Przyczytałem historyjkę zakupowicza z usa.
No cóż, po prostu miał kase i kupował co popadło bo nie było tego co faktycznie chciał.
Ktoś inny by się bardziej zreflektował i powiedział "nie". Przyszedłem po coś innego. Nie ma? Trudno. Czekam.
Dobry sprzedawca był i tyle. Nie mam czego chcesz, ale mogę sprzedać Ci coś innego w zamiam. Bierzesz? No i łyknął.
Naprawdę nie wiem co za pretensje później wypisywał i po co. Nikt mu pistoletu do skroni nie przystawiał.
Czy mi go żal? Absolutnie nie. Że zachował się troche jak dziecko? Może nie dorósł do tej kasy co ma (albo miał i teraz obudził się z ręką w nocniku).