Przyznaję się bez bicia – przez lata byłem zegarkowym monogamistą. Certina i tylko Certina. Wierna towarzyszka moich przygód, pływała ze mną w oceanach, nurkowała w morzach, a nawet ślizgała się po alpejskich lodowcach. Krótko mówiąc – miłość czysta i nieskalana… aż do teraz.
Oto na mojej drodze pojawiła się ona. Bulova Lunar Pilot 96B251. I cóż mogłem zrobić? Zawsze fascynowała mnie historia tej marki, a to, co wydarzyło się w 1971 roku, to dla mnie absolutny kosmos – w każdym możliwym znaczeniu.
Nie mogłem się powstrzymać. Dziś oficjalnie dołączam do grona posiadaczy Bulovy i wcale nie zamierzam na tym poprzestać, bo Marine Star 96B433 mega mnie kręci.
A swoją drogą, przysięgam uroczyście – nie spocznę, dopóki na moim nadgarstku nie wylądują wszystkie zegarki, które były na Księżycu!