-
Liczba zawartości
1110 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
O mnie
Minerva Pythagore Grande (PII), zegarek z klubową historią - jestem w Klubie jego trzecim
właścicielem, z tym że jest u mnie już najdłużej i na pewno na długo zostanie. Chciałoby się
powiedzieć "na zawsze", ale unikam takich kategorycznych deklaracji, bo los je nader chętnie
weryfikuje czasami. Fotka od d... strony jest zrobiona przez Piotra, dzięki którego
to staraniom trafiła do Klubu - ale przedstawia mój zegarek.
I mimo że ten konkretny egzemplarz jest w Klubie akurat dłużej ode mnie, i pierwszym
zegarkiem tej marki pokazanym na forum w ogóle, to mogę dumnie przyznać się do
wprowadzenia do Klubu co najmniej dwóch kolejnych...
Edycja limitowana Julius Bergter to dla mnie Union nad Uniony, z pięknym werkiem w stylu
Glashuette z ręcznym naciągiem. Kaliber 30. Niestety tak jak i Minerva, należy już do minionej
epoki. Tym bardziej się cieszę, że go mam w swojej skromnej kolekcji.
Union Glashütte Fliegerautomatik, jeden z ostatnich egzemplarzy z własnym mechanizmem.
Jak sama nazwa wskazuje - automat. Kaliber 26.
Stowa Digital (tzw. "gazomierz") z jumping hour. NOS. Kupiony pod wpływem impulsu na szalonej
aukcji z eBay. Na moim nadgarstku raczej nie gości - wciąż czeka na jakiś przegląd i smarowanie.
(po ponad 30 latach na pewno mu się przydadzą).
Stowa Marine Original - to pierwszy zegarek kupiony pod wpływem tego forum. Nie ostatni...
Gwoli scisłości - pierwszy zamówiony, bo czekalem na niego ze 4 miesiące i przez ten czas zdążyło
się pojawić kilka innych.
A to mój pierwszy w życiu zegarek.
To z kolei dwa Zenki z logo Klubu. Efekt podłączenia się do inicjatywy klubowych kolegów. Ówczesny
mój entuzjazm neofity zaowocował tym, że zrobiłem projekt tarcz, napisałem (i narysowałem) certyfikaty,
no i sam wziąłem dwa na pamiątkę - z najniższymi możliwymi numerami (3 i 4, bo "jedynkę" zlicytowaliśmy
na cel charytatywny, a "dwójkę" ma Władek).
Kwarc z Kubicą. Fala szaleństwa związanego z F1 i mnie nie ominęła - dzisiaj już bardziej tylko
ciekawostka - gadżet.
Kupiona z miłości do Minervy - Pythagore I, czyli zwykła mała Pythagore - bardzo klasyczna, ale z tego
powodu niestety trochę mała jak na dzisiejsze standardy - 34mm średnicy. Dzisiaj nosi ją żona klubowicza
- na kobiecym nadgarstku leży w sam raz.
Stalowy Jaeger LeCoultre vintage, dzisiaj też już w rękach jednego z naszych klubowych kolegów
(zdjęcie jego autorstwa, jakoś nigdy mu nie pstryknąłem dobrej fotki). Tak naprawdę nieodżałowany,
bo ciągle nie mogę upolować swojego "dziadunia", a 50 letni klasyk to jedno z moich marzeń, chociaż
zdecydowanie wolałbym złoty (nowego złotego zegarka jakoś sobie wyobrazić nie potrafię...)
Stowa Antea Creme - kolejna Stowa, którą kiedyś miałem. Teraz cieszy się nią (mam nadzieję, że
wciąż i niezmiennie) inny klubowicz. Sympatia do tej marki to oczywisty wpływ forum, ale zamiłowanie
do "manufakturowości" także - dlatego jeśli kiedyś zechcę wrócić do tego bauhausowskiego designu, to
nastepcą tej Antei będzie Nomos Tangomat.