Haha też mnie to intrygowało.
Nie bardzo wiem, co odważnego jest w tych tezach. Temat perfumowych klonów w różnych zakątkach internetu był już wałkowany do bólu i jestem pewny, że masz tego świadomość.
I oczywiście wiem, czym się różnią podróbki od klonów. Tzw. inspiracja to już natomiast dość śliski temat. Niszowe marki też potrafią bezwstydnie rżnąć, ale często niektórzy nazywają to inspiracjami. Pytanie, gdzie jest granica między jednym a drugim. Taki Orion Tiziany Terenzi jest dla mnie ewidentną inspiracją (Aventus), bo klimat jest bardzo podobny, ale nuty są inne, czuć różnicę i zostało to zrobione z zamysłem. Nie wiem, jak ma się już na przykład nishane'owski Hacivat do Avika, bo nigdy nie sprawdzałem. Z opinii wnioskuję natomiast, że dużo bliżej mu jednak do klona.
Czy tysiące osób kupują klony nieświadomie? Ok, zgodzę się. W sumie sam to napisałem przecież.
Czy kupują, bo cena jest dobra? Tak, napisałem przecież, że cena odgrywa tu sporą rolę.
Nie wszystkie araby coś naśladują? Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że większość nie naśladuje. To oczywiście tzw. oczywista oczywistość, sam mam takie, Loco ma takich mnóstwo.
Ale - o dziwo - najgłośniejsze są te, które jednak to robią. Przypadek?
Nie wszystkie araby są tanie? Oczywiście, że nie wszystkie. Hawas akurat jest.
I opinie opiniami, ale Twoim skromnym zdaniem fakty są jak powyżej? Sorry, nie mogę się tu nie uśmiechnąć.
Co do chińskich podróbek rolków... Co uznajemy za takowe? Te z napisem Rolex lub - na życzenie - bez napisu - jasna sprawa. A czym jest dla Ciebie taki Sub wypuszczony przez Pagani Design? Pytam serio, bo nie wiem, jakimi kategoriami tu operujemy. To jest wg Ciebie "ciekawa kopia" (what the hell?) wyróżniająca się świetnym stosunkiem ceny do jakości czy podróbka?
Żebyśmy się źle nie zrozumieli, nie potępiam, nie oceniam, nie zaglądam nikomu do szafy i nie domagam się tłumaczeń, jak zdajesz się sugerować. Kompletnie mnie nie interesują klony, które ktoś ma na półce. Ale dla mnie perfumy są akurat pewną formą sztuki i szanuję oryginalność, zamysł, pracę włożoną w opracowanie danego zapachu. Rżnięcie i czerpanie zysków z czyjejś pracy jest etycznie wątpliwe, tak jak kopiowanie zegarków. Wszystko jest oczywiście dla ludzi. Jedni nie wiedzą, inni się nie przejmują, innych nie interesuje, jeszcze inni trochę się gotują.
A chodziło mi bardziej o samą dyskusję (po to jest forum, czyż nie?) na ten temat. Gdybyś napisał, że taki Asad jest świetnym zapachem i kropka, nawet bym się nie zająknął. Ale jeśli piszesz, że świadomie kupując klony nie należy nadmiernie filozofować, to ja chętnie jednak pofilozofuję. Choćby dla sportu.
Czy sam mam klony na półce? Nie liczę, ale myślę, że na jakieś 80 flaszek i tyle samo odlewek około 5 bym znalazł. Czy mam świadomość ich klonowatości za każdym razem, gdy ich używam? Owszem, mam. I z lekka mnie to swędzi. Czemu je mam zatem? Nie wiem. Montblancowski Explorer trzyma się na mnie dłużej niż Aventus i tyle. Tani jest. Supertani. Czy gdyby Aventus miał na mnie naprawdę dobre parametry, to bym go kupił zamiast M.E.? Tak, choć nie jestem jakimś wielbicielem, mimo że coś mnie do tego zapachu ciągnie co jakiś czas. Natomiast mam wrażenie, że znika ze mnie po 5 minutach, niezależnie od batcha (a sprawdzam już od kilku lat). Ale przy tym Montblanc zawsze, ZAWSZE, mam stuprocentową świadomość, że mam na sobie klona.
Zielonego Suba od Paganiego też mam. I jest to moja absolutnie obrzydliwa guilty pleasure. Też, zupełnie jak Ty, nigdy nie łasiłem się na R. Chciałem po prostu mieć zielony zegarek. Mogłem znaleźć inny, oryginalny, pewnie? Ale ten to petarda, która na dodatek kosztowała mnie okrągłe 0 zł. Czy mnie swędzi na ręce? Tak. Czy mnie cieszy? Tak, bo to obiektywnie bardzo dobrze zrobiony zegarek. Czy dokładam sobie centrymetrów, licząc, że ktoś z daleka weźmie to za R? Dżizas, absolutnie nie! Z miejsca odpowiem na zagajenie, że to zrzynka. I zrobię to z niekłamanym wstydem. Ale dalej będę nosił. Bo jest zielony, wygodny, świetnie zrobiony i choćby przez sekundę nie muszę się martwić o jego stan.