Może ich ktoś utrzymuje lub po prostu posiadają dochód z nielegalne źródła. To są jedynie domniemania, że żyją z socjalu.
Zapomniałeś o koszcie najmu. Jaka jest alternatywa dla kogoś, kto mieszka z rodzicami? Załóżmy już, że odpadają koszty dojazdu do pracy i zostaje tylko najem. Minimalna pensja to niewiele ponad 3 000 zł na rękę, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi koszt najmu mieszkania. Dodaj do tego, że wynajmujący żądają również kaucji, a często też przeprowadzając się trzeba kupić swoje urządzenia np. AGD. To nie problem "unikania" pracy, ale tego, w jakiej rzeczywistości społeczno-gospodarczej żyjemy. To nie lata 70. w USA, kiedy przeciętny robotnik w fabryce gwoździ był w stanie utrzymać niepracującą żonę i gromadkę dzieci. Nawet Al Bundy - w czasach kiedy emitowali serial był uważany za odpowiednika współczesnego przegrywa - miał dom, samochód i z pracy sprzedawcy butów utrzymywał niepracującą żonę i dwójkę dzieci. No i psa. Dzisiaj sprzedawca butów może liczyć najwyżej na minimalną i różnić się od balkonu tym, że nie utrzyma kilku osób. O ile będzie w stanie i siebie utrzymać, jeśli nie ma np. domu czy mieszkania po rodzicach. Sytuacja, w której koszty najmu wynoszą prawie tyle, co minimalne wynagrodzenie, to patologia i to główny powód moim zdaniem.
Ponadto jak niektórzy już zauważyli. Przeceniasz social. Z samego socialu raczej trudno się utrzymać. Zazwyczaj i tak z socjalu korzystają najlepsi kombinatorzy i to jest jakaś tam forma "dodatkowego" źródła np. do jakiegoś nielegalnego.