I tylko w takiej sytuacji mogę to zrozumieć. Ja na kolekcjonerskie wydania płyt (tylko import) wydaję troszku kasy. Ale do chińskich zupek siebie i nikogo nie zmuszam. Przede wszystkim potrafię zachować zdrowy dystans do potrzeb i wydatków...
Jeśli kupuję sprzęt stereo na raty, to mnie nie stać. Podobnie jak z mieszkaniem i kredytem hipo. Uważam jednak, że koszt projektów i badań w dziedzinie sprzętu grającego jest wyższy, niż w produkcji zegarka. Sam proces produkcji jest również bardziej skomplikowany.
Troszkę zbyt daleko idące uogólnienie, gdyż jestem 50+ (i to bliżej 60) i mnie na tytana również nie stać. Dodam (na pocieszenie), że starym dziadem się nie czuję, gdyż mam młodą żonę.
Całe szczęście, że kostki są generalnie trudne do zajechania. Bo gdybym miał teraz na szybko znaleźć następcę swojego m5610, równocześnie nie przepłacając za snobistyczne dodatki czy systemowy balast - miałbym nie lada problem...
Naginasz rzeczywistość na siłę, aby usprawiedliwić próżność. Co do Twojego pytania, to nie kupuję jeansów z dziurami. I taka sytuacja jest zdecydowanie bliższa temu modelowi zegarka.
Kolejny błąd w polityce Casio. Tym razem, jeśli chodzi o politykę budowy wizerunku i oswajania z marką od małego. Adresatem takich gadżetów są niby rodzice, ale dzieciaki od razu go przechwytują - jeśli tata nie chowa do sejfu. A producent woli "limited" i ceny na aukcjach sięgające absurdu...
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.