Trochę taka zawiść narodowa, bo Czechom się udało :-), a nasza motoryzacja to import i to głównie samochodów używanych.Dygresja: mam ogromny szacunek dla vw za realizowaną strategię prowadzenia marek narodowych, choć niekoniecznie muszę korzystać. Za dzisiejszą Rzepą: w Polsce na 1 nowy rejestrowany przypada 6 używek ( z przewagą 10 lat plus)- w Europie stosunek ten wynosi 1:2-3.Jaki rynek jest każdy widzi...wolny :-), więc niech każdy jeździ tym, czym lubi. Jest tylko wg mnie jeden warunek-bezpieczeństwo, a tutaj niestety nie jest najlepiej, bo działa kolejna nasza stereotypowa cecha narodowa-postaw się, a zastaw się. Czyli wydają 100% zasobów na auto, a jeżdżą na łysych kapciach, z rozbitym zawieszeniem i ich to wali, że mogą komuś krzywdę zrobić. Oczywiście nie można generalizować. Zdarzają się wyjątki. Trochę ze zdziwieniem obserwuję ten topik, bo o ile w zegarkach panuje tolerancja: szanujemy wybory (i możliwosci kolegów)począwszy od vintage, poprzez rosyjskie, chińskie, japońskie po manufactury szwajcarskie, a przy samochodach taka gorąca dyskusja, która nota bene pozostanie akademicka, bo każdy z nas ma inne preferencje, temperament i osobowość, a także możliwości.