Po dwuletnim użytkowaniu GW-M5600 (czarny ze zwykłym wyświetlaczem) mogę o nim mówić tylko w samych superlatywach. Żadnych problemów technicznych. Zegarek z Tajlandii, pasek z Indonezji - całkiem miękki i przyjemny. Co prawda po dwóch latach pojawiły się na pasku pierwsze pęknięcia, ale można się było tego spodziewać. Codzienna orka plus parę poligonów nie pozostało bez wpływu i na pasek, i na metalowy dekiel (jakiś miękki ten metal . Ten G, cała ta seria, to chyba najlepsze zegarki codzienne, prawdziwe woły robocze. Duża wytrzymałość, niezłe funkcje (od podstawowych po WC i TS), "rozsądne" rozmiary (i ceny ) powodują, że praktycznie można go nie zdejmować z nadgarstka, a nawet o nim zapomnieć (kiedyś się w nim wybrałem na wesele ) W porównaniu z Risemanem o wiele bardziej uniwersalny. Gdybym spod białej koszuli "zaswiecił" GW-9200... Tymczasem 5600 praktycznie został niezauważony. No może poza moją chrzestną, która twierdziła z uporem, że podarowała mi go na komunię (w 1981r. ), a ja nie miałem sumienia wyprowadzać jej z błędu..