Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

bchrubas

Nowy Użytkownik
  • Liczba zawartości

    46
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

10 Początkujący

Ostatnie wizyty

252 wyświetleń profilu
  1. bchrubas

    Wybór pióra.

    Nakaya Portable Cigar
  2. bchrubas

    Wybór pióra.

    No to może i ja pokażę co mam. Jedyne pióro jakiego używam od czasu gdy starego Parkera córka mi zamordowała 2 lata temu. 😑 Ciężko zrobić zdjęcia bo z zewnątrz robi wszystko żeby nie było go widać.
  3. Zestaw taki jak na zdjęciu. Cena zapewne zakłada ze to "replika"? Trudno powiedzieć. Biorąc pod uwagę solidność wykonania i dokładność chodu cenę uznaje za umiarkowaną
  4. Przy przeszklonych deklach powierzchnia styku jednak się już mocno zmniejsza. Uszy i skraje koperty i tak maja styk ze skórą więc się zastanawiam na ile to byłby problem. Co innego przy pełnych deklach czy też jak napisał :Kwiatek przy branzoletach. U mnie koszt zakupu 278$ z wliczoną przesyłką.
  5. Dlaczego dekiel z brązu jest bez sensu? Ten sam materiał, jedyne co mi przychodzi do głowy to problemy z ew. obróbką ale przecież ten stop nie sprawia raczej problemów.
  6. Kolejny zakup do którego inspiracją była wiadomość na tym forum. Czasami pojedyncza wiadomość z jednym linkiem/zdjęciem potrafi zmienić czyjeś życie 😉 Od pewnego czasu „chodziły za mną” zegarki z kopertami z brązu. Mają wg mnie swój unikalny charakter a pojawiająca się z czasem patyna dodaje im jeszcze większego uroku. Pociągały mnie „divery” np. Helson Shark Diver czy Boldr Odyssey, które sprawiają wrażenie połączenia nowoczesności z takim lekko steampunkowym zacięciem. Strasznie wręcz spodobał mi się Panerai Submersible Bronzo (zresztą styl zegarków Panerai od dłuższego czasu przyciągał moje oko) ale to niestety półka cenowa całkowicie dla mnie nieosiągalna, są w życiu rzeczy mimo wszystko ważniejsze. Usprawiedliwiam się również tym że Submersible mimo wszystko ma trochę dużo (jak dla mnie) ozdób – no cóż czymś trzeba się pocieszać. 🙂 No i tutaj pojawiła się drobna podpowiedź: zegarek chińskiego (straszne!) producenta: San Martin, model SN0048Q2. Nie oszukujmy się. Ten model to „bezczelna” kopia stylistyczna Panerai, taki Luminor Marina w brązie. Co ciekawe dla innych modeli swoich zegarków producent używa czasem w nazwie magicznego słowa: replika, ale dla tego modelu nie. Trudno powiedzieć jak do tego podejść: inspiracja, replika, podróbka (IMO raczej nie)? Można zamówić wersję bez napisów na tarczy a nawet tzw. „custom logo” ale dla mnie nazwa „San Martin” to przede wszystkim morze Karaibskie i wyspy z białym piaskiem więc jest OK. Moje skojarzenia + koperta z brązu + wypukłe szkło + zielona kanapkowa tarcza = stary sprzęt nurkowy, np. taki: To tyle luźnych dywagacji, czas na dane techniczne od producenta: mechanizm – Seagull 3600 Incabloc naciąg ręczny rezerwa chodu – 53h (producent nie podaje ale w internecie takie dane znalazłem) koperta – brąz CuSn8 średnica – 44mm grubość – 15.5mm lug to lug – 54mm uszy – 24mm WR – 150m szkło szafirowe z AR tarcza – kanapkowa z arabskimi indeksami wskazówki z luminescencją waga ok. 135g Zakup na eBay, trzy tygodnie oczekiwania i przesyłka z Chin której udało się przemknąć pomiędzy sidłami opłat celnych 😁 ląduje na stole. Zegarek zapakowany w plastikowym pudełku po którym widać że to nic specjalnego ale dobrze zabezpieczony przez grubą warstwę gąbki i dodatkowe wkładki. W pudełku oprócz zegarka z metką na brązowym pasku znalazły się również: karta gwarancyjna, instrukcja i dwa śrubokręty do zmiany paska. Pasek ze skóry bydlęcej, licowany i przeszyty kremową nitką. Masywne zapięcie wykonane również z brązu. Wszystko współgrające ze sobą kolorystycznie. W mojej wersji zegarek ma ciemnozieloną matową tarczę, której kolor bardzo ładnie współgra z brązową kopertą, złotymi wskazówkami i kolorem masy luminescencyjnej. Indeksy odsłaniają niższą warstwę tarczy, również luminescencyjną. Wskazówki godzinowa i minutowa są proste, wypolerowane na wysoki połysk. Na godzinie dziewiątej znajduje się mała wskazówka sekundowa również z lumą. Nazwa producenta San Martin pod godziną 12 a przy godzinie 3 kolejne nawiązanie do włoskiego producenta, napis Flottiglia XaMAS. Wszystko dopasowane, sprawiające dobre wrażenie. Nadruki czytelne, bez widocznych uchybień które sugerowałyby „chińską tandetę” J Mocno wypukłe szkło (podobno szafirowe), którego zakrzywienia na krawędziach na pewno utrudniają zrobienie porządnego zdjęcia ale w niczym nie utrudniają odczytania godziny. Ponownie, dzięki temu wypukłemu szkłu otoczonemu brązową kopertą, budzą się skojarzenia ze starym hełmem nurkowym albo bulajem Nautilusa Koperta brązowa, niepolerowana ani też nie zabezpieczona żadną warstwą ochronną. Dzięki temu już chwilę po wyjęciu z pudełka zegarek zaczął łapać odciski palców i coraz bardziej matowieć. Dla mnie to żaden problem wręcz przeciwnie, liczę na to że pojawi się na nim patyna, która doda jeszcze trochę charakteru. Uszy koperty bardzo lekko wygięte w dół ale wystarczająco aby przy moim „średnim” 18.5 centymetrowym nadgarstku zegarek ułożył się komfortowo i nie sprawiał wrażenia zbyt dużego. Rozmiar z uszami to 54mm z kolei szerokość razem z mechanizmem zabezpieczającym koronkę to 52mm, rozmiar i proporcje są zachowane, nic nie odstaje i wszystko sprawia solidne wrażenie. Na kopercie znalazłem dwie nieduże rysy: jedna między uszami a druga na uchu od spodu, tak więc kontrola jakości nie jest zbyt dokładna albo tez nie traktuje takich defektów jako dyskwalifikujących. Z jednej strony rysy są w trakcie normalnego użytkowania niezauważalne ale z drugiej strony w nowym zegarku nikt nie chce ich spotykać. Koronka zabezpieczona mechanizmem dociskającym (skąd znanym to chyba nie trzeba nikomu mówić). Tutaj również wszystko dobrze spasowane, bez luzów. Docisk działa w miarę lekko, nie musimy się tutaj ani siłować ani tez nie ma raczej ryzyka przypadkowego odciągnięcia blokady koronki. Do minusów trzeba zaliczyć ostro zakończone krawędzie dźwigni, zabrakło tutaj lekkiego zfazowania krawędzi ale z drugiej strony zakładam że po pewnym czasie materiał może się lekko wytrzeć pod wpływem dotyku. Tylko czy mechanizm tyle przeżyje? Od spodu mamy przeszklony, zakręcany dekiel odsłaniający serce zegarka: ręcznie nakręcany mechanizm Seagull 3600 czyli odpowiednik Unitasa 6497. Przy okazji dekla pojawia się kolejny zgrzyt stylistyczny – dekiel jest stalowy a nie wykonany z brązu. Moim zdaniem lepiej tutaj wyglądałby ten sam materiał co koperta. Tak czy inaczej przez przeszklenie możemy oglądać mechanizm ozdobiony pasami genewskimi i anodowanymi lub lakierowanymi na niebiesko śrubami. Zewnętrzne koła zębate ze szlifem słonecznym, dodają jeszcze troszkę uroku. Ogólne wrażenia wizualne są pozytywne, zdobienia nie są nachalne ale widoczne, sam mechanizm należy do prostych i nieudziwnionych. Pozostaje się tylko zastanowić czy wersja 3600K czyli „skeleton” wyglądałby tu lepiej czy nie. Odwieczne pytanie większości – jak to jest z tą „chińszczyzną”? Sam mechanizm ma dosyć dobre opinie, pojawiają się zastrzeżenia co do kontroli jakości i czasami zarzuty co do braku np. smarowania fabrycznych mechanizmów. Jak to wygląda w zegarkach San Martin trudno powiedzieć, czy producent smaruje i reguluje mechanizmy w trakcie montażu okaże się gdy zegarek wyląduje u zegarmistrza. Wg producenta rezerwa chodu mechanizmu to 53 godzin. Z pierwszych testów wyszło że wynik ten osiągany jest bez problemu a nawet zastanawiam się czy czegoś nie pokręciłem. Pełen naciąg wystarczył na ponad 55h chodu. Miłym zaskoczeniem okazała się dokładność chodu zegarka wyciągniętego z pudełka. Jako odniesienie wykorzystałem swojego Oceanusa synchronizowanego radiowo. Po trzech dniach noszenia okazało się że Seagull nadrobił około 4-5 sekund co daje bardzo przyzwoity moim zdaniem wynik trochę ponad +1 sekundy na dobę. Ewentualne zmiany odchyłki dokładności w zależności od pozycji zegarka to już nie moje pole zainteresowań, wystarczy mi że przy codziennym noszeniu nie należy obawiać się spóźnienia do pracy Mechanizm nie ma stop sekundy a więc ustawianie przez purystów dokładnej co do sekundy godziny będzie trochę utrudnione ale biorąc pod uwagę wcześniejsze wyniki pomiarów sądzę że nie ma się czego przyczepić. Na temat wodoszczelności się nie wypowiem bo skórzany pasek skutecznie zniechęca do zbytniego eksperymentowania z wodą. Producent podaje 150m a więc teoretycznie można go trochę zmoczyć ale o nurkowaniu możemy zapomnieć. Nie sądzę aby poziom uszczelnień nawet przy zaciskanej koronce był wystarczający. Z drugiej strony przeżył już jedną letnią ulewę i nic w środku nie zaparowało więc nie jest źle. No i jeszcze luma - ładna, jasna ale nie świeci nadzwyczaj długo. Na noc chyba wystarczy. Podsumowując. Zegarek nie należy do najtańszych, cena od 250$ do ponad 300$, na szczęście w moim przypadku bez cła. Ogólne wrażenia mam pozytywne, z pełną świadomością wybrałem stylistyczną „replikę” Paneraia której minimalistyczne wzornictwo i czytelność po prostu mi odpowiada. Połączenie brązu w kopercie i czytelnej zielonej tarczy są moim zdaniem silną strona tego zegarka. Na chwile obecną wydaje się że samemu mechanizmowi nie można nic zarzucić, wykonanie całego zegarka również nie pozwala na postawienie jakichś większych zarzutów co do jakości. Co będzie dalej to się okaże. Czy wytrzyma tylko do końca ”gwarancji” czy tez posłuży paręnaście (parędziesiąt) lat? Jak się zestarzeje? Zobaczymy. PLUSY - dokładność chodu - czytelność tarczy - ogólna jakość wykonania MINUSY - replika stylistyczna co będzie pewnie sporo osób urażać - dekiel stalowy a nie brąz - brak stop sekundy - chińczyk
  7. bchrubas

    Renowacje tarcz - przed i po.

    O kurcze, piękna jest ja paręnaście lat temu właśnie taką zniszczyłem renowacją. No może na mojej było więcej zanieczyszczeń. Potem przez kolejne dwa lata szukałem tego typu tarczy na podmianę
  8. Ciekawe, zrobiłem pomiar mojego Zeppelina LZ-129 na Miyocie 9100 i wyszło mi że cykał przez 1 dzień 21 godzin 12 minut i 24 sekundy Ponad 45 godzin co teoretycznie spełnia zadeklarowaną rezerwę chodu "więcej niż 40h" ale jednocześnie bardzo miło mnie zaskoczyło
  9. Ja sobie turystycznie jeżdżę Authorem Reflexem a do pociągu podjeżdżam jakimś kompletnym no-name Dwa tygodnie temu mała gałązka międy szprychami zmusiła mnie do krótkiego acz efektownego lotu przez kierownicę i lądowania (bez telemarku) na przedramionach Straty mało bolesne: zdarte łokcie, przedramiona i kolana Strata bolesna: porysowany bezel i lekko antyrefleks na moim Oceanusie
  10. Bardzo fajne klamry, szczególnie te z wkomponowanymi monetami/medalami ale chyba są zbyt duże. Takie mam wrażenie Swoją drogą można ew. skłdać zamówienie na paski ? Co trzeba podać oprócz szerokości przy uszach?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.