Ja "Strefę interesów" i "Anatomię upadku" mam jeszcze przed sobą, ale polecam Ci "Toniego Erdmanna", jeśli jeszcze nie widziałeś. Tam Sandra też pokazuje, co to jest genialne aktorstwo. Dla mnie to wręcz najbardziej pamiętna żeńska rola w ostatnich kilkunastu latach.
No właśnie, już po Oscarach, jak zwykle nic dla Scorsese - było to do przewidzenia, choć ja akurat o "Czasie krwawego księżyca" myślę dużo częściej niż o "Oppenheimerze". A muzyka Robertsona była moim zdaniem ciekawsza i lepiej współbrzmiała z obrazem.
Obejrzałem za to też "Biedne istoty". Wizualnie dopieszczony, to bez wątpienia. Ogląda się łatwo, tylko gdzieniegdzie opowieść nieco gubi wartki tok, ale szybko do niego wraca. W wielu miejscach jest zabawnie. Całość jest jednak mocno wykalkulowana pod dominujące tendencje i tezy, z kilkoma sloganami wplecionymi w usta bohaterek i bohaterów oraz ostatnim aktem, który ma subtelność kina socrealistycznego. To pierwszy film Lanthimosa, który obejrzałem, chcę jeszcze obejrzeć "Zabicie św. Jelenia", bo podobało mi się "Saltburn" - jeden z lepszych filmów rozrywkowych ostatnich miesięcy (z podobnym motywem i tym samym aktorem).