg

20250405_092341.jpg

20250405_092345.jpg

20250405_092525.jpg

20250405_092537.jpg

20250405_092543.jpg

20250405_092548.jpg

20250405_092721.jpg

20250405_092727.jpg

20250405_092729.jpg

20250405_093424.jpg

20250405_093431.jpg

20250405_093438.jpg

10  2.jpg

10.jpg

20250405_141938.jpg

20250405_141943.jpg

20250405_141948.jpg

20250405_142002.jpg

Edytowane przez kaponier

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Watches & Wonders – Moser]

 

 

Publiczna prezentacja Mosera to jedna z tych, na które czekałem. Zebrali w salce około 12 osób (okazało się że to była najmniejsza grupa tego dnia bo później ilość uczestniczących w prezentacji nie schodziła poniżej 25). Po krótkim wstępie pokazali video promocyjne przedstawiające nowe modele i ich kolorystykę. Trwało to może z 5 min. Po tym zaczęli wyjaśniać jakich materiałów użyli do przygotowania tarcz - pokazali tez próbki. Później po prostu przynieśli zegarki które do woli mogliśmy przymierzać i fotografować - były nowe Endeavoury zarówno Centre Second jak i z Tourbillonem, były nowe Streamlinery i było też kilka starszych modeli. W międzyczasie odpowiadali na pytania które się pojawiały. Na koniec udało nam się namówić zespół Mosera na pokazanie nowego modelu  z minute reapeterem – przynieśli go razem z rezonatorem. Potem każdy mógł sobie pomacać, przymierzyć i odpalić MR. Fajnie, bo to było piece unique którego nigdzie nie wystawiali. Ogółem ekipa Mosera była najfajniejsza bo byli bardzo wyluzowani i otwarci na rozmowy. Swoją drogą, vibem dostroiliśmy się do nich bo te 12 osób na prezentacji tez było całkiem otwartych - rozmawiałem z większością z nich później w trakcie targów. Ogółem Moser na duży plus - zarówno jako marka w kwestii inwentarza jak i w sposobie prezentacji

20250405_100425.jpg

20250405_100430.jpg

20250405_100436.jpg

20250405_100514.jpg

20250405_102145.jpg

20250405_103656.jpg

20250405_100040.jpg

20250405_100045.jpg

20250405_100142.jpg

20250405_100241.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Watches & Wonders – Ressence, Trilobe, HYT, JLC]

 

Do Ressence był dość spory tłok – głównie ze względu na fakt, że ich stanowisko było dość małe. Ten tłok powodował, że ich najnowszy model TYPE 7 (cal. ETA-2824 ) był praktycznie w ciągłym ruchu. Ja i grupa 4 innych osób, które umówione były na prezentację, czekaliśmy na obejrzenie TYPE 7 ale się nie doczekaliśmy. Musieliśmy zadowolić się obejrzeniem TYPE1 (cal. ETA 2892/2). Pozostali czekali jeszcze na TYPE 7 ale ja wolałem nie tracić czasu tylko pójść dalej i ewentualnie później wrócić (co nigdy nie nastąpiło).

 

Obok Ressence było Trilobe które na wystawce miało około 9 modeli – głównie z serii Une Folle Journée i L'Heure Exquise. Fajne modele ale nic do przymiarki. Nie było też szansy porozmawiać z przedstawicielem bo non-stop był zajęty przez kogoś.

 

Dalej zahaczyłem o HYT co niezmiernie mnie ucieszyło bo te zegarki dorwać gdziekolwiek na przymiarkę jest ekstremalnie rzadko. HTY pokazał w tym roku między innymi modele z serii T1  (cal. 501-CM) i w zasadzie tylko one były do przymiarki – mi trafił się T1 Titanum Salmon. Kilka innych wystawione mieli w gablotkach. Co ciekawe, porozmawiałem trochę z ich zegarmistrzem zajmującym się serwisem i dowiedziałem się ciekawostki na temat starszych modeli – otóż okazuje się, że wiele z modeli sprzed 2012 roku miało w ostatnich latach problem z nietrzymaniem ciśnienia cieczy wskazującej czas - firma dopiero w 2012 roku wprowadziła nowy zmodyfikowany system który tych problemów już nie miał. Natomiast wymiana tego systemu w starszych modelach to koszt rzędu 7000 – 10000 CHF więc jeśli ktoś myślałby o HYT to raczej nie dotykać modeli sprzed 2012 roku. To pokazuje też jak niektóre innowacje – mimo, że ciekawią jako nowość, mogą być zmorą po latach. Nie wiem jak Wy ale ja delikatnie mówiąc zdenerwowałbym się gdybym wydał ponad 30 000 CHF za zegarek do którego po latach musiałbym dołożyć kolejne 10 000 CHF aby w ogóle działał. Brzmi jak słaby biznes…

 

Później idąc w stronę Vacherona z którym miałem umówione spotkanie i korzystając z faktu, że wejściówka VIP uprawnia mnie do ominięcia kolejek, postanowiłem wejść do JLC. Tam niestety tłok był taki, że nie było szansy na zrobienie normalnych zdjęć – udało mi się jedynie „dopchać” do wystawki z nowymi modelami Reverso Tribute Geographic (cal. 834) i Hybris Artistica (cal. 179) – modele piękne ale szkoda, że nie można było przymierzyć. Na miejscu był pokaz dekorowania tarczy zegarka na żywo ale jak wspomniałem – tłok był taki, że nie sposób było w spokoju obejrzeć. Mogłem oczywiście zostać i poczekać ale wolałem nie tracić czasu tylko pójść dalej.

Dalsza część relacji będzie już w kolejnym poście

20250405_113521.jpg

20250405_105120.jpg

20250405_105125.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Watches & Wonders 2025 – Vacheron Constantin, Ferdinand Berthoud, Arnold & Son]

 

Przyszedł czas na spotkanie z Vacheronem i tu – pierwsze zaskoczenie bo przed częścią, gdzie dokonuje się przymiarek, w kolejce trafiłem na Romana Sharfa ze swoją ekipą, których wyglądało na to, że chciał się wbić na kręcenie jakiegoś materiału. Szczerze to trochę byłem zdziwiony, że kręci dopiero w public days. Wymieniliśmy uprzejmości, chwilę pogadaliśmy i zostałem zawinięty do „przymierzalni”. Vacheron miał całkiem duży inwentarz – pokazali głównie modele na 270 rocznicę (te z wygrawerowanym maltańskim krzyżem na tarczy) z linii Traditionelle (cal. 4400 AS/270), Patrimony Moon Phase Retrograde  i date self- Winding (cal. 2460 R31L/270 ; 2450 Q6/270), Traditionnelle tourbillon retrograde date openface w platynie (cal. 2162 R31/270), Traditionnelle complete calendar openface również w platynie (cal. 2460 QCL/270) oraz trafił się model Overseas dual time w stali (cal. 5110 DT/2). W trakcie przymiarek ucięliśmy sobie sympatyczną pogawędkę na temat rynku zegarków i ich filozofii na temat obsługi klienta. Na koniec dostałem fajny prezent w postaci rękawiczek VC. Później spędziłem jeszcze trochę czasu oglądając stanowisko Vacherona i podziwiając ich największą gwiazdę, która niestety dostępna była tylko w gablotce. Ogółem bardzo dobrze wspominam wizytę w Vacheronie – moim zdaniem jedna z niewielu dużych marek, która nie zadzierała nosa a wyróżniła się otwartością w obsłudze klienta.

 

Dalej umówiona była publiczna prezentacja Ferdinand Berthoud oraz Arnold&Son. FB zaprezentowali model Chronomètre FB 3SPC.1 (cal. FB-SPC) z cylindryczną sprężyną, którą podziwiać można przez boczne szkiełko. Mogliśmy się nacieszyć wersją z jasną i ciemną tarczą. Wszystko okraszone opowieścią historyczną dotyczącą marki. Ale to w zasadzie tyle co pokazał FB.

Drugą marką był Arnold, gdzie również pokazano nam jeden model – Chronometry Constant force z -jak sama nazwa wskazuje – mechanizmem zapewniającym stałą moc dostarczaną z naciągu dwóch sprężyn. Ten zegarek był o tyle ciekawy, że jego mechanizm (cal. A&S5219) inspirowany jest pierwszym mechanizmem z tourbillonem Abrahama Bregueta z 1808, którego zaprojektował John Arnold – Oryginał tego mechanizmu jest obecnie w British Museum. Ideą wykorzystania tego mechanizmu jest ucczenie 260 rocznicy założenia marki. Co ciekawe, z tym zegarkiem Arnold poszedł również w wyraźny trend wykorzystania kamieni do stworzenia tarczy – tu wykorzystano biały opal. Oczywiście w trakcie prezentacji opowiedzieli nam całą historię marki oraz wyjaśnili techniczne i ideowe kwestie stojące za wypuszczeniem tego modelu, jednak nie będę  w to wnikał bo opowieść była dość długa. Tak czy inaczej – tylko ten model pokazali na prezentacji. Dla mnie było to trochę za mało wiec poszedłem jeszcze do ich stanowiska zobaczyć model który interesował mnie najbardziej – Globtrotter. Udało się przymierzyć wersję w żółtym złocie (cal. A&S6022) i wiem że nie jest to bajka wszystkich ale na mnie zrobił ogromne wrażenie. Z chęcią bym go kupił. Kiedyś na pewno..

 

Dalej zauważyłem że luźniej zrobiło się w Czapku więc postanowiłem zaatakować. Ale o tym już w kolejnym poście..

20250405_153336.jpg

20250405_153342.jpg

20250405_153353.jpg

20250405_153402.jpg

20250405_153509.jpg

20250405_164942.jpg

20250405_164954.jpg

20250405_165210.jpg

20250405_165215.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Watches & Wonders 2025 – Chopard, Czapek, Hautlence]

 

Na koniec pierwszego dnia postanowiłem zajrzeć do Chopard. Jak to u marki jubilerskiej – na ich stanowisku widać było mix zegarków z biżuterią. Tłok wewnątrz był ogromny jednak udało mi się namówić ich przedstawiciela na przymiarkę – poszliśmy do osobnego pokoju i już po chwili do przymiarki pojawiły się: Alpine Eagel w platynie (cal. L.U.C 96.42-L) oraz dwa modele L.U.C QUATTRO MARK IV – jeden w żłótym złocie i drugi w platynie (cal. L.U.C 98.09-L). Alpine Eagel wiadomo – klasa sama w sobie, a w mojej opinii ciężar platyny dodał mu tylko sznytu. Z kolei w Quattro Mark łardzo podobały mi się scięte pod różnymi kątami indeksy godzinowe, które pięknie grały ze światłem. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o idei jaka stała za wypuszczeniem w tym roku właśnie tych modeli ale prawdopodobnie z uwagi na duży ruch na stoisku, po Panu z obsługi widać było, że chyba się spieszył dlatego nie zatrzymywałem go dłużej i poszedłem dalej.

 

Tłok w Czapku trochę zelżał więc postanowiłem zajrzeć. Tam przyjęcie było całkiem cieple – na start dostałem do przymiarki - Czapek ANTARCTIQUE FLYING TOURBILLON (cal. 9) – świetnie ten zegarek prezentuje się na żywo! Potem wjechał Place Vendôme COMPLICITÉ STARDUST (cal. 8) z dwoma niezależnymi kołami balansowymi i widocznym regulatorem podwójnego wychwytu. Dostałem też do przymiarki modele Faubourg de Cracovie Crossroads Deep Blue (cal. SXH3) i Antarctique RATTRAPANTE ICE BLUE (cal.SHX6) s chronografem „split second”. Bardzo podobała mi się wizyta u Czapka bo przyjęty zostałem przez młodego, dość otwartego zegarmistrza, z którym uciąłem dłuższą pogawędkę. A ich nowy Antarctique dla mnie jest zdecydowanie najlepszą nowością z tych targów.

 

Dalej zaszedłem też do Hautlence bo bardzo chciałem położyć ręce na ich nowym „robociku”. Nie często zdarza się możliwość przymiarki takich cudacznych zegarków, więc skoro jeden był na wyciągnięcie ręki to czemu nie! W Hautlence przyjmowała mnie ta sama ekipa co Mosera dlatego wiedziałem, że obsługa będzie na najwyższym poziomie. Na start omówilismy i przymierzyliśmy dwa modele Linear Series 3 (cal. D50) w kolorze czerwonym i czarnym – obydwa z funkcją „retrograde”. Ciekawe. Dalej „na ruszt” poszedł model Sphere (cal. D80) w którym mieliśmy okazję zobaczyć jak działa „kulka” wskazująca godziny. Jeszcze ciekawsze. Dalej podali model Retrovision `47 (cal. D20) przypominający radyjko General Television & Radio Corp. Chicago Model 5A5 – idea stojąca za tym modelem była taka, że designerzy starali się wyobrazić sobie, jak wyglądałyby zegarki Hautlence gdybyśmy mieli rok 1947 czyli w czasie wejścia do użytku pierwszych telewizorów. Jak wyjaśnili: „to radio na którym się wzorowali, ustanowiło szablon dla ogólnej formy późniejszych telewizorów tamtej epoki, gdyż dawało możliwość racjonalnego rozstawienia ekranu i głośnika, a także pokręteł.  Model 5A5 Chicago reprezentuje doskonałą harmonię między formą a funkcją, z własnym, odrębnym wyglądem.”. Czyli innymi słowy radio to było bazą dla pierwszych modeli telewizorów i to Hautlence chciało uczcić. Fajny bajer! Na koniec wjechała „gwiazda wieczoru” czyli model Retrovision `85 (cal. D31) – potocznie „robocik”. Inspiracją dla tego zegarka był powrót do lat 80 czyli czasów pojawienia się pierwszych transformesów – chcieli rozbudzić w ludziach dziecięcą wyobraźnię, jaka towarzyszyła pierwszym zabawom z tymi robocikami. W efekcie stworzyli zegarek który z naręcznego można przekształcić w zegar biurkowy! I to jest świetne bo ten model coś co nie umknęłoby uwadze nikogo! I mimo, że nie byłbym na tyle odważny żeby coś takiego kupić, to fajnie było zobaczyć inwentarz Hautlence bo ta marka w butikach pojawia się ekstremalnie rzadko – a jak wspomniałem na początku, moim celem było zobaczenie przede wszystkim tego, co w butikach jest najmniej dostępne. Zatem z tej wizyty ja osobiście cieszyłem się najbardziej 😊

 

Po Hautlence zakończyłem dzień 1. Relacja z dnia 2 w osobnych postach

20250405_110104.jpg

20250405_110111.jpg

20250405_110113.jpg

20250405_110326.jpg

20250405_161920.jpg

20250405_161922.jpg

20250405_104057.jpg

20250405_155810.jpg

20250405_161203.jpg

20250405_161236.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

[Watches & Wonders 2025 – Rolex, Tudor, Patek, Grand Seiko, Zenith]

 

W kwestii Rolexa i Tudora powiedziano już w różnych relacjach tyle, że myślę, że nie warto powielać tego w kolejnym wpisie. Jedyną dygresję jaką chciałbym pozostawić to ta dotycząca czasu i kolejek. Okazuje się, że mimo iż wielu ludzi gotowych było stać godzinami w kolejce tylko po to aby obejrzeć zegarki w gablotkach, to wystarczyło przyjechać zaraz po otwarciu targów (około 8:30) i zacząć zwiedzanie od razu od Rolexa i Tudora aby ominąć kolejki. Ja tak zrobiłem i w zasadzie do jednego jak i drugiego wszedłem z marszu. Jest to zatem pewien pro-tip dla wszystkich chcących odwiedzić targi w przyszłości.

 

W Rolexie jak i Tudorze nie miałem umówionej żadnej przymiarki więc o zegarkach powiem niewiele. Same stanowiska robiły oczywiście wrażenie – w Rolexie były duże modele zarówno nowego Land Dwellera jak i ich nowatorskiego mechanizmu. Stanowisko Rolexa przypominało bardziej wystawę w galerii sztuki lub muzeum gdyż składało się w większości ze ścianek z tekstem i eksponatów, gdzie clue grało oczywiście wyjasnienie Sky Dwellera do najdrobniejszych części. Z kolei Tudor zbudował 3 piętrowy budynek kontenerowy w klimacie F1, w którym było wiele atrakcji – od prezentacji, poprzez pokoje z przymiarkami, salon gier a na prawdziwym pit-stopie kończąc – można było samodzielnie wymienić koło w modelu F1 tak, jak robią to technicy podczas rajdu. Na koniec każdy dostawał torbę z plakatem i katalogiem na ten rok. W Tudorze też niestety nie można było niczego z marszu umówić bo wszystkie wolne terminy przymiarek były już pozajmowane.

 

To samo zresztą w Grand Seiko – wszystkie sloty na przymiarki były zajęte, więc pozostało mi jedynie obejście stanowiska. Co ciekawe, wyraźnie dało się odczuć, że wybierając w tym roku wystrój swojego stanowiska, inspirowali się mocno kinem imersyjnym teamLabs Borderless – kto nie wie o co chodzi polecam sprawdzić sobie na YT  „teamLabs Borderless Tokyo”. Same nowości od Grand Seiko były na tyle często komentowane, że nie będę powielał relacji.

 

Z kolei stanowisko Patka było niedostępne dla publiczności – tylko dla obsługi i klientów z zaproszeniem. Także Patek po raz kolejny pokazał swoją niedostępność i oznaczył barierę, jaką oddziela się od zwykłych ludzi. W tym roku chyba do serca wzięli sobie słowa swojego CEO "People who never have Patek, they never will" i zrobili z tego motyw przewodni. W akcie miłosierdzia, na zewnątrz w gablotkach można było przez szkiełko obejrzeć ich nowe modele oraz zegar biurkowy Complicated Desk Clock ref. 27000M-00 (cal. 86-135 PEND S IRM Q SE).

 

Dalej odwiedziłem Zenitha. Tu przez stoisko podróżowało się w grupach gdzie każda z grup miała swojego przewodnika który opowiadał całą historię marki i filozofię stojącą za nowymi modelami. Ich 4 nowe modele wystawione były tylko w gablotkach ale można było przymierzyć starsze modele z poprzednich lat – na przykład Chronomaster Sport (cal. El Primero 3600) czy CHRONOMASTER Original Triple Calendar (cal. El Primero 3610). Zawsze coś. Na stanowisku Zenitha można tez było podejrzeć pracę ich zegarmistrzów – byli zamknięci w „akwarium” do którego można było wejść po uprzednim zapisaniu.

 

Dalej było spotkanie w IWC ale o tym już w osobnym wpisie..

20250406_083739.jpg

20250406_083916.jpg

20250406_083920.jpg

20250406_094858.jpg

20250406_084251.jpg

20250406_093323.jpg

Edytowane przez kaponier

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Watches & Wonders 2025 – IWC , Gronefeld, Cyrus, Artya]

 

Do IWC umówiony byłem w okolicy południa. Motywem ich stanowiska było F1 – jeden z bardziej popularnych (obok fascynacji kamieniami) motywów wykorzystywanych w sprzedaży zegarków. Na stoisku ulokowany był prawdziwy bolid F1 wraz z Mercedesem ekipy nagrywającej a także spowity dymem, rozbity bolid F1. Same zegarki prezentowane były w gablotach, jednak dość duża strefa „Touch & Try” pozwalała na przymiarki w dość komfortowych warunkach. Nie omieszkałem więc spróbować. Co ciekawe, spotkanie w IWC potwierdziło moje przypuszczenia, że aby koniecznie przymierzyć tegoroczne nowości, najlepiej jest umawiać się na przymiarki zaraz po otwarciu lub na chwilę przed zamknięciem. W środku dnia zegarki krążą po przymierzających i trudno jest je dorwać – zatem mały pro-tip na przyszłość. W IWC do przymiarki dostałem: Big Pilot's Watch Perpetual Calendar, Big Pilot’s Watch Perpetual Calendar TOP GUN w białej, czarnej i zielonej ceramice (wszystkie cal. 52616), Pilot's Watch Automatic 41 TOP GUN Lake Tahoe również w białej ceramice (cal. 32112), 3 szt Portugiser Perpetual Calendar w różnych rodzajach złota i różnej kolorystyce (cal. 52616) a także Big Pilot’s Watch Perpetual Calendar Tourbillon Le Petit Prince w niebieskiej ceramice (cal. 51950). Trudno zdecydować który lepszy ale chyba Le Petit Prince wygrywa. Przyjęcie w IWC było bardzo przyjemne – dużo czasu spędziliśmy na wymianie poglądów. Fajne było to, że przymiarki były na spokojnie, bez pośpiechu – prawdopodobnie dlatego że IWC miało dużą ekipę i sporo miejsc na przymiarki. Co prawda do nowości z tego roku się nie doczekaliśmy ale wizyta zdecydowanie na plus.

Dalej postanowiłem poszukać możliwości przymiarki u marek, z którymi nie mam styczności na codzień. Poszedłem więc do Gronefeld ale tam nie dość, że mieli zaledwie kilka zegarków wystawionych tylko za szkłem to jeszcze bracia Gronefeld byli non-stop rozchwytywani do rozmów i wywiadów. Szkoda, bo cieszyłem się na przymiarkę i chociaż chwilę rozmowy z braćmi – nie udało się. Cóż..po paru minutach poszedłem dalej..

Zaszedłem niedaleko do marki Cyrus. Jest to szwajcarska marka założona w 2010 roku, znana z tworzenia nietuzinkowych i innowacyjnych (mają kilka patentów) czasomierzy o futurystycznym designie. Pochodzą z Le Locle – sercu szwajcarskiego zegarmistrzostwa. Marka czerpie inspirację z dziedzictwa starożytnej Persji, a jej symbolem jest pieczęć Cyrusa Wielkiego, co – według ich idei - podkreśla połączenie nowoczesności z historią. Ich zegarki mają osobliwe konstrukcje kopert (często z dwoma koronkami), unikalne mechanizmy a produkcję ograniczają do niskich ilości, co czyni je opcją skierowaną dla kolekcjonerów szukających czegoś wyjątkowego i posiadających głęboką kieszeń (zegarki cholernie drogie! Ten z podwójnym tourbillonem ponad 350 000 CHF!). Firma współpracuje m.in. z manufakturą Jean-François Mojon – niezależnym konstruktorem mechanizmów w Szwajcarii. Pani przyjmująca mnie na przymiarki wyłożyła mi całą ich filozofię. Do przymiarki natomiast miałem modele: Domino GMT Gold (cal. CYR708), Klepcys Vertical Tourbillon Sapphire Blue w produkcji zaledwie 8 szt (cal. CYR625), Klepcys GMT Royal Purple ( cal. CYR708), Klepcys DICE Saffron z dwoma niezależnymi chronografami - nie rattrapante, zupełnie niezależne z osobnymi pusherami (cal. CYR718), Etheral Twin Orbital Tourbillon (cal. CYR518-E) oraz Klepcys Reveil z alarmem ala minute repeater (cal. CYR1280). Nie ukrywam, że obcowanie z tą marką było ciekawym doświadczeniem bo nie często widzi się te zegarki.

Na koniec – zupełnym przypadkiem – idąc do Chronoswiss do którego koniec końców nie dotarłem, zaszedłem do marki Artya, której muszę przyznać, że nie znałem. Tam przywitał mnie jej właściciel Yvan Arpa, po którym widać było pasję do tego co robi. Firma zajmuje się produkcją zegarków w limitowanych ilościach (często unique piece), ręcznie wykonanych, często z nietypowych materiałów, takich jak prawdziwe pociski, pióra motyli, fragmenty piorunów czy... DNA. Filozofia jest taka aby każda ich praca była wyjątkowym dziełem sztuki. Jak twierdzi przesympatyczny właściciel – wszystko robią sami (oprócz niego na jego stoisku pracowało 2 jego synów). Co ciekawe – marka ma zaliczony collab z samym Phillipem Dufour gdyż żona właściciela Dominique, stworzyła tarczę dla zegarka Philippe Dufoura, który potem został sprzedany na aukcji (można o tym przeczytać na ich stronie). Firma robi zegarki mocno wyszkieletowane ala Corum Golden Bridge ale w szafirowych obudowach – można powiedzieć, że wizualnie taka konkurencja dla Hublot. Dodatkowo, firma ma w ofercie dużo unique piece z motywami artystycznymi. Miałem okazję przymierzyć modele: w pełni szafirowy Tiny Purity Tourbillon, Purity Stairway To Heaven w stali (cal. PUR-HM1) a także zobaczyć chronografy z kolekcji LUMINITY (wszystkie unique piece). Fajną ciekawostką jest fakt, że te szafirowe modele zmieniają kolor w zależności od światła – demonstruje to jeden filmik. Mimo, iż stylistyka tych zegarków to nie mój klimat, muszę przyznać, że to co robi Pan Yvan jest imponujące i kibicuję mu w drodze do sukcesu. Bardzo miło wspominam wizytę na tym stoisku.

 

Niemniej w Artya nie spędziłem dużo czasu (nie zaszedłem też do Chronoswiss) bo czekała mnie przymiarka w Armin Strom. Ale o tym w osobnym wpisie..

20250406_102919.jpg

20250406_123217.jpg

20250406_123219.jpg

20250406_123727.jpg

20250406_124020.jpg

20250406_122335.jpg

Edytowane przez kaponier

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też byłem po  raz pierwszy na WaW. Na public days. Gdybym nawet chciał coś opisać albo dać zdjęcia to po relacji Tomka wypadłoby to blado 😀 Mnie się bardzo podobało, cały dzień z zegarkami spowodował że na koniec mieliśmy już z kolegą ból głowy i totalny przesyt. Najbardziej podobał nam się Piaget, Moser, Vacheron, Nomos. Fajny był Hermes. Rolex i Tudor to porażka, lizanie Patka przez szybę uwłaczające. Za rok ruszamy znowu, tym razem weźmiemy pakiet VIP.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, chejron74 napisał(-a):

Też byłem po  raz pierwszy na WaW. Na public days. Gdybym nawet chciał coś opisać albo dać zdjęcia to po relacji Tomka wypadłoby to blado 😀 Mnie się bardzo podobało, cały dzień z zegarkami spowodował że na koniec mieliśmy już z kolegą ból głowy i totalny przesyt. Najbardziej podobał nam się Piaget, Moser, Vacheron, Nomos. Fajny był Hermes. Rolex i Tudor to porażka, lizanie Patka przez szybę uwłaczające. Za rok ruszamy znowu, tym razem weźmiemy pakiet VIP.

 

Też uważam wyjazd za pozytywny dla zegarkowych świrów ;) Co do VIPa to uważam, że należy o tym myśleć z rozwagą bo koszt jednak spory a i na zwykłym wejściu public days też można sporo poprzymierzać. Ewentualnie pomyśl nad opcją 1 dzień VIP + 1- 2 dni zwykłe bo widziałem, że wiele osób tak robiło. Wtedy na VIPie szli tam gdzie największe kolejki + przymierzali te  nowe modele na którym ich najbardziej zależało, natomiast resztę dni przechodzili na spokojnie po pozostałych. Tak czy siak - ja polecam każdemu, kogo prawdziwą pasją są zegarki, aby wybrał się kiedyś na W&W i sam wyrobił/wyrobiła sobie zdanie o tym evencie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze mówisz tylko wtedy masz 550 plus 70 ChF. A szczerze jak rano przyszliśmy, wychodziliśmy ok 18:30, to na koniec już nie było nigdzie kolejek. A i nie polecam iść na ostatni dzień. Ponoć fanty się wtedy kończą. 😀 My byliśmy w sobotę z kolegą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Watches & Wonders 2025 – Armin Strom, Genus, Piaget]

 

Wizyta w Armin Strom była konkretna gdyż rozmowę miałem przyjemność prowadzić z zegarmistrzem, który pracował nad danymi zegarkami. Mógł więc odpowiedzieć na wszystkie moje pytania bez „blokowania się” przy kwestiach technicznych, co często ma miejsce przy rozmowie z handlowcem marki. Tak czy siak, miałem możliwość porozmawiania o technicznej stronie wykonywania i przymiarki  modeli: Orbit Purple (cal. ASS20), ONE WEEK SKELETON TITANIUM (cal. ARM21-S) oraz MIRRORED FORCE RESONANCE MANUFACTURE EDITION BLUE (cal. ARF21) z kombinacją resonance. Na dokładkę pojawił się też trochę starszy model DUAL TIME RESONANCE MANUFACTURE EDITION (cal. ARF17). Cała wizyta bardzo konkretna i z dobrą energią bo widać było prawdziwą pasję w rozmowie z zegarmistrzem. Polecam

 

Dalej poszedłem do Piaget gdzie po wielu podejściach i próbach umówienia przymiarki (ze względu na duuuży tłok na stanowisku), udało się w końcu przymierzyć kilka modeli: Piaget Polo Date (cal. 500P1 ), Polo 79  (cal. 1200P1) w dwóch wersjach kolorystycznych (ależ złota wersja jest piękna!) a także Altiplano Ultimate Concept Midnight Blue (cal. 900P-UC) – Matko Bosko jaki ten zegarek jest cienki! Nawet przymierzając go bałem się mocniej zacisnąć pasek aby go nie uszkodzić – zdecydowanie nie kupiłbym go w obawie o to, że go złamię. Za delikatna konstrukcja jak dla mnie.. Niemniej fajnie było zobaczyć na żywo te zegarki. Mój absolutny top to Polo 79 w żółtym złocie – ma w sobie coś ciekawego.

 

Na koniec targów postanowiłem zajrzeć jeszcze do Genusa aby na żywo zobaczyć ich „smoczy zegarek” czyli model GNS1.2 Dragon (cal. 260xx-2)który robi piorunujące wrażenie! Wygląd, jakość wykonania czy samo rozwiązanie techniczne to absolutny „top tier” zegarmistrzostwa! Tego chciałbym chyba najbardziej z całych targów, mimo, że nie jest już nowością! Moim oprowadzającym po świecie Genusa była COO Pamela, z którą rozmawiało się bardzo na luzie i rzeczowo. Oprócz smoka, przymierzyć miałem okazję również: GNS2 Nocturne, GNS2 Infinity blue, GNS2 Launch a także model Time to Race (wszystkie cal. 260Rh-2) z trzema modelami samochodów ścigającymi się ze sobą na tarczach. Ten ostatni pochodzi z pasji właściciela do wyścigów samochodowych. I musze przyznać, że z całych targów to chyba właśnie z wizyty w Genusie cieszę się najbardziej, bo gdy jakiś rok temu zobaczyłem go na video, to bardzo chciałem kiedyś mieć możliwość zobaczenia go na żywo. Tu nie dość, że mogłem przymierzyć ten model to na górkę kilka innych co tylko połechtało moje ego 😊

 

Po wizycie w Genusie zaszedłem jeszcze na szybko do Christian van der Klaauw, Nomos i Norquain ale tam z uwagi na tłok pozostałem tylko przy oglądaniu zegarków w gablotach. Tak skończyła się moja przygoda z W&W ale nie z zegarkami. Postanowiłem zostawić sobie jeszcze czas aby zajrzeć na Time To Watches organizowane po sąsiedzku ale o tym napisze już w osobnym poście.

 

Same W&W oceniam bardzo pozytywnie mimo sporego kosztu i mimo kontrowersji jakie te targi wywołują.

 

Czy było drogo? no było ale to tylko pieniądze. Zarobię nowe..

 

Czy pojechałbym na kolejne? Chyba tak, bo jednak lubię obcować z dużą ilością zegarków z wyższej horologii nawet jeśli ich nie posiadam.

 

Czy coś bym zmienił w swoim planie? Chyba tylko odpuściłbym Ulysse Nardin na rzecz np. Laurent Ferrier bo wizyta w UN zabrała mi jeden slot na przymiarki a koniec końców nic u nich nie przymierzyłem.

 

Tak czy siak targi uważam za udane. Udało się spotkać Romana Sharfa, przybić pionę z Nico Leonardem, pogadać z kilkoma osobami, które znałem z forum KMZiZ lub z zegarkowych grup FB, zwiedzić Genewę i ogółem trochę „popływać się w sosiku”  zegarkowego wielkiego świata.

 

Polecam każdemu pasjonatowi zegarków choć raz samemu przekonać się czy warto i przeżyć taką przygodę. Bo jednak co by nie mówić – była to ciekawa przygoda 😊

20250406_113814.jpg

20250406_113820.jpg

20250406_125454.jpg

20250406_125514.jpg

20250406_125532.jpg

20250406_125536.jpg

20250406_125544.jpg

20250406_125610.jpg

20250406_125615.jpg

20250406_131453.jpg

20250406_133517.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.04.2025 o 12:34, kaponier napisał(-a):

[Watches & Wonders 2025 – Armin Strom, Genus, Piaget]

 

Wizyta w Armin Strom była konkretna gdyż rozmowę miałem przyjemność prowadzić z zegarmistrzem, który pracował nad danymi zegarkami. Mógł więc odpowiedzieć na wszystkie moje pytania bez „blokowania się” przy kwestiach technicznych, co często ma miejsce przy rozmowie z handlowcem marki. Tak czy siak, miałem możliwość porozmawiania o technicznej stronie wykonywania i przymiarki  modeli: Orbit Purple (cal. ASS20), ONE WEEK SKELETON TITANIUM (cal. ARM21-S) oraz MIRRORED FORCE RESONANCE MANUFACTURE EDITION BLUE (cal. ARF21) z kombinacją resonance. Na dokładkę pojawił się też trochę starszy model DUAL TIME RESONANCE MANUFACTURE EDITION (cal. ARF17). Cała wizyta bardzo konkretna i z dobrą energią bo widać było prawdziwą pasję w rozmowie z zegarmistrzem. Polecam

 

Dalej poszedłem do Piaget gdzie po wielu podejściach i próbach umówienia przymiarki (ze względu na duuuży tłok na stanowisku), udało się w końcu przymierzyć kilka modeli: Piaget Polo Date (cal. 500P1 ), Polo 79  (cal. 1200P1) w dwóch wersjach kolorystycznych (ależ złota wersja jest piękna!) a także Altiplano Ultimate Concept Midnight Blue (cal. 900P-UC) – Matko Bosko jaki ten zegarek jest cienki! Nawet przymierzając go bałem się mocniej zacisnąć pasek aby go nie uszkodzić – zdecydowanie nie kupiłbym go w obawie o to, że go złamię. Za delikatna konstrukcja jak dla mnie.. Niemniej fajnie było zobaczyć na żywo te zegarki. Mój absolutny top to Polo 79 w żółtym złocie – ma w sobie coś ciekawego.

 

Na koniec targów postanowiłem zajrzeć jeszcze do Genusa aby na żywo zobaczyć ich „smoczy zegarek” czyli model GNS1.2 Dragon (cal. 260xx-2)który robi piorunujące wrażenie! Wygląd, jakość wykonania czy samo rozwiązanie techniczne to absolutny „top tier” zegarmistrzostwa! Tego chciałbym chyba najbardziej z całych targów, mimo, że nie jest już nowością! Moim oprowadzającym po świecie Genusa była COO Pamela, z którą rozmawiało się bardzo na luzie i rzeczowo. Oprócz smoka, przymierzyć miałem okazję również: GNS2 Nocturne, GNS2 Infinity blue, GNS2 Launch a także model Time to Race (wszystkie cal. 260Rh-2) z trzema modelami samochodów ścigającymi się ze sobą na tarczach. Ten ostatni pochodzi z pasji właściciela do wyścigów samochodowych. I musze przyznać, że z całych targów to chyba właśnie z wizyty w Genusie cieszę się najbardziej, bo gdy jakiś rok temu zobaczyłem go na video, to bardzo chciałem kiedyś mieć możliwość zobaczenia go na żywo. Tu nie dość, że mogłem przymierzyć ten model to na górkę kilka innych co tylko połechtało moje ego 😊

 

Po wizycie w Genusie zaszedłem jeszcze na szybko do Christian van der Klaauw, Nomos i Norquain ale tam z uwagi na tłok pozostałem tylko przy oglądaniu zegarków w gablotach. Tak skończyła się moja przygoda z W&W ale nie z zegarkami. Postanowiłem zostawić sobie jeszcze czas aby zajrzeć na Time To Watches organizowane po sąsiedzku ale o tym napisze już w osobnym poście.

 

Same W&W oceniam bardzo pozytywnie mimo sporego kosztu i mimo kontrowersji jakie te targi wywołują.

 

Czy było drogo? no było ale to tylko pieniądze. Zarobię nowe..

 

Czy pojechałbym na kolejne? Chyba tak, bo jednak lubię obcować z dużą ilością zegarków z wyższej horologii nawet jeśli ich nie posiadam.

 

Czy coś bym zmienił w swoim planie? Chyba tylko odpuściłbym Ulysse Nardin na rzecz np. Laurent Ferrier bo wizyta w UN zabrała mi jeden slot na przymiarki a koniec końców nic u nich nie przymierzyłem.

 

Tak czy siak targi uważam za udane. Udało się spotkać Romana Sharfa, przybić pionę z Nico Leonardem, pogadać z kilkoma osobami, które znałem z forum KMZiZ lub z zegarkowych grup FB, zwiedzić Genewę i ogółem trochę „popływać się w sosiku”  zegarkowego wielkiego świata.

 

Polecam każdemu pasjonatowi zegarków choć raz samemu przekonać się czy warto i przeżyć taką przygodę. Bo jednak co by nie mówić – była to ciekawa przygoda 😊

20250406_113814.jpg

20250406_113820.jpg

20250406_125454.jpg

20250406_125514.jpg

20250406_125532.jpg

20250406_125536.jpg

20250406_125544.jpg

20250406_125610.jpg

20250406_125615.jpg

20250406_131453.jpg

20250406_133517.jpg

Piaget Polo 79 również przeglądaliśmy w białym (osobiście bardziej mi pasuje) i żółtym złocie. Zajefajne zegarki w stylu cygański zegarek kilo złota na ręku 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.