Koledzy, czy w jakiś sposób badacie egzemplarze które kupujecie i stawiacie na półki co kolekcji? Czy może wybieracie okazy z późniejszej produkcji, gdy nie używano już radu?
Chętnie dorzuciłbym sobie do zbiorów kilka lotniczych i czołgowych, ale kwestia bezpieczeństwa mnie frapuje, tym bardziej, że mam małe dzieciaki w domu 😅
Chodzi mi o tego typu historie i opowieści, których garść można znaleźć w necie:
" Fragment tablicy z licznikami z kokpitu starego radzieckiego samolotu przechwycili pogranicznicy na przejściu granicznym w Dorohusku.
Część samolotu wydzielającą radioaktywne promieniowanie próbował przewieźć przez granicę do Polski 43-letni Ukrainiec. W chwili gdy podjeżdżał swoim volkswagenem golfem do stanowiska odprawy, rozległ się dźwięk bramki radiometrycznej, która wykryła podwyższone promieniowanie.
Funkcjonariusze Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej szczegółowo przeszukali samochód i znaleźli fragment kokpitu z radzieckiego samolotu. Kierowca tłumaczył, że przewóz tej części zlecił mu litewski kolekcjoner militariów.
Ukrainiec nie został wpuszczony do Polski. Funkcjonariusze NOSG przekazali sprawę służbom granicznym Ukrainy."
"W środę, 5 czerwca na przejściu granicznym w Korczowej, funkcjonariusze Straży Granicznej wykryli próbę wwiezienia do Polski przedmiotów emitujących promieniowanie jonizujące.
Stacjonarne urządzenie radiometryczne wykazało kilkukrotne przekroczenie dopuszczalnego tła promieniowania, którego źródło znajdowało się we wnętrzu wjeżdżającego do Polski ukraińskiego autokaru.
Funkcjonariusze SG dokonali dodatkowych pomiarów w wyniku, których ustalili, że promieniowanie pochodzi od dwóch zegarów lotniczych pomalowanych farba radową.
Zegary zostały prawdopodobnie wymontowane z samolotu lub śmigłowca. Jeden z zegarów przewożony był w luku bagażowym autokaru, a drugi w bagażu podręcznym jednego z podróżnych.
Do nietypowego towaru przyznał się 60-letni obywatel Ukrainy. Mężczyzna stwierdził, że nie wiedział, iż zegary emitują promieniowanie i zrzekł się przedmiotów na rzecz Skarbu Państwa.
Po konsultacji z Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych Państwowej Agencji Atomistyki w Warszawie przedmioty zabezpieczono. Zostaną one przekazane do Zakładu Utylizacji Odpadów Promieniotwórczych. "
"Znam dwa przypadki śmierci ludzi, którzy zawodowo musieli mieć do czynienia z takimi przyrządami pokładowymi. Jeden z nich wręcz maniakalnie lubił się bawić i trzymać w dłoniach cyferblaty spisanych ze stanu przyrządów. Zjadł go rak kości (zapoczątkowany od dłoni) i białaczka. Drugi zmarł w podobny sposób. Jeden był z Zarządu Głównego Aeroklubu, drugi z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych. Z oboma miejscami byłem związany. Dopiero po śmierci obu tych ludzi obie instytucje oprzytomniały i wprowadziły jakieś sensowne procedury składowania złomowanych przyrządów. "
To wpisy z pewnego forum z roku 2016, wydarzenia miały miejsce kilka lat wcześniej, jednak tak czy inaczej, dają trochę do myślenia. Również ktoś napisał kilka stron wcześniej, że daje zegarmistrzowi do serwisu i niech on się martwi o bezpieczeństwo. No, tak średnio odpowiedzialnie powiedziałbym Należałoby chyba uczciwie poinformować o pewnej dozie promieniowania, która może być obecna choćby w kurzu pod szkłem.
Jak zapatrujecie się na tę kwestię bezpieczeństwa przy takich eksponatach?