Myślę, że nie do końca się rozumiemy. Anegdota, kiedyś moja młodsza siostra wiele lat temu chodząc z mamą po galerii mówiła, że podoba jej się to, podoba jej się tamto, a to też fajne. Później miała to pod choinką. Jej pierwsze słowa po rozpakowaniu? To że coś mi się Mamo podoba, nie znaczy, że chce to mieć, i tak samo jest ze skipperem. Stalowy zegarek za 30k to absurd, tak znam jego cenę na chrono również, ten zegarek nie powinien więcej kosztować niż 5k. Wolałbym trzymać przez 6 lat w obligacjach 30k niż na ręce. Więc dla mnie sytuacja jest z goła inna.
Czy są zatem w waszej ocenie jakieś zegarki carbonowe, plastikowe, tytanowe w takim budżecie jeszcze warte rozważenia?