Za tą frustracją kryje się ważna, ale i bolesna dla mnie historia. Zawsze w lutym, na urodziny kupuję sobie zegarek. W realizacji pasji dopingowała mnie zawsze Mama, która cieszyła się każdym nabytkiem nie mniej niż ja. Jak pokazałem jej Klingerta, jako tegoroczny cel to widziałem jak się oczy zaświeciły. Zachwycona była, że w Polsce ktoś wykonuje tak fantastyczne i piękne rzeczy. Niestety niedługo później Mama odeszła. Chcę po prostu po raz ostatni zrealizować zakup, którego była wielkim zwolennikiem.
Popsioczę czasem, choć i tak wiem, że jakbym miał czekać do grudnia to w końcu go założę... i będę po prostu szczęśliwy za nas dwoje 🙂
Nie piszę tego, żeby kogoś rozczulić. Nie oczekuję wyrazów współczucia także. Wszystkich to nas czeka i trzeba sobie z tym radzić. Chciałem po prostu pokazać, że za decyzjami zakupowymi, jak i frustracjami z nimi związanymi czasem stoi coś więcej niż kaprys.
Dobrego weekendu!