A to mój chrono. Jak widać troche z innej bajki. Przepraszam za podłe zdjęcie, ale nie mam dobrego aparatu pod reką. Często o tym modelu się mówi, że upamięnia radziecko-japońskie negocjacje dot. Wysp Kurylskich. Tymczasem do takich rozmów wogóle nie doszło, acz wiele się po nich spodziewano - kończący swój żywot ZSRR liczył na japońską pomoc ekonomiczną. Tak więc upamietnia, ale jedynie kutuazyjną wizytę Gorbaczowa (już prezydenta ZSRR) w Japonii i tyle. Drugą ciekawostką jest, że ten model został wyprodukowany w limitowanej ilości 10 000 egzemplarzy. Mój ma numer... 11 256!!! Tak więc limit limitem, ale tłuczono ponadnormatywne egzemplarze dopóki starczało podzespołów. Dla mojego zabrakło dedykowanych wskazówek. W oryginale miał wskazówki od lotniczego chronografa - pasujące jak pięść do nosa czarnozielone semafory. Oczywiście wymieniłem je na coś delikatniejszego.