Teraz u mnie taka sytuacja...
I moje instagramowo-facebookowe wynurzenia. 🙂
Dziś gra u mnie zespól szczególny, który ma wyjątkowe miejsce w moim sercu. Zanim przejdę dalej, to od razu wyjaśnię, że uwielbiam rzecz jasna twórczość Fryderyka Chopina, Siergieja Rachmaninowa, Dymitra Szostakowicza, Milesa Davisa, ale w estetyce z pogranicza rocka i metalu dla mnie numerem 1 jest Tool. Tool to pochodzący z Kalifornii kwartet, jaki miał w sobie dość siły, aby oprzeć się muzycznym trendom, a nie było to łatwe. Zespół w składzie Maynard James Keenan (wokal), Adam Jones (gitara prowadząca), Paul D’Amour (gitara basowa), Danny Carey (perkusja) wystartował na początku lat 90., kiedy to zaczęła się moda na scenę Seattle. Grunge rządził i wiele zespołów uległo presji podążając za oczekiwaniami rynku. Warto chociażby wspomnieć takie kapele, jak Bush czy Stone Temple Pilots. Zresztą debiutancki album STP pt. „Core” jest modelowym przykładem tamtych czasów i jednocześnie pomnikiem ku chwale sceny Seattle. Mody jednak mają immanentną cechę, którą jest przemijanie. Grunge był na fali, lecz po kilku latach zaczął tracić znaczenie i został wyparty przez nu metal. W wirze tych wydarzeń znalazł się zespół Tool, jaki postanowił wymyślić się na nowo, a nie było to łatwe. Wydawało się, że w estetyce z pogranicza rocka i metalu wykreowano już wszystko, a jednak kapela Keenana pchnięta ambicją zburzyła ten obraz. Osiągnęli to poprzez połączenie rocka z metalem progresywnym przy czym to nie było progresywne granie w klasycznym tego słowa rozumieniu, gdzie skomplikowane aranżacje idą w parze z bogatym instrumentarium. Tu rozbudowane struktury utworów połączono z minimalizmem opartym o perkusję, bas, gitarę prowadzącą i wokal. Nie bez powodu wymieniłem bębny na pierwszym miejscu, gdyż w przypadku zespołu Tool mamy do czynienia niemal z jazzowym graniem eksplodującym feerią dźwięków, za którymi podąża jakościowy bas. Świetnie w to wszystko wkomponowuje się gitarzysta Adam Jones tworzący klimat tajemniczości, dystopii, dekadencji, a całość dopełnia oryginalny w barwie śpiew Keenana. Coś wspaniałego. Dziś do posłuchania wybrałem podwójną płytę winylową pt. „Undertow” w amerykańskim wydaniu z 2006 r., by zanurzyć się w muzyce grupy Tool niczym nurek głębinowy. Jest moc.