Cześć wszystkim!
Od dłuższego czasu chodzą mi po głowie przemyślenia na temat jednozegarkowej kolekcji. Aktualnie mam Tudora Black Bay 54. Jest to świetny zegarek, naprawdę go lubię, ale czuję, że to jeszcze nie ten ostateczny. Szukam czegoś, co sprawdzi się zarówno na co dzień, jak i przy bardziej eleganckim ubiorze - bez konieczności posiadania drugiego zegarka „pod koszulę”.
Zegarki, które mam aktualnie na oku:
1. Cartier Santos Medium - niesamowicie podoba mi się system zmiany pasków + możliwość dress up / dress down. Bransoleta + paski robią robotę.
2. Omega Speedmaster sandwich sapphire - ideał wizualnie, ale mam lekkie obawy co do rozmiaru na moim nadgarstku.
3. IWC Mark XX - tu kusi mnie obecność daty, której brakuje mi w dwóch poprzednich propozycjach.
4.Black Bay Pro - miałem w czerni. Gdyby nie sprzedał się w fajnej kasie, to bym go nie oddał. Był świetny, ale grubość czasem wizualnie przeszkadzała (zwłaszcza przy moim średnim nadgarstku). Noszenie ok, ale musiałem nim czasem potrząsnąć, żeby wrócił z "kostki" na nadgarstek
Dodam jeszcze, że Sinn 556 był dla mnie idealnym daily, ale w zestawieniu z koszulą już średnio grał - a nie chcę mieć dwóch zegarków. Przy Sinnie musiałbym dokupić coś bardziej „garniturowego”.
Pytania do was:
Gdybyście mieli wybrać jeden, jedyny zegarek to co by to było?
Czy ktoś z Was miał podobne dylematy między wyżej wymienionymi zegarkami?
Jakie są Wasze doświadczenia z tymi modelami? Szczególnie pod kątem uniwersalności?
Dzięki za wszelkie opinie i chętnie podyskutuję!
Wrzucam poniżej zdjęcia zegarków w celu zobrazowania jak poszczególne zegarki wyglądały na moim nadgarstku, oraz te które już miałem okazję przymierzyć (Omega Moonphase, Tudor BB Pro i kilka innych z mojej kolekcji).
Nadgarstek 17,5cm.