Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Gość Marcin99

Motocykle

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Szymon.

F650cs to raczej damski motocykl albo dla mocno nieogarniętych początkujących motocyklistów. Nie ma co sie w to pakować. 50 koni to strasznie zamula w tym motocyklu. Ani to enduro ani to naked bike ani to turystyk. To jest taki suv motocyklowy czyli fajnie wygląda a nie jeździ. Silniczek bardzo słaby nawet dla początkującego. Jeśli BMW to GS 1200 ponieważ jest świetny do turystyki i na drogi bardzo złej jakości.

 

 

Super... a przeczytaleś kilka postów wcześniej? brak doświadczenia, 1,76 wzrostu, 80kg, budżet 11k PLN - świetne warunki zeby zaczynać od tak wysokiego i cieżkiego motocykla jak GS i zeby go kupić (Przy 1200GS-ie TDMka jest stosunkowo mała)

facepalm.gif

Edytowane przez Szymon_K

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

F650cs to raczej damski motocykl albo dla mocno nieogarniętych początkujących motocyklistów. Nie ma co sie w to pakować. 50 koni to strasznie zamula w tym motocyklu. Ani to enduro ani to naked bike ani to turystyk. To jest taki suv motocyklowy czyli fajnie wygląda a nie jeździ. Silniczek bardzo słaby nawet dla początkującego. Jeśli BMW to GS 1200 ponieważ jest świetny do turystyki i na drogi bardzo złej jakości.

No i o to właśnie chodzi,żeby był dla początkującego. Kolego jabol135 nie wiem czy miałeś lub masz do czynienia z motocyklami? Jeśli tak to wiesz jak szybko potrafi fantazja ponieść.A potem tragedia. Właśnie ma się nauczyć na maszynie (w teorii)za słabej dla niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No,i bardzo fajny motorek-przede wszystkim niższy,typowy city.Lżejszy,wiec szybciej się go nauczysz.Nie będzie pasił lub zaczniesz mięc parcie na coś potęzniejszego to tak jak napisał Pawwel-zmieniaj motory w miare umiejętności, eksperymentuj,aż trafisz na ten docelowy............. Zresztą z motorami to tak jak z zegarkami-ciągle chcesz popróbować czegoś innego.

zmienianie częste motocykli to tylko strata kasy. Najlepiej od razu kupić coś mocnego i sie przynajmniej tym pojeździ. Nikt nie każe nikomu odrazu na maxa odkręcać manetki. Miejskie motocykle to dla mnie naked bike a tego typu funduro to jest motocyklem do niczego, któtry fajnie wygląda. Mnie 10 lat temu też straszyli żebym nie kupował na pierwszy motocykl litrówki tylko coś mniejszego. Koleś w salonie nawet mi doradzał Honde NSR 125 cm co mnie rozbawiło. Odrazu kupiłem Yaamahe R1 i sie na niej tak naprawde uczyłem jeździć. Po roku jazdy już stawiałem ją na koło. I tak przez 10 lat jeździłem samymi litrami. Obecnie Honda CBR 1000 RR Sc57. Uważam że wszytko zalezy od oleju w głowie i oceny własnych możliwości. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam identyczne gabaryty (177 cm i 80 kg) i jeżdżę GS1200, ale nie polecam Ci go na pierwszy motocykl, abstrahując od ceny.

Spróbuj tego TDM, jak Ci się podoba, zrób z 20 tys. km i pomyślisz, czy nadal chcesz turystyczne enduro, czy sporta, choppera, crossa czy coś jeszcze.

Pierwszy motocykl to nigdy nie będzie docelowy, nawet jak wydasz 100 tys.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam że macie dużo racji. Bo mój gust motocyklowy jest mocno spatrzony, Ja kocham adrenaline na maxa i boje sie że sie kiedyś zabije na ścigaczu:) Jeździłem GS 1200 też jestem niski i jedynym problemem w tym motocyklu jest cofanie poprzez odpychanie sie nogami. Bo niestety Z GS nie dotykam całą stopą do ziemi przy wzroście 174. Ale jak sie już ruszy z miejsca takim motocyklem to w ogóle tej masy nie czuć i tak jak mówie odkrecać na maksa manetki nie trzeba. 

 

Idąc waszym tokiem myślenia to jak kogoś stać np na sportowe auto typu Porsche carera to nie powinien go kupować. Najpierw powinien sie nauczyć jeździć małym fiatem, i stopniowo kupować coraz to mocniejsze auta;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam że macie dużo racji. Bo mój gust motocyklowy jest mocno spatrzony, Ja kocham adrenaline na maxa i boje sie że sie kiedyś zabije na ścigaczu:) Jeździłem GS 1200 też jestem niski i jedynym problemem w tym motocyklu jest cofanie poprzez odpychanie sie nogami. Bo niestety Z GS nie dotykam całą stopą do ziemi przy wzroście 174. Ale jak sie już ruszy z miejsca takim motocyklem to w ogóle tej masy nie czuć i tak jak mówie odkrecać na maksa manetki nie trzeba. 

 

Idąc waszym tokiem myślenia to jak kogoś stać np na sportowe auto typu Porsche carera to nie powinien go kupować. Najpierw powinien sie nauczyć jeździć małym fiatem, i stopniowo kupować coraz to mocniejsze auta;)

Ale to wielka różnica jest-cztery czy dwa kółka.Jeżdzisz to wiesz. Przeleciałeś przez długość osobówki-od tyłu do przodu,bo Ci wyjechał z podporządkowanej-bo ja tak. Uderzyłeś w bok osobówki bo Ci wyjechał z podporządkowanej- bo ja tak. Na początek ma być maszyna ,która wydaje się za słaba i za lekka. Ma się nauczyć np. podnieść motor sam (bez niczyjej pomocy) leżący na ziemi. A wbrew pozorom to też jest sztuka. A po za tym jak napisał Tommaso-kto wie może pójdziesz w choppery?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Szymon.

Idąc waszym tokiem myślenia to jak kogoś stać np na sportowe auto typu Porsche carera to nie powinien go kupować. Najpierw powinien sie nauczyć jeździć małym fiatem, i stopniowo kupować coraz to mocniejsze auta;)

Trochę zły tok myślenia przy tym wniosku, bo jednak jazda samochodem a motocyklem to trochę inna rzecz. Samochodu nie podpierasz noogą jak sie zatrzymasz na swiatłach, nie musisz nim trzymać równowagi balansując ciałem, masz masę rzeczy typu wspomaganie kierownicy itd. Nie da się tego tak na pałe przełożyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę zły tok myślenia przy tym wniosku, bo jednak jazda samochodem a motocyklem to trochę inna rzecz. Samochodu nie podpierasz noogą jak sie zatrzymasz na swiatłach, nie musisz nim trzymać równowagi balansując ciałem, masz masę rzeczy typu wspomaganie kierownicy itd. Nie da się tego tak na pałe przełożyć.

Szymon -i bardzo dobrze,że o tym wiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem jak jedziesz sportowym samochodem spokojnie i powoli to nic sie nie stanie i nie ważne są umiejętności, ale jak jedziesz bokiem w zakręcie na granicy prędkości jaką sie da ten zakręt pokonać to wtedy liczą sie umiejętności. I tak samo jest z motocyklami że jak jedziesz powoli to jest ok a jak chcesz szaleć to musisz umieć jeździć. Druga sprawa jest taka że możesz sie zabić na skuterze który ma 50 cm pojemnośći jak nie masz rozumu i możesz sie zabić małym fiatem. Nie ważna jest moc tylko to co masz w głowie.

 

 Przeleciałeś przez długość osobówki-od tyłu do przodu,bo Ci wyjechał z podporządkowanej-bo ja tak. Uderzyłeś w bok osobówki bo Ci wyjechał z podporządkowanej- bo ja tak. Na początek ma być maszyna ,która wydaje się za słaba i za lekka. Ma się nauczyć np. podnieść motor sam (bez niczyjej pomocy) leżący na ziemi. A wbrew pozorom to też jest sztuka. A po za tym jak napisał Tommaso-kto wie może pójdziesz w choppery?

Tak przeleciałem odległość kilkunastu metrów. Przez dwa tygodnie bolały mnie wszystkie stawy i dzieki bogu założyłem kombinezon bo coś mi podpowiedziało zeby go ubrać, chodź to miała być tylko przejażdżka w koło osiedla. 

Co do podnoszenie motocykla mam fajny patent, który szczególnie jest przydatny przy ciężkich maszynach a mianowicie:

Jak motocyk leży to obracamy się do niego tyłem następnie pośladkami opieramy sie o siedzenie i jedną ręką blokujemy przedni hamulec. Następnie wypychamy obydwiema nogami motocykl. Jest to bardzo prosty sposób którym bez wysiłku nawet gold winga można postawić na dwa koła. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem jak jedziesz sportowym samochodem spokojnie i powoli to nic sie nie stanie i nie ważne są umiejętności, ale jak jedziesz bokiem w zakręcie na granicy prędkości jaką sie da ten zakręt pokonać to wtedy liczą sie umiejętności. I tak samo jest z motocyklami że jak jedziesz powoli to jest ok a jak chcesz szaleć to musisz umieć jeździć. Druga sprawa jest taka że możesz sie zabić na skuterze który ma 50 cm pojemnośći jak nie masz rozumu i możesz sie zabić małym fiatem. Nie ważna jest moc tylko to co masz w głowie.

 

Tak przeleciałem odległość kilkunastu metrów. Przez dwa tygodnie bolały mnie wszystkie stawy i dzieki bogu założyłem kombinezon bo coś mi podpowiedziało zeby go ubrać, chodź to miała być tylko przejażdżka w koło osiedla. 

Co do podnoszenie motocykla mam fajny patent, który szczególnie jest przydatny przy ciężkich maszynach a mianowicie:

Jak motocyk leży to obracamy się do niego tyłem następnie pośladkami opieramy sie o siedzenie i jedną ręką blokujemy przedni hamulec. Następnie wypychamy obydwiema nogami motocykl. Jest to bardzo prosty sposób którym bez wysiłku nawet gold winga można postawić na dwa koła. 

Dokładnie o taki patent stawiania motoru mi chodziło.Wielu jeżdzi, a jak co do czego to nie umie tego zrobić....No cóż i tak Szymon zrobi to co mu jego rozum i serce podpowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do motocykla na początek to ja uważam że rozsądnie jest kupić coś w stylu Suzuki GSF 600 Bandit. Klasyczny fajny naked bike. Silnik dość mocny ale bez żadnej wścieklizny, Motocykl jest w miare lekki. Siodło jest na wysokości chyba 790 mm jeśli dobrze pamietam. Wiec bez problemu można sie przy niższym wzrośćie podeprzeć nogami. Do tego na pewno łatwiej taki motocykl jest później odsprzedać niż BMW. Pojeździsz trochę takim motocyklem i będziesz wiedzieć czego chcesz dalej. W niektórych krajach na bandicie sie robi kurs na prawo jazdy. Motocykl naprawde przyjemny. Single BMW jakoś do mnie w ogóle nie przemawiają. W ogóle uważam że tylko japonia sie liczy jeśli chodzi o dobre motocykle :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Ja kocham adrenaline na maxa i boje sie że sie kiedyś zabije na ścigaczu:) "

 

To Ci usypiemy zgrabny kurchanik.

 

Gościu, od 10 lat jeździsz na litrze a jakoś tych 10 lat doświadczeń nie widzę w Twoich poradach ani w tym co piszesz. Takie pitolenie żywcem że scigacz.pl liter, adrenalina, gumaaaa!

Brakuje tylko "zabije mnie to co kocham" w sigu.

 

Nie znoszę takiego braku odpowiedzialności w doradzaniu pierwszego moto.

A ponad to ( o ironio) sam po długiej przerwie w jednośladach naście lat temu zacząłem od litra. Co prawda nie z powodu mocy tylko wymysłu że litr będzie mniej zajeżdżony niż 600. I na własnej skórze wiem jaki to był słaby edukacyjnie marny pomysł.

 

KJ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W stanach zjednoczonych to dzieciaki co mają po 16 lat jeżdżą litrami i stunt robią na nich. A w polsce to każdy gada że nawet 600-tka dla początkującego to zbyt wiele.

Ja to jestem pie*******ty na maxa jeśli chodzi o wariacką jazde na motocyklu. Ale jak ktoś ma olej w głowie to niech sobie kupuje na początek tak mocny motocykl jak mu sie tylko podoba. Jak ktoś jest mądry to i na Hayabusa 1300 sobie krzywdy nie zrobi jako na pierwszym motocyklu.

 

Mam kumpla który nigdy w życiu nie jeździł motocyklami jedynie kurs na Kat A zrobił na Suzuki GN250. No i dałem mu sie przejechać moją cbr 1000 tylko mu powiedziałem żeby obchodził sie ostrożnie z gazem. No i wsiadł przejechał sie na spokojnie i nic sie nie stało. Wiec nie rozumiem dlaczego odradzacie na początek kupować mocny motocykl??? Przecież nikt początkującemu nie każe odkręcać manetki pod czerwone pole. Przecież dajmy na to taka Honda CBR 1000 rr sie pewniej i lepiej prowadzi niż JAWA 350 albo MZ 250. Chodzi mi o łątwość w prowadzeniu w wolnej jeździe o skuteczność hamulców i o wywarzenie motocykla. No wiec skoro ktoś jest mądry i będzie sobie delikatnie jeździć to dlaczego miał by nie kupić sobie odrazu litra na początek???

 

 

Wszyscy motocykliście co jeżdżą już jakiś czas to straszą tych nowych tym jakie to mocne motocykle są cieżkie do opanowania. Pytam sie po co??? Czujecie sie przez to jacyś dowartościowani bardziej że wy to już macie umiejętnośći na mocny motocykl a ktoś początkujący by sobie z nim rady nie dał??? I później sobie taki początkujący wyobraża że jak sobie kupi mocny motocykl to nie będzie umiał ruszyć z miejsca bo ta moc go odrazu na plecy przeżuci. 

 

Moja dziewczyna co waży 45 kilo i ma 165 wzrostu jeździła samodzielnie po dużym parkingu moją CBR-ką nie mając nawet prawa jazdy i jakoś nic sie nie stało.

Wiec w ogóle nie rozumiem po co na początek kupować coś słabego i po pół roku sie już myśli o sprzedaży i kupnie czegoś innego bo mocy brakuje.

A prawda jest taka że najlepiej smakuje zakazany owoc. Najbardziej smakuje to że sie ma motocykl który ma taką rezerwe mocy że sie tego nie da wykorzystać. Bo nie oszukujmy sie ale w ruchu ulicznym to nawet valentino rossi by nie wycisnoł 100% z CBR ki bo nigdy nie wiadomo czy w zakręcie nie ma oleju czy piachu ale co innego na torze,

Edytowane przez jabol135

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W stanach zjednoczonych to dzieciaki co mają po 16 lat jeżdżą litrami i stunt robią na nich. A w polsce to każdy gada że nawet 600-tka dla początkującego to zbyt wiele.

Ja to jestem pie*******ty na maxa jeśli chodzi o wariacką jazde na motocyklu. Ale jak ktoś ma olej w głowie to niech sobie kupuje na początek tak mocny motocykl jak mu sie tylko podoba. Jak ktoś jest mądry to i na Hayabusa 1300 sobie krzywdy nie zrobi jako na pierwszym motocyklu.

 

Mam kumpla który nigdy w życiu nie jeździł motocyklami jedynie kurs na Kat A zrobił na Suzuki GN250. No i dałem mu sie przejechać moją cbr 1000 tylko mu powiedziałem żeby obchodził sie ostrożnie z gazem. No i wsiadł przejechał sie na spokojnie i nic sie nie stało. Wiec nie rozumiem dlaczego odradzacie na początek kupować mocny motocykl??? Przecież nikt początkującemu nie każe odkręcać manetki pod czerwone pole. Przecież dajmy na to taka Honda CBR 1000 rr sie pewniej i lepiej prowadzi niż JAWA 350 albo MZ 250. Chodzi mi o łątwość w prowadzeniu w wolnej jeździe o skuteczność hamulców i o wywarzenie motocykla. No wiec skoro ktoś jest mądry i będzie sobie delikatnie jeździć to dlaczego miał by nie kupić sobie odrazu litra na początek???

 

 

Wszyscy motocykliście co jeżdżą już jakiś czas to straszą tych nowych tym jakie to mocne motocykle są cieżkie do opanowania. Pytam sie po co??? Czujecie sie przez to jacyś dowartościowani bardziej że wy to już macie umiejętnośći na mocny motocykl a ktoś początkujący by sobie z nim rady nie dał??? I później sobie taki początkujący wyobraża że jak sobie kupi mocny motocykl to nie będzie umiał ruszyć z miejsca bo ta moc go odrazu na plecy przeżuci. 

 

Moja dziewczyna co waży 45 kilo i ma 165 wzrostu jeździła samodzielnie po dużym parkingu moją CBR-ką nie mając nawet prawa jazdy i jakoś nic sie nie stało.

Wiec w ogóle nie rozumiem po co na początek kupować coś słabego i po pół roku sie już myśli o sprzedaży i kupnie czegoś innego bo mocy brakuje.

A prawda jest taka że najlepiej smakuje zakazany owoc. Najbardziej smakuje to że sie ma motocykl który ma taką rezerwe mocy że sie tego nie da wykorzystać. Bo nie oszukujmy sie ale w ruchu ulicznym to nawet valentino rossi by nie wycisnoł 100% z CBR ki bo nigdy nie wiadomo czy w zakręcie nie ma oleju czy piachu ale co innego na torze,

Wszystko to kolega jest racja.Ty masz rację- jak się uczyć pływać to od razu na głębokiej wodzie,inni mówią powoli-czyli nauka z ratownikiem i na brodziku. W życiu jest różnie. Jak mówi pewne powiedzonko:gdy masz pecha i problemów kupe,możesz złamac rękę wycierając d.....          Mam nadzieję tylko,że Szymon podejdzie do tematu rozważnie i nie będzie miał pecha.Bo tak jak szczęsciu można pomóc tak samo pecha też można mieć na zamówienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Szymon.

Widzę, że niezła dyskusja się rozwineła z mojego powodu.

 

Plan na razie mam taki: Idę oglądac zarówno TDM jak i BMW które pokazałem. Przymierzę się do obu, przejadę się obydwoma, zobaczę czy któryś nie zapala mi ostrzegawczej lampki w głowie. Podejrzewam, że spróbuje się umówic na jeszcze kilka oględzin innych motocykli o lakko zróżnicowanej masie, wysokości i mocy. Prześpie się potem z problemem i dokonam wyboru. Jedno jest pewne, jeżeli chcę jeździć, to jakiegoś wyboru dokonać będę musiał. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak to się nie da?

W ruchu ulicznym odejście na pierwszym do czerwonego to poważny aspekt bezpieczeństwa - zostawia samochody daleko z tyłu. Nie mówiąc już o tym ze bez tych kilkudziesięciu kucy dodanych do osiąganych przez 600tki 140 nie da się w Wawie na zwykłej dwupasmówce (nie mówię o wchodzących w miasto autostradach) puknąć 2 z przodu na blacie pomiędzy światłami jadąc czy wracając z roboty. Mnie to osobiście frustruje i nie pozwala na pełną satysfakcję z życia. Kiedyś na gierkówce na kwackerze to mnie 2 razy samochód zawstydził, no nie pociągnął mi sprzęt z 200 do 260 jak powinien i zostałem z tyłu. Do dziś mi wstyd. Więc nie mów mi że w litrowych sportach jest rezerwa mocy na ulicy, no bo nie ma, te +20 kucy robi różnicę od 200 w górę.

I po to je mam.

 

O składaniu się w ruchu ulicznym też bajki opowiadasz. Problemem jest najczęściej brudna jezdnia która nie trzyma oraz kłopot z dogrzaniem przodu który trzeba cisnąc na każdym hamowaniu żeby złapał temperaturę a potem też trzeba cisnąć żeby nie stygł. Dlatego uślizg tyłu na ulicy (jako przykład na nadmiar mocy) np. na wyjściu ze złożenia jest do zrobienia zwykle jednym ruchem ręki (drugim ruchem zmieniamy majtasy na świeże) gdzie na torze, ba, nawet na tym zapyziałym Ułężu opona klei zawsze (no dobra, moja klei, ja mam torowe). i to są prawdziwe przyczyny ograniczenia w jeździe po zakrętach a nie strachy o oleju czy piasku oraz mchu i paproci (jak bajki to po całości).

Problem oleju na winklu jest teoretyczny, ponieważ gdyż jeżeli wystąpi to często trudno go zauważyć (wystarczy plama wielkości kilku cm a już lecisz na pysk nawet jeśli byłeś złożony tylko kilka stopni, bo olej jak sama nazwa wskazuje zapewnia 0,0 trzymania bocznego, to naprawdę migiem idzie, nie trzeba całego obwodu opony usmarować.

Nie mówmy o % Rossiego, na gościa i jemu podobnych nie ma skali.

Mówmy o zwykłych ludziach, którzy mają zwykłe potrzeby jak kontrola uślizgu tyłu na wyjściu, czy kontrola hamowania przodem na białych pasach w deszczowy dzień w trybie awaryjnym.

Na ile % się oceniasz w tej skali codziennych potrzeb zwykłego motocyklisty?

 

Pomówmy tez o odróżnianiu sportów od siebie - jeżdżenie cebrą, najłagodniejszym i najłatwiejszym z litrowych sportów od zawsze - czyli od 929 a od wersji z HESD będącym rowerem z silnikiem (przy którym łatwe do kontroli R1 zdaje się potworem z Mordoru) a walenie się w ósemce każdego moto z klasycznym amorem skrętu czy chociażby odkręcanie manetki na zdziczonym gixie z pierwszych lat czy zupełnie okurwiałej dziesiątce.

Czy zauważasz jakieś różnice w trudności ogarnięcia tych motocykli, szczególnie początkującemu?

Gdzie między raptem 1000 a 2000 obrotów biegu jałowego różnica po puszczeniu sprzęgła jest jak zadławienie do pójścia na gumę ze stojaka?

Pomówmy o różnicy w marginesie operowania manetką na litrze i np. F650 w przypadku problemów w środku zakrętu - przeszkoda, uślizg tyłu, różnicy w efektach panicznego zamknięcia gazu w złożeniu przy tych 2 motocyklach.

Pomówmy o podatności na highside w przypadku złego zbicia biegów w zależności od mocy w różnych motocyklach.

O podatności na panic braking zacisków RR-a a np. cebuli 500.

Pomówmy o tych drobnych różnicach które dzielą chwila strachu na 500tce od śmierci z nieopanowania moto na litrze.

Pomówmy w końcu o fundamentalnej różnicy - ilości uwagi którą musimy poświęcać litrowi a uwagi którą jednocześnie musimy poświęcać ruchowi ulicznemu.

Oraz o drugiej prawdzie równie prostej i szybkiej. Litry wymyślono po to żeby ich używać. Dla czystej, absolutnej, nie mającej równych radochy z nawinięcia rolgazu, dla możliwości pojechania szybko kiedy tylko się da. Po to są. Nie dla elastyczności silnika, nie na dni na torze, nie do lansu cyferkami albo podziwiania lakieru. I dlatego prowokują do nawinięcia już kształtem breloczka. I nie znam nikogo kogo by nie sprowokowały szybciej niż mu się wydaje ani nikogo kogo by nie sprowokowały od czasu do czasu.

Nikogo.

 

Ale nawet w przypadku bezmózgiego ataku prędkości inne są okoliczności i szanse nowicjusza a inne człowieka z doświadczeniem. Jest na to dowód w postaci przerażająco smutnej statystyki.

 

 

KJ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co....

Niedawno naszła mnie szalona myśl, że sobie kupię motocykl...

Najpierw myślałem o honda VT 750 spirit shadow, bo wizualnie najbardziej mi taki typ odpowiada. Poza tym praca silnika i spokojne, dostojne  przemieszczanie się :)

Ale zacząłem czytać, interesować się i...pomyślałem, że może lepiej honda transalp, bardziej uniwersalny, pasujący do ruchu miejskiego i mniej wymagający od użytkownika.

Ale czytam dalej i zaczynam dochodzić do wniosku, że rower merida, który posiadam, jest odpowiedni na tę chwilę  B)

Masakra...


ALAMO napisał - każdy ma prywatne, wrodzone prawo do bycia idiotą...może o to prawo walczyć, do swej idiociej śmierci...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego Klik Klak - czy Ty czasami nie pomyliłeś drogi z torem wyścigowym? To przez takich jak Ty czasami muszę się wstydzić, że jestem motocyklistą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Szymon.

Kolego Klik Klak - czy Ty czasami nie pomyliłeś drogi z torem wyścigowym? To przez takich jak Ty czasami muszę się wstydzić, że jestem motocyklistą...

 

Mi się wydaje własnie, że Klik Klak dość obrazowo próbuje przekazać, że drogi i toru mylić nie należy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego Klik klak,teraz to ja juz nie wiem o co Tobie chodzi? Oczywiście ,że to wszystko o czym piszesz to wielka sztuka w ujarzmieniu moto. Tylko po co od razu na dużym (czytaj-mocnym sprzęcie). Niech się Szymon PO PROSTU  powoli nauczy.......No i nie gniewaj się ,ale jak na mój gust to po prostu chyba za bardzo szpanujesz.Nie przeczę -może jesteś naprawdę kozak na motorku, ale nie podpuszczaj kolegi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klik Klak jakim jeździsz motocyklem?

 

Nie chodzi mi o odkręcenie na prostej, bo na prostej to można wykorzystać moc silnika litrówki w 100% chodzi mi o maksymalne wykorzystanie mocy w zakrętach przy pełnych złożeniach na publicznych drogach. Fakt zakładając że z drogą jest wszytko ok to można sobie na wiele pozwolić jeśli opony są rozgrzane.  Tylko chodzi mi o to żę w pełnym złożeniu jakoś nie potrafie wykorzystać 100% mocy w maksymalnym stopniu bo albo wiem że ciut przedobrze albo brakuje mi pare procent to pełnego wykorzystania potencjału litra. Druga sprawa taka że kiedyś jechałem drogą w której nie wiedziałem co jest za zakrętem i był tam rozsypany piach a ja byłem prawie w pełnym złożeniu. Wiec miałem do wyboru albo wyprostować albo zaliczyć ślizga. Wiec wyprostowałem ale tym samym wjechałem w jakies pola. Na szczeście nic sie nie stało. Teraz mam opory do zbyt szybkiego wchodzenia w winkle jak nie wiem co za nimi jest. 

Czemu mówisz że sc 57 z fabrycznym amorem skrętu to jest rower z silnikiem?:D:D

Miałem rownież CBR 929 i powiem Ci że latałem wtedy również z kumplem który miał R1. Niekiedy zmienialiśmy się i ja jechałem jego R1 a on moją 929 i nie uważam żeby 929 była łatwiejsza w prowadzeniu jedyne co miała lepsze od R1 to hamulce które w R1 wychodziły naprawde blado w porównaniu do tych z fireblade. R1 łatwiej mi sie kontrolowało jadac na kole i wydawała sie ogólnie lżejsza podczas składania w winkle, zdawała sie lżej kłaść w zakrętach. Ogólnie lubie Honde CBR bo jest najbardziej komfortowa ze wszytkich sportów a niczym nie ustępuje i w ogóle nie zostaje w tyle za gsxrami zx10r albo R1. I uważam że jest najbardziej niezawodna. Chodź z tym że Sc 59 bierze olej to jest przegięcie pały przez Honde i tylko dlatego nigdy jej nie kupie. Z tymi GSXRami z pierwszych lat to przesadzasz moim zdaniem. A co do tego że litry wymyślono po to żeby je używać. Też tak uważam ale niekiedy jak jeżdże mam wrażenie że wymyślił to sam diabeł a nie człowiek ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to nie wiem czy jeżdżę motocyklem czy go po podwórku oprowadzam jak Cię czytam.

Bo co zdanie to się gubię. Ale OK, np. setą kateema po gnoju, może być?

 

Mocne złożenie na publicznych drogach to problem obiektywny ze względu przyczepności oraz ogólnie rozumianego bezpieczeństwa, brak widoku, szatkownice, ruch, ludzie itd.

Dlatego rozsądnie się nie składać na ulicy jak na torze, jedyne co można, to starać się efektywnie wyjść z zakrętu, bo to się da kontrolować.

 

"Tylko chodzi mi o to żę w pełnym złożeniu jakoś nie potrafie wykorzystać 100% mocy w maksymalnym stopniu"

 

no nie rozumiem - czujesz że można szybciej ale nie dodajesz gazu idąc przez zakręt?

No to dodajesz za mało gazu.

Czy dodajesz gazu i nie tak tor przejazdu Ci wychodzi... No to źle planujesz przejechanie zakrętu.

Weź na tor pojedź to Ci dobrzy ludzie pokażą, na enduro pojeździj - ładnie widać takie rzeczy i bezpiecznie dość.

 

I ciesze się że masz jakieś opory, życie to też fajna sprawa.

 

W bladych wszystko jest generalnie łatwe i wygładzone, zawsze. Wszystko: pozycja, oddawanie mocy, precyzja hamowania, zwrotność.

 

Natomiast składanie się w zakręty R1 a 929 czy gixera to po pierwsze inna liga - R1 był długo najlepszym sportem japsów i 929 to był przy nim jakiś kamień łupany, 954 niewiele lepiej, a gixer przez pierwsze lata to z kolei był młot pneumatyczny do łupania kamieni.

 

Po drugie - załóż oponę typu Battlax 002 do transalpa i będzie skręcać jak R1 na pilot roadach.

 

Z gixami nie przesadzam, były zrobione na młot pneumatyczny, wszystko na siłę, w zakręt na siłę, bardzo mocna reakcja na gaz, tak sobie dozowalne hample też lubiące wektor. I to nie był brak talentu konstruktorów tylko zamysł zrobienia motocykla. Nagle wyszlo że cała konkurencja jest przy nim nudna, aż do ZX10R który podniósł poprzeczkę w tym aspekcie do maksimum - bardziej dzikie są już tylko rakiety Tomahawk.

 

 

KJ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego Klik Klak,

Twierdzisz, ze tak dobrze ogarniasz litra, to czemu o Tobie nie slychac w SBK albo MotoGP? To idealne miejsca dla Ciebie...

Tymczasem jak czytam Twoje posty, natknalem sie na artykul i pomyslalem, ze powinienes go przeczytac. Polecam.

http://www.motogen.pl/Dwiescie-po-miescie-ostatnie-wydarzenia-naszym-zdaniem,18464.html

 

 

Wysłane z mojego iPad'a przez Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem ten artykuł,wiele jest w nim prawdy,I to obowiązkowa lektura dla początkujących. A tych co mają zryte mózgi(nikogo nie zamierzam dotknąć) i tak nic nie nawróci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.