Panie i Panowie - poległem:/ Od 7 rana walczyłem z gongiem...ale od początku. Zakupiony werk był zlany starym olejem i kurzem. Choć nie do końca czułem się na siłach,rozebralem go i wyczyscilem - jak tylko mogłem. Złożyłem bez większego problemu i tutaj zonk. Zegar chodzi,ale nie bije,mloteczek śpi. Rozbieranie i składanie systemem prób i błędów. Nie mogę załapać o co chodzi,co pobudza bicie zegara,co z czym współpracuje. Są rzeczy,których nazwać nie potrafie:/ Więc wrzucę zdjęcie. Podzieli się ktoś z Was wiedzą,jakie jest położenie tych elementów wobec siebie ,by gong zadziałał? Skończyły mi się pomysły i palce wpier....l doszły sprezynami za wszystkie czasy:/ W necie nic nieznalazlem. Może ktoś ma szkic,rysunek długopisem - słowem - cokolwiek.