Obiecałem sobie przerwę z zegarkami.. obiecałem sobie, że koniec Timexów, bo mam dwa, z czego złoty University chyba odsprzedam, ale gdzieś nurtowała mnie myśl, że nie mam nic sportowego/kalkulatorowego. Zboczenie zegarkowe wygrało no i jestem znów.
W tym temacie kasio mi jakoś nigdy nie grał, Timex owszem, a szczególnie seria iron man. Wada jednak tej serii to coś co toleruje tyko w zegarkach dla żony lub córki tj. dedykowane paski.
Niestandardowe mocowania skazują nas na łaskę producenta i ograniczony wybór za wygórowaną cenę, co toleruję tylko w damskich biżuteryjnych zegarkach.
Tak więc dziś przyszedł sparka od timexa. Wady to kalkulatorowy wygląd, a zalety: pasek, który chyba łatwo będzie wymienić jak pęknie szlufka gumowa, timer i stoper do treningów, cena 50% rynkowej a nowy ze sklepu i jeszcze jedno (wg specyfikacji) - pomiar pulsu bez żadnych aplikacji. Na pierwszy rzut oka same zachwyty - napiszę jak po kilku dniach.
p.s. Zdjęcie wrzucę jak tylko córka użyczy fona, bo w moim dzieci skatowały aparat i z bliska nic nie wychodzi